Medią są przeciwko PiSowi - oto truizm jakich mało. Właściwie w większości największych gazet, telewizji, stacji radiowych spotykamy się z wielką, zmasowaną krytyką rządzącej koalicji. Niektórzy ową krytykę nazywają atakami, zamachami stanu etc., ale ten aspekt sprawy zostawmy sobie gdzieś z boku.
Ostatnimi czasy na sile wezbrał jeden z nurtów owej krytyki, w postaci szeroko rozumianego humoru - głównie satyry i karykatury. Coraz większa ilość komików, kabareciarzy i rysowników tworzy swoje nowe dzieła w oparciu o sportretowanie w krzywym zwierciadle Jarosława Kaczyńskiego et consortes.
Szczególnie aktualnie urzędujący Prezes Rady Ministrów jest wielce wdzięcznym obiektem kpin i szyderstw - nie dość, że niski, mówi niewyraźnie, za życiowego partnera ma kota, a pieniądze trzyma na mamusinym koncie bankowym a do tego złodziej za młodu! Czy powyższy obraz jest Ci czytelniku obcy, czy znajomy? A teraz zastanów się nad wizerunkiem medialnym premiera
in spe -
Aleksandra Kwaśniewskiego. Zgoła inny, prawda?
Można więc dostrzec w całej tej satyrycznej nawałnicy pewien ukryty sens, aczkolwiek zapewne dla wielu szarych ludzi i komików raczej nieuchwytny. Jednak czy to prawda, że wyśmiewanie władzy na każdym kroku sprawia, że traci ona swoich sympatyków i zwolenników? Najnowsze sondaże pokazują, że nie. No więc jak to jest?
A może można pokusić się o nieśmiałą hipotezę, że... obśmiewanie koalicji rządzącej jej pomaga! Oswajamy się wielkimi politykami, opowiadamy sobie dowcipy "o przystawkach", z przekąsem obserwujemy obrazki Jarosława na Kocie. I jest nam jakoś lżej na duszy.
Politycy zaczynają się wydawać dosyć swojscy, niczym Marian i Hela ze sztandarowego skeczu
Konia Polskiego. Nie tylko to, ale zaczynamy wszelkich Kaczyńskich, Giertychów i Lepperów utożsamiać z dobrym humorem - żartami, śmiechem, uśmiechem.
To wszystko rozgrywając się w ludzkiej podświadomości może powodować iście zabójczą mieszankę. Faktycznie może sprawiać, że ludzie zaczynają się do rządzących przyzwyczajać i ich lubić, a nie odwrotnie.
Hipoteza może to ryzykowna, ale takie przynajmniej ostatnio odnosze wrażenie. Ciekawe co odpowiedzieliby mi wszyscy komicy, tak z władzy kpiący? Czy byliby zadowoleni tego efektu swoich działań?