Ciemnogrodzianin Ciemnogrodzianin
368
BLOG

Różaniec vs. mp3

Ciemnogrodzianin Ciemnogrodzianin Kultura Obserwuj notkę 19
Jam student, który to nauki pobiera w wielkim mieście. A pochodząc spoza tego miejsca i wynajmując mieszkanko na drugim końcu metropolii w stosunku do położenia uczelni, jestem skazany na korzystanie z komunikacji miejskiej. Czy to nie jest wręcz oczywiste, że student=komunikacja miejska? No, ale mniejsza o to, zagaić ino chciałem.

Codzienna podróż wte i wewte zajmuje mi jakieś dwie godziny. Kawał czasu, nieprawdaż? Dlatego szkoda byłoby ten czas tracić na głupie gapienie się przez szybę na dobrze już znane okolice. Większość moich znajomych w takiej sytuacji siada gdzieś z boku, otwiera podręcznik i po prostu zakuwa kodeksy. Wsiadanie do tramwaju na pętli sprawia, że miejsc siedzących jest sporo i można wybierać. Potem natomiast nikt siedzącego i _uczącego się_ studenta nie zaczepi prośbą o zwolnienie miejsca. Więc teoretycznie sytuacja idealna.

Niestety ja w ślady rówieśników pójść nie mogę. Z przyczyn dwojakich. Po pierwsze primo: nigdy nie zajmuję miejsc w tramwajach/autobusach - kwestia zasad; zbyt wiele razy widziałem starsze i zmęczone osoby, które nie miały gdzie usiąść i odpocząć. Można powiedzieć, że wytworzyła się u mnie swoista blokada psychiczna, która zabrania mi zajmować im (teoretycznego) miejsca.

Po drugie primo: nie potrafię się uczyć w tramwaju (piszę tak tramwaj, tramwaj, omijając autobusy; wybaczcie, ale to po prostu z tego powodu, że korzystam jedynie z pojazdów szynowych). Po prostu nie i już. Jestem strasznie wrażliwy na szumy, szepty, trzaski i zgrzytania. Dosłowanie doprowadzają mnie do szału gdy próbuję się nad czymś mocno skupić czy przeczytać cokolwiek z dostatecznym zrozumieniem.

No, ale coś w tej komunikacji miejskiej robić muszę. I tu rozglądam się po tramwajowych współpodróżnikach szukając inspiracji. Co widzę? Słuchawki, słuchawki, słuchawki... morze słuchawek na uszach. Noszą je starzy, noszą je młodzi (głównie), kobiety, mężczyźni, dzieci, transwestyci, homo, hetero... Nosiłyby pewnie i zwierzęta, ale u nas nie są jeszcze tak postępowe jak chociażby te hiszpańskie.

Od czasu do czasu baczny obserwator jest w stanie wychwycić słuchawkowy kabelek i odkryć do czego jest on podłączony. Nie będzie dla nikogo odkryciem stwierdzenie, że najczęściej są to miniaturowe odtarzacze MP3 z Allegro czy Hipermarketów. Rzadziej oryginalne iPody czy telefony komórkowe. Ale czy to ważne?

Ciekawy to widok - wagon tramwajowy, umuzykalniony do granic możliwości. Każdy Słuchawkowiec zamknięty w szczelnym kokonie swych melodyjnych wibracji, wpadających prosto do kanału usznego. Stado ludzi odizolowanych od reszty, odwróconych plecami. Tylko oni i ich muzyka. Niebiosa tylko wiedzą jaka...

I pośród całej tej powodzi cichej muzyki jedna pani, w kwiecie wieku - ładna, uśmiechnięta i skupiona tą dziwną, szczęśliwą koncentracją, jaką z rzadka widać na ludzkich licach. W dłoniach, częściowo na kolanach, trzyma różaniec. Jej palce skaczą powoli z koralika na koralik. Swojego symbolu wiary nie stara się chować, nie afiszuje się jednak także. Jej modlitwa jest taka normalna, naturalna, po prostu idealna.

Obserwuję ją przez kilka minut - lekko zdziwiony. Jakże inaczej ona wygląda pośród otaczających ją Słuchawkowców. W końcu zauważa mnie, spostrzega, że się jej przyglądam i uśmiecha się przyjaźnie w moim kierunku. Bez namysłu odwzajemniam ten gest.

Było to jakieś 2 lata temu. Jedno przypadkowe, incydentalne wydarzenie. A to dzięki niemu wiem jak konstruktywnie spędzić czas w tramwaju.



Ciemnogrodzianin herbu Pilawa. -----------------------------------------------------------------------------------------

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Kultura