Któż by pomyślał? Życie samo dopisało epilog do mojego wczorajszego wpisu. Mowa oczywiście o numerze
Dziennika, który pośpiesznie wycofany został z punktów sprzedaży i trafił do przysłowiowej
niszczarki.
News o tym wyeksponowało praktycznie tylko jednym miejscu, to jest w serwisie
wirtualnemedia.pl (
artykuł). Inne sprawę praktycznie przemilczały, z GW włącznie, chociaż to ona zdobyła tego newsa.
O co chodzi?
Redakcja wstrzymała kolportaż numeru, w którym na pierwszej stronie był artykuł o tym, że jeden z emerytowanych polskich biskupów (podano nazwisko, funkcję, wydrukowano zdjęcie) od 1961 r. był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie "Teolog". Artykuł wycofano, a wydrukowane strony poszły na przemiał.
Ciekawe, prawda? Ale czytajcie dalej!
Kierowcy, którzy wrócili z "Dziennikiem", byli rozliczani z każdej paczki. Nie mogli niczego zatrzymać. Ale robili zdjęcia telefonami komórkowymi - mówi drukarz z południowej Polski.
Jedno z takich zdjęć trafiło do redakcji "Wyborczej".
Intrygujące, niepradaż?
Jako mieszkaniec Ciemnogrodu popieram całkowicie ideę lustracji. Jednak i mnie zaczyna już lekko irytować z jaką naiwnością niektóre media traktują kolejne "teczkowe rewelacje" jako epokowe newsy.
Weźmy przykład Wprost i
casus Herberta. Pomimo tej gigantycznej wpadki gazeta ta ze ścigania agentów uczyniła swoje credo. Przyłączyły się do niej
wesoło Gazeta Polska, Rzeczpospolita i Życie Warszawy, niejako zapominając, że teczkami powinien zajmować się głównie
IPN, a nie gazety.
Ewidentnie
łatwy news skusił też pracowników Dziennika. Wszystko (podobno) pięknie sprawdzili, napisali, wydrukowali... Ale chyba coś kogoś tknęło, może komuś się sam Herbert objawił, bo jednak druk wstrzymano, zniszczono i chciano
wyrzucić z pamięci.
Zapomniano jednak o
telefonach komórkowych.
A konkurencja nie śpi.
Czy to nie zabawne, że do tej pory to dziennikarze korzystali pełnymi garściami z dobrodziejstw nowoczesnych komórek typu "full wypas Pęczak", a tym razem to oni stali się ofiarą, a cała hucpa wyszła na wierzch.
W tym momencie można się zastanawiać
jakie będą konsekwencje dziennikowego potknięcia? Dalsza utrata czytelników? Dostarczenie ciężkiego argumentu (niedbalstwo, niewiarygodność) Gazecie Wyborczej, która z niego skorzysta w odpowiednim momencie?
Czyżby faktyczny początek końca Dziennika: Polska, Europa, Świat?
Ciemnogrodzianin herbu Pilawa.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka