Ciemnogrodzianin Ciemnogrodzianin
90
BLOG

Publicystyka prawicowa: renesans czy przedśmiertne konwulsje?

Ciemnogrodzianin Ciemnogrodzianin Polityka Obserwuj notkę 6
Długo męczyłem w sobie ten tekst. Raz już nawet zabrałem się do jego pisania, ale zwątpiłem. Dlaczego? "Nie wywołuj wilka z lasu, albowiem wilk straszny..."

Zacznijmy jednak od początku.

- kwiecień 2005 r.
Tak! To prawda! Rusza nowy, ogólnopolski tygodnik o profilu konserwatywno-liberalnym. Na pierwszy rzut oka dziwną ma troszkę nazwę (Ozon), ale co z tego! Dawno już nie było w naszym kraju tak dużej ofensywy publicystycznej z prawej strony. 

Trzymamy kciuki!

- listopad 2005 r.
Ooo... AGORA zaczęła czuć zagrożenie ze strony Faktu, który powolutku, stopniowo zaczyna kraść jej czytelników. Środowisko GW zaczęło więc szykować się do wejścia na ten "rynek". Efektem prac była dziwaczna teaserowa kampania reklamowa i oczywiście trafienie do kiosków Nowego Dnia.

Ciekawe czy spece z AGORY zdawali sobie sprawę, że w Polsce kiedyś już wychodziło pismo o tej nazwie? Dokładnie był to dwutygodnik wydawany w latach 1936-1939 przez Świadków Jehowy. Hmm...

Zapowiada się nowatorsko. Szczególnie wielki banner na stronie tytułowej, z chmurkami. Pogodna gazetka, hę? Ciekawe czy poradzi sobie z Faktem, albo co najmniej pokonkuruje z Super Expressem.

- luty 2006 r.
Niesamowite! Minęły dopiero trzy miesiące, a AGORA podjęła decyzję o likwidacji Nowego Dnia!
Oto wielki czas dla wszystkich mieszkańców Ciemnogrodu. Nie dość, że środowisko GW poniosło bardzo dotkliwą porażkę finansową (21,5 mln zł strat) to jeszcze strzeliło sobie rynkowego samobója - Nowy Dzień miał być buforem ochraniającym GW od Faktu. Bez niego oba dzienniki graniczą ze sobą bezpośrednio, a więc muszą prowadzić bezpośrednią walkę o czytelnika.

Jakże marnie w tej chwili brzmią słowa Wojciecha Fuska, wydawca Nowego Dnia:
"Nowy Dzień" to owoc kilkumiesięcznych analiz i przygotowań, w efekcie których wypracowaliśmy zupełnie nową formułę na polskim rynku prasowym. Jesteśmy przekonani, że działania promocyjne, a przede wszystkim formuła i zawartość pisma sprawią, że "Nowy Dzień" szybko znajdzie szerokie grono wiernych czytelników.

- kwiecień 2006 r.
Cud! Cud! Na polski rynek z gazetą codzienną wchodzi Axel-Springer, znany nam już z przyzwoitego Newsweeka i (khm, khm) Faktu.
Najważniejsze jest jednak to, że nowa gazeta (Dziennik: Polska, Europa, Świat) ma być wzorowana na okręcie flagowym A-S, czyli niemieckim Die Welt.

Dziennik trafia do kiosków na wiosnę, radośnie kusząc bardzo niską jak na polskie warunki ceną 1,50 zł za egzemplarz.

Pierwsze wnioski:
- gazeta konserwatywno-liberalna faktycznie stara się być - to dobrze,
- artykuły na początku dosyć mierne, ale za to świetni publicyści zaproszeni do współpracy,
- GW się boi, panikuje wręcz - natychmiast zbija cenę do 1,50, żeby nie zostać w tyle.

Niemniej po prostu coś pięknego.
W ciągu roku pojawiły się dwie nowe gazety dla Ciemnogrodzian! Na dodatek GW odniosła poważną porażkę.
Jeżeli miałbym pokusić się o użycie terminologii sportowej, to powiedziałbym, że jest 2 do -1 dla Ciemnogrodu.

- lipiec 2006 r.
No cóż, radość była przedwczesna. Ozon zaliczył czołowe zderzenie z rzeczywistością, podobnie jak kilka miesięcy wcześniej Nowy Dzień. Na dobrą sprawę okazało się, że tygodnik ten był kierowany w próżnię, czyteników, których nie było, albo byli przywiązani do innych pism (Wprost, Newsweek).

Okazało się także, że redakcja Ozonu, pomimo szczytnych chęci, była niezdolna do dokonania zmian prowadzących w stronę szerszego grona czyteników. W czasie pierwszych objawów kryzysu zmieniono profil wydawnictwa z ko-liberalnego na mocno konserwatywny.

Inaczej mówiąc: próbowano zwiększyć sprzedaż poprzez skierowanie tytułu w stronę wypełnionej po brzegi (Nasz Dziennik, Najwyzszy czas!) niszy.

Rzeczywistosc boli.
Rokowales niezle Ozonie, lecz teraz requiescant in pace...

- styczeń 2007 r.
Fakt nadal dominuje.
Super Express wraca do Top3 najlepiej sprzedających się dzienników - ku wielkiej uciesze GW, która od dłuższego czasu waruje na srebrnej pozycji.

Dziennik natomiast znajduje się na lekkiej równi pochyłej. W dół oczywiście.

Widać to zarówno w statystykach sprzedaży, jak i w Internecie. Świetnym tego 
przykładem mogą być serwisy internetowe obu wydawnictw.
- Gazeta.pl - niedawno przeszła radykalną metamorfozę. Wszyscy specjaliści są zgodni, że zatrudnienie nowych, świeżych ludzi do działu IT przynosi gigantyczne korzyści. Redakcja samego portalu mówi zgodnie o przyłączeniu się do portalowego wyścigu z zamiarem przegonienia takich potęg jak Onet.pl, WP.pl czy chociażby Interii.pl i o2.pl.
- Dziennik.pl - wielce reklamowany start, z "wielkim" newsem (Mlodziez 
Wszechpolska a faszyzm), lecz serwis brzydki wizualnie, oparty na starych 
schematach, bardzo niefunkcjonalny, ślepy na Web 2.0... Ogólnie eksperci branży nie pozostawili na Dzienniku.pl suchej nitki (polecam art. na wirtualnemedia.pl - kilk).

W styczniu 2007 roku Dziennik zdobył dodatkowe zmartwienie - sprzedaż spadła poniżej magicznych 200 000 egzemplarzy.

Przypomnę tylko, że mniej więcej na takim poziomie zadecydowano o usunięciu Nowego Dnia z rynku.

---

Tymczasem kłopoty ma także Wprost, który osierocony został przez Marcina Króla na rzecz Piotra Gabryela. 
Tygodnik wkroczył na dosyć radykalną drogę i zaczął wielkie polowanie teczkami. Najpierw działa zostały otwarte w Herberta, co zakończyło się gigantyczną katastrofą.
Od tego momentu tygodnik przeżywa głęboki kryzys redakcyjny. Najbardziej widać upadek treściowy. Wydaje się, że jednym wartościowym materiałem tej gazety stały się artykuły demaskujące PRLowską bezpiekę.
Wprost wzięło udział w kanonadzie na abp Wielgusa.
Teraz działa skierowano w Marka Borowskiego...

Przyszłość rysuję się w ciemnych barwach.

---

Bardzo niepokojącym sygnałem jest groźba usunięcia Bronisława Wildsteina z TVP i zastąpienie go przez jakiegoś neofitę rodem z LPRu. Czy można sobie wyobrazić coś gorszego?

---

Z drugiej strony mamy jednak rozkwit serwisów internetowych przeznaczonych dla prawdziwych Ciemnogrodzian - salon24 najlepszym tego przykładem.

Przez okres 2 letniego renesansu publicystyki prawicowej z niebytu wyszli tacy ludzie jak RAZ, Michalkiewicz, Terlikowski, Semka, Janke, Rybiński, Sakiewicz, Korwin-Mikke...

Ale rokwit w Internecie przebiega równocześnie z obumieraniem w realu.

Czy może to tylko pozory? Lekki kryzys, który zostanie niedługo przezwyciężony.

Hmm?



Ciemnogrodzianin herbu Pilawa. -----------------------------------------------------------------------------------------

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka