Christopher.Ziyo Christopher.Ziyo
263
BLOG

Awantura w Białym Domu - o jedne emocje za daleko

Christopher.Ziyo Christopher.Ziyo Polityka Obserwuj notkę 13
Po tym, co wydarzyło się wczorajszego dnia w Białym Domu, nie ma najmniejszych wątpliwości, że zarysowało to wstęp do całkowitej zmiany kierunku administracji Trumpa w podejściu do Ukrainy. I nie da się tu prognozować czegokolwiek, co mogłoby Ukrainę w tej sytuacji utrzymywać w równie przychylnej rzeczywistości jak ta sprzed rozmowy Trumpa z Zełenskim. Na pierwszy plan w rozmyślaniach mających wyjaśnić tę niefortunną sytuację wysuwa się postawa ukraińskiego prezydenta w samej dyskusji. Wydaje się, że w pewnym momencie krótką wypowiedź wiceprezydenta Vance'a, potraktował błędnie jako zaproszenie do polemiki. W tej polemice postanowił posłużyć się opowieścią o złym Putinie, który nie respektuje porozumień (fakt), po czym jednak ostatecznie zadał swojemu rozmówcy pytanie, które brzmiało od początku do końca nie tylko jak pouczanie, ale i sugestia, że druga osoba w państwie, którego jest gościem, nie rozumie o czym mówi.

Każdy wie, że stosunek Trumpa zarówno do Zełenskiego jak i Ukrainy nie jest tym, na które Ukraińcy mogą liczyć ze strony państw zachodniej Europy. Trump ani przez moment od kiedy objął swój urząd nie starał się czegokolwiek w tej kwestii udawać. Od początku wyraźnie dawał do zrozumienia, że jeśli ma dojść do jakiejkolwiek umowy między USA i Ukrainą, Ukraina powinna przede wszystkim brać pod uwagę swoją realną pozycję jaką posiada na polu bitwy po trzech latach mierzenia się z rosyjska inwazją, stan w jakim znalazły się tereny objęte wojną, straty w ludziach i przede wszystkim zależność od zewnętrznej pomocy na jaką Ukraina jest skazana. W najmniejszym stopniu nie okazywał czegokolwiek z czego można by odnieść wrażenie, że czuje się w obowiązku kontynuować politykę wobec Ukrainy swojego poprzednika. Nie można zatem w takiej sytuacji nie rozumieć, że w Białym Domu nie ma nikogo kto będzie podatnym na jakąkolwiek retorykę, która odnosi skutek na arenie europejskiej, gdzie Zełensky traktowany jest jeszcze w wielu miejscach jak bohater i zawsze chętnie oklaskiwany, gdy w kolejnych swoich wystąpieniach przypomina jak wiele Ukraina poświęca, by rozprawić się z rosyjskim dyktatorem.

Niestety w pewnym momencie prezydent Zełenski przy nadarzającej się okazji, zdecydował się na zupełnie niepotrzebną polemikę z wiceprezydentem J.D. Vance'em, który w kilku zdaniach starał się tylko wyjaśnić czym jest właściwie propozycja Białego Domu jeśli chodzi o porozumienie USA z Ukrainą. Żeby wszystko było bez niedomówień, tę wypowiedź koniecznie trzeba zacytować. Kiedy tylko Donald Trump skończył swoją odpowiedź na jedno z pytań zadanych przez dziennikarza, wiceprezydent USA postanowił wtrącić kilka zdań zanim zostanie zadane ostatnie pytanie od dziennikarzy. 

„Przez cztery lata w Stanach Zjednoczonych mieliśmy prezydenta, który podczas konferencji prasowych wygłaszał twarde słowa na temat Władimira Putina, a potem Putin najechał Ukrainę i zniszczył znaczną część tego kraju. Drogą do pokoju i dobrobytu może być zaangażowanie w dyplomację. Przetestowaliśmy podejście Joe Bidena, polegające na uderzaniu się w pierś i udawaniu, że słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych mają większe znaczenie niż jego działania. To, co czyni Amerykę dobrym krajem, to jej zaangażowanie w dyplomację. I właśnie to robi prezydent Trump.”

Czy widać w niej jakiekolwiek zdanie, które miało prawo być zrozumiane jako nietakt wobec Ukrainy czy prezydenta Zełenskiego? Oczywiście, że nie. Nie ma w niej nic na temat Ukrainy i Zełenskiego. Nie ma w niej nic na temat Rosji, a z jakiś przyczyn Zełenski uznał, że była w niej próba kreślenia fałszywego obrazu na korzyść Putina. Że propozycja wspomnianej dyplomacji, to w rzeczywistości okaz naiwności trumpowskiej administracji. I tu trzeba koniecznie posłużyć się cytatem z odpowiedzi ukraińskiego prezydenta. 

„On [Putin] zajął różne części Ukrainy w 2014 roku. W tamtym czasie prezydentem był Obama, potem Trump, potem Biden, a teraz znów Trump, który go powstrzyma. Ale w 2014 roku nikt go nie powstrzymał. Po prostu zajął i wziął. Zabijał ludzi. Od 2014 do 2022 roku sytuacja była taka sama – ludzie ginęli na linii frontu i nikt go nie zatrzymał. Mieliśmy z nim wiele rozmów, w tym rozmowę dwustronną. Jako nowy prezydent w 2019 roku podpisałem z nim porozumienie o zawieszeniu broni wraz z Macronem i Merkel. Wszyscy mówili mi, że on nigdy nie odejdzie. Podpisaliśmy również z nim kontrakt gazowy. Ale mimo tego wszystkiego złamał zawieszenie broni. Zabijał naszych ludzi i nie wymienił jeńców. Podpisaliśmy umowę o wymianie jeńców, ale on jej nie dotrzymał. O jakiej dyplomacji mówisz, J.D.? Co masz na myśli?”

Nie sposób zrozumieć na jakiej podstawie prezydent Ukrainy z góry założył, że stoi oto przed powtórką z rozrywki, z Mińska. Wydaje się, że w jego pojęciu Putin traktuje Trumpa i całą potęgę jankeskiego supermocarstwa z identycznym lekceważeniem jak traktuje i traktował polityków europejskich. W ten sposób gość Białego Domu, w pośredni sposób nie tylko zasugerował, że reprezentant Białego Domu nie wie o czym mówi, ale także odebrał powagę Stanom Zjednoczonym sugerując, że ich status nie ma w zderzeniu z Putinem najmniejszego znaczenia. Oto zbrodniarz Putin, niezależnie, co Amerykanie z nim nie ustalą i tak zrobi zupełnie coś odwrotnego. Nie wiem czy każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale w ten sposób prezydent Ukrainy umniejszył znaczenie Stanów Zjednoczonych; grozę putinowskiej Rosji wywindował ponad grozę jaką stanowi jankeskie supermocarstwo. Nawet jeśli to nie była jego intencja, to słowa padły i zostały usłyszane.

To był ogromny błąd Zełenskiego. W mojej ocenie nie powinien był nawet reagować na to, co usłyszał z ust J.D. Vance'a. Zwłaszcza że wiceprezydent Stanów Zjednoczonych nie powiedział niczego, co wymagałoby jakiejkolwiek riposty. To, co Zełenski postanowił wywlec w obecności kamer, powinno co najwyżej zostać wyartykułowane w dyskusjach za zamkniętymi drzwiami. Kiedy jednak zostało w takiej formie wygłoszone bezpośrednio całemu światu, trudno mieć pretensje do polityków amerykańskich, że ich reakcja była natychmiastowa i cała dyskusja zeszła na zupełnie niespotykane w dziejach dyplomacji starcie polityków pełne negatywnych emocji. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że prezydent Ukrainy ukrywaną przed światem brzydotę realnej polityki wywlekł na wierzch w zupełnie nie przystających do tego okolicznościach.

Niestety gość Białego Domu postanowił nawet nie schodzić ze swej drogi nawet w obliczu wyraźnie wzmożonego emocjami starcia. Będąc pewnym swojej słuszności, kontynuował retorykę, która działała i jest rozumiana w Europie, ale w obecności kogoś kto ze względu na swoją pozycję w globalnej polityce, dalece inaczej rozumie załatwianie interesów, wydaje się zupełnie nietrafiona. Dyskusja poszła w kierunku posługiwania się argumentami konkretnymi. 

Vance: Czy nie zgadzasz się z tym, że mieliście problemy z rekrutacją do swojej armii? I czy uważasz, że to szacunek przyjść do Gabinetu Owalnego Stanów Zjednoczonych i atakować administrację, która stara się zapobiec zniszczeniu twojego kraju?

Zełenski: Przede wszystkim podczas wojny wszyscy mają problemy, nawet wy. Ale macie piękny ocean i teraz ich nie odczuwacie. Ale odczujecie je w przyszłości.

Donald Trump, słuchający dotąd cierpliwie wymiany swojego zastępcy z gościem Białego Domu, nagle swoją cierpliwość stracił, bo co całkiem zrozumiałe, padły słowa, na które nie mógł nie zareagować.

Donald Trump: Nie wiesz tego.

Zełenski: Niech Bóg błogosławi, obyście nie mieli wojny.

Trump: Nie mów nam, co będziemy czuć. Staramy się rozwiązać problem. 

Resztę w angielskim możecie przeczytać klikając w odnośnik z końca notki. Każdy kto zna Trumpa wie już teraz doskonale, że dalej mogło być już tylko ostrzej i dla Zełeńskiego gorzej. Trump i jego polityka, jego forma jej uprawiania, budzi niejednokrotnie uzasadnioną krytykę. Ale przecież on taki jest od zawsze. Czy w ogóle ktokolwiek ze strony ukraińskiej chciał być na tę specyfikę Trumpa przygotowany? Czy może prezydent Zełenski zdecydował się na to spotkanie tylko i wyłącznie pod wpływem europejskich polityków, zaś od początku do końca nie był zainteresowany jakimkolwiek porozumieniem? Może najbliższe miesiące rzucą światło na tę zagadkę. Na ten moment jednak trzeba jasno stwierdzić, że rzeczona próba porozumienia Trumpa z Zełeńskim w znacznej mierze okazała się jedynie nie mającym realnych przesłanek spektaklem politycznym. Trudno odmówić racji tym, którzy sądzą, że w tej sytuacji jedyne zwycięstwo odniosła Rosja z Putinem na czele.

* https://foreignpolicy.com/2025/02/28/trump-zelensky-meeting-transcript-full-text-video-oval-office/


Przeczytaj także ...

Postępowe Jaśniepaństwo obrażone!

W czasie gdy światowe media skupiły się na ekscytowaniu nas przede wszystkim okolicznościami dotyczącymi przełomu w sprawie dla nas na ten moment najważniejszej, to znaczy pierwszej próbie budowania pola do zakończenia wojny na Ukrainie, w tle doszło do być może mniej ważnego politycznie wątku, ale w symbolice nie mniej ...

Christopher Ziyo  •  16.02.2025, 09:15
Udostępnij, polub, skomentuj ...

Na co dzień tak zwany - a niech to - web developer. Monarchię uważam za najlepszy ustrój, konserwatyzm za najwłaściwszą drogę, chociaż nie wiem czy czyni to ze mnie monarchistę i konserwatystę. Za to wiem na pewno, że czuję obsesyjny wstręt do lewactwa i socjalizmu. Najbardziej na S24 lubię ilość "kciuków w dół" przy moich komentarzach. Oceny filmów ⤑ https://ziyocinema.top

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka