"Spiskowa teoria przyszłych dziejów... Pawła Kukiza"
Nie możemy być pewni jeszcze czy faktycznie to Andrzej Duda wygrał pierwszą turę, ale na pewno możemy już stwierdzić, że odniósł w kontekście drugiej tury ogromny sukces. Ja odważyłem się postawić tezę o zwycięskiej dla niego pierwszej turze trzy dni przed wyborami. Czy w istocie ją zwyciężył, dowiemy się co najmniej we wtorek. Po debacie, w której wypadł bardzo nieciekawie, zapewne sporo zyskał dzięki nieobecności kandydata pierwszego, ale mimo wszystko przy tak nieprzychylnych mu warunkach wykręcił numer, od którego teraz w obozie władzy wszyscy pewnie się trzęsą. Tak wyglądające wyniki exit polls pierwszej tury wprowadzają bowiem ogromne zamieszanie i jest tu rzeczą bezdyskusyjną, że mimo wspomnianego sukcesu kandydata PiSu, to Paweł Kukiz ze swoim wynikiem jest największym jej wygranym, a rozmiary jego zwycięstwa – nie bójmy się użyć takiego określenia - kreślą ramy rewolucji na polskiej scenie politycznej.
Nawet jeśli oficjalne wyniki będą dla bezpartyjnego Pawła o kilka procent niższe, to są wystarczającym materiałem do tego, aby już dziś mógł myśleć, że misja zmiany systemu, to projekt na wyciągnięcie ręki. Droga jaka stoi przed nim otworem będzie pewnie bardzo wyboista, ale kiedy widzi się zapał z jakim podchodzi do swojej politycznej działalności, trudno rysować scenariusz, w którym nie miałby żadnych szans – ma jedną i to wielką.
Polska to taki dziwny kraj, w którym mieliśmy już projekty polityczne w oczywisty sposób wspierane z tylnego siedzenia. Nikt kto obserwuje polską scenę polityczną lub interesuje się najnowszą historią Polski nie odważy się temu zaprzeczyć. Nawet jeśli ten nieoczekiwany sukces Pawła Kukiza także jest transmitowany do polskiej rzeczywistości przez jakiś macherów, to nie znaczy, że działanie w jego ramach jest bezzasadne. Zupełnie odwrotnie! Jest uzasadnione tym bardziej.
Paweł Kukiz być może dostał swoją szansę jak wcześniej Lepper, potem PO, czy Palikot, ale to jak dalej potoczy się ta historia w dużym stopniu będzie zależeć już tylko od niego oraz tych wszystkich ambitnych wspaniałych ludzi, którzy chcąc zmieniać Polskę zaangażowali się w tytaniczną pracę, a która wczoraj przyniosła zasłużone owoce. Mają do dyspozycji doświadczenie wszystkich politycznych trupów polskiej sceny politycznej i jeśli wyciągną odpowiednie wnioski z ich błędów, to mogą ugrać znacznie więcej. Pozostaje wziąć byka za rogi i stworzyć realną siłę polityczną, która być może w najbliższych wyborach, mając takie poparcie, będzie w stanie wyeliminować z rozmów koalicyjnych wymierające SLD i pasożytnicze jeszcze PSL. Sukces takiego projektu dla obozu PO staję się bowiem bardzo ciekawym materiałem do przemyśleń. Platforma wciąż ma dużą szansę w jesiennych wyborach wygrać, a obok PSL-u i eseldowskiego trupa, gdy PiS jako partia z poważnym poparciem nie pasuje do koalicji, projekt Kukiza jeśli utrzyma poparcie na poziomie kilkunastu procent staje się do niej automatycznie głównym pretendentem.
Ważnym elementem będzie ewentualna współpraca z partią Janusza Korwina-Mikkego. Pod jednym warunkiem. Janusz Korwin musiałby odsunąć się na pozycję przystawki do Kukiza i kompletnie zrezygnować ze swojej politycznej ekstrawagancji. Taki blok partyjno-obywatelski, który na drodze do Sejmu wykorzystuje wszystkie wspólne cechy i możliwość działania w zakresie poszczególnych obszarów do zbudowania poważnej siły na scenie, byłby ciekawym eksperymentem. Jestem pewien, że Paweł Kukiz zrozumie prędzej czy później zagrywkę z debaty Korwina-Mikkego od strony politycznej i tak do niej będzie podchodził. Uważam, że Korwin-Mikke przy tak nakreślającej się rzeczywistości miał prawo podjąć walkę, bo jak zakładam, czuł, że układem chce się go spacyfikować, a potem zostawić z niczym. Poranny wpis na fejsbuku promotora JOW był przecież niczym innym jak tylko polityczną odpowiedzią na niespodziewany ruch, obojętnie co i komu by się nie wydawało. Efekty tego starcia dostaliśmy wczoraj na tacy i dalsze brnięcie w nikomu niepotrzebną niechęć jest bezcelowe.
Jedno jest pewne. Prawica wchodzi na scenę, a za kilka lat ci wszyscy młodzi, zdroworozsądkowo myślący ludzie będą zmieniać Polskę i nikt im tego już nie odbierze. Wiedziałem to, gdy podpisywałem listę poparcia kandydatury Pawła Kukiza wbrew swojemu ówczesnemu przekonaniu, że nie jest samodzielny. Jest czas i miejsce, by to wykorzystać obojętnie od tego, czy rzeczywistość tworzy się samemu, czy przy pomocy „gwiazdki z nieba”.