Komentarze do notki: Okupacyjna dieta (2)

« Wróć do notki

emeryt ZUS21 lutego 2024, 09:22
A są tacy co mają pretensje do Polaków:
braliście pieniądze za przechowywanie Żydów!
Godziemba21 lutego 2024, 09:46
@emeryt ZUS

Otóż to.

Pozdrawiam
deda21 lutego 2024, 10:07
@emeryt ZUS 
 każdy hotel bierze pieniądze za przechowywanie gości ...
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
AzotowyTytan21 lutego 2024, 09:25
Jak zwykle świetny Pana post. Pozdrawiam
Godziemba21 lutego 2024, 09:46
@AzotowyTytan


Dzięki.

Pozdrawiam
Najemny Hejter21 lutego 2024, 09:34
Czy to jakaś próba znalezienia analogii historycznej dla "Zielonego Ładu"?
Bo niektóre ograniczenia brzmią znajomo: władze redukują spożycie (np. mięsa), rekwirują prywatne samochody, reglamentują zbiorkom, wprowadzają drastyczne kary za naruszanie swoich zasad...
Godziemba21 lutego 2024, 09:47
@Najemny Hejter

Nie potwierdzam nie zaprzeczam.


Pozdrawiam
Brun21 lutego 2024, 09:47
A dzisiaj każda świnia kolczykowana i w elektronicznej ewidencji...
emeryt ZUS21 lutego 2024, 09:48
@Brun Czekamy na obowiązkowe dostawy po cenach urzędowych!
Godziemba21 lutego 2024, 10:12
@Brun


Postęp, panie.


Pozdrawiam
MaciejScotland21 lutego 2024, 10:13
Ile wynosila dieta w okupowanej Polsce na tle np. europy zach.Z tego co slyszalem w GG to byla pajda glinianego chleba z marmolada dziennie.
Godziemba21 lutego 2024, 16:32
@Godziemba

Bartoszewski nie pisał o "głodujących" niemieckich żołnierzach.
ZXU21 lutego 2024, 16:45
@Godziemba Książki Piekałkiewicza o tym mówią,  tzn. przytaczane w nich relacje.
Godziemba21 lutego 2024, 17:00
@ZXU


Dzienne racje żołnierzy Wehrmachtu były znacznie większe niż ludności polskiej w GG.

Oczywiście np. w ostatnich tygodniach bitwy pod Stalingradem Niemcy głodowali, ale to były wyjątkowe sytuacje a nie norma.
Mam w bibliotece niemal wszystkie książki Piekałkiewicza, w której znalazł Pan informacje, iż normą byli głodujący niemieccy żołnierze?
ZXU21 lutego 2024, 19:27
@Godziemba Nie chce  mi się rozpisywać ale niech Pan przeczyta strona po stronie. Masowe zgony w 6 Armi w Stalingradzie to wynik niedożywienia już od wczesnej jesieni 1942.  W innych książkach liczne wspomnienia o 1 komiśniaku na 10 - ciu. Mój dziadek walczył w Kurlandii  to sam Pan wie jak katastrofalnie tam wyglądało zaopatrzenie.
Godziemba21 lutego 2024, 20:10
@ZXU


To nie była norma, ale sytuacja wyjątkowa (Stalingrad, Kurlandia).
emeryt ZUS21 lutego 2024, 11:28
Nadmienię jeszcze, że rodziny moich dziadków nie głodowały,jeden był chłopem i miał udział w młynie wodnym,/takim jak na filmie Znachor/,mogli nawet pomagać ściganym i głodnym,najczęściej chlebem.
 Drugi dziadek, masarz i właściciel gruntów ornych w małym miasteczku prowadził zakład i sklep z wyszynkiem nawet za okupacji,po sąsiedzku było getto ,też pomagali sąsiadom ile mogli.
Dopiero interes mu zlikwidowali w 1949.
Godziemba21 lutego 2024, 12:08
@emeryt ZUS

Na wsi było zdecydowanie lepiej, choć trzeba ukrywać nadwyżki przed okupantem niemieckim.


Pozdrawiam
emeryt ZUS21 lutego 2024, 12:11
@Godziemba
Stąd się brało dokarmianie miast,ale znam fakt zabicia gospodarza za przenoszenie dwu prosiąt w worku.
Godziemba21 lutego 2024, 12:49
@emeryt ZUS

To nie były odosobnione przypadki.

Nie można jednak zapominać, iż chłopi skorzystali finansowo na tych nielegalnych dostawach do miast.


Pozdrawiam
belaburyl21 lutego 2024, 12:47
a ja dobrze wspominam "baby z cielęciną
Godziemba21 lutego 2024, 14:35
@belaburyl


To już PRL - kiedyś napisałem o "kwestii mięsnej w PRL" osobny tekst.


Pozdrawiam
deda21 lutego 2024, 22:22
@Godziemba 
 baba z cielęciną występuje też w filmie " Zakazane piosenki" właśnie o okupacji hitlerowskiej...
 " Chociaż tu są szkopy śpiewać się nie boję ..."
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
Godziemba22 lutego 2024, 10:21
@deda


Tylko "wojenna"  baba nie chodziła po domach lub miejscach pracy.
emeryt ZUS22 lutego 2024, 10:26
@Godziemba
Chodziła,bo gdzie miała sprzedać,na ulicy?
Godziemba23 lutego 2024, 09:25
@emeryt ZUS


Zazwyczaj sprzedawała na bazarze,  jeśli zaś chodziła po domach to tylko po sprawdzonych domach.


Pozdrawiam
Hon21 lutego 2024, 13:34
Z opowiadań dziadka pamiętam , że w czasie wojny Niemcy często urządzali pobór kontyngentów. Zabierano wtedy część inwentarza i zboża.  Niektóre źródła podają , że od 30-60%. Ludzie sobie radzili w  ten sposób, że część  zbiorów i inwentarza ukrywali Przed Niemcami. Wcześniej dostawali "cynk" od zaufanej osoby , na kiedy wyznaczony został termin poboru w danej wsi. W dniu poboru , wczesnym rankiem część inwentarza ładowano na wóz i wywożono daleko w pole, za górkę, gdzie nie był widoczny z drogi. Wracano dopiero wieczorem , po przejściu poborców.
Godziemba21 lutego 2024, 14:36
@Hon

Tak było, napiszę o tym w którejś z kolejnych części.

Pozdrawiam
Tymoteusz Bojczuk21 lutego 2024, 18:41
Moja babcia przewoziła w ten sposób, pociągiem, wędliny czy coś tam z prowincji do Sosnowca. Raz Niemiec skontrolował, popatrzył i puścił.

Naukowska sporo zyskała na zdrowiu dzięki jeździe na rowerze. "Ludzie ludziom zgotowali ten los" -  to można odnieść do samochodów.
Godziemba21 lutego 2024, 20:13
@Tymoteusz Bojczuk


Szmugiel żywności do miast dotyczył całej Polski. Niektórzy żandarmi zabierali część towaru, a potem wysyłali go w paczkach do rodziny.


Pozdrawiam
murgrabia czorsztyński21 lutego 2024, 20:18
@Godziemba 

część?

szmugler mógł zostać zastrzelony, albo trafić do obozu.
wedle humoru.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
Godziemba21 lutego 2024, 20:29
@murgrabia czorsztyński

Napisałem "niektórzy żandarmi".

W wielu relacjach są informacje, iż niektórzy żandarmi tak postępowali.

Oczywiście gdy Niemcy organizowali specjalną operację antyszmuglerską zazwyczaj złapani trafiali do obozu.


Pozdrawiam
taki jeden21 lutego 2024, 19:53
Mojej Mamy nie było stać na usługi szmuglerów, była pielęgniarką w warszawskim szpitalu.
W 1944r niemiecki oficer zapytał Ją, kontrolując szpital, dlaczego nienawidzi Niemców?
"Ponieważ od kilku lat jestem głodna" (była córką senatora IIRP).
Godziemba21 lutego 2024, 20:18
@taki jeden

Moja babia z prababcią produkowały mydło, które potem sprzedawały, a za zarobione pieniądze kupowały żywność.

Wysoka przedwojenna pensja mojego dziadka inżyniera, nie była zmieniana w czasie okupacji, a żywność była droższa kilka-kilkanaście razy w czasie okupacji.

Z pensji nie można było utrzymać rodziny, trzeba było szukać dodatkowych źródeł zarobku.


Pozdrawiam
siasieks122 lutego 2024, 13:44
Była jeszcze jedna droga wymiany produktów wieś - miasto. Działała poczta. Moja matka (Łódź) regularnie wymieniała paczki z rodziną na Kujawach. W jedną stronę jajka, w drugą pończochy(!), ubrania itp.
Godziemba23 lutego 2024, 09:26
@siasieks1

Wysyłanie jajek w paczce było dość ryzykowne, z uwagi na ich kruchość.


Pozdrawiam