Pucz Korniłowa był de facto puczem Kiereńskiego
Latem 1917 roku Rosjanie ponosili porażki na wszystkich frontach, a ferment ogarniał nawet najlepsze jednostki armii. Hasło „pokój na wszystkich frontach” rozbrzmiewało coraz głośniej, o czym Kiereński osobiście się przekonał wizytując żołnierzy.
Jednocześnie Kiereński wbrew sprzeciwom doświadczonych generałów opracowywał kolejnej plany ofensywy, nie mając ku temu najmniejszych kompetencji. Jego oratorskie popisy zyskiwały jednak aplauz części żołnierzy. Ambasador Wielkiej Brytanii zauważył, iż był jedynym człowiekiem zdolnym do opanowania sytuacji, „posiadającym magnetyczny dar oddziaływania na audytorium”. W wojsku panował jednak chaos, w okopach dominowali zbolszewizowani żołnierze, czekający tylko okazji, aby porzucić szeregi. W korpusie oficerskim niemal wszyscy konspirowali. Podkopywanie zaufania do premiera, będącego również ministrem wojny, trwało przez cały czas, pokrywane maską patriotyzmu lub wierności rewolucji.
Po nieudanym bolszewickim puczu lipcowym Kiereński powierzył stanowisko głónodowodzącego cieszącemu się wielką popularnością gen. Ławrowi Korniłowowi, licząc, że przywróci dyscyplinę w armii oraz powstrzyma ofensywę niemiecką.
Korniłow zażądał zgody na przywrócenie śmierci na tyłach, militaryzację transportu kolejowego oraz przemysłu obronnego, a także przywrócenie oficerom uprawnień dyscyplinarnych przy równoczesnym ograniczeniu uprawnień komitetów żołnierskich.
Żądania generała postawiły Kiereńskiego w trudnym położeniu, zmuszały go bowiem do czegoś, czego za wszelką cenę pragnął uniknąć, a mianowicie do dokonania wyboru między prawicą a lewicą, między interesami państwa rosyjskiego a interesami rewolucji i międzynarodowego socjalizmu.
Jakkolwiek doskonale wiedział jakie są cele bolszewików, jednak wmówił sobie, że demokracji rosyjskiej zagraża niebezpieczeństwo nie z lewej, ale z prawej strony. Zaczął więc postrzegać Korniłowa jako głównego reprezentanta sił antydemokratycznych, wręcz „reakcyjnych”.
Korniłowa uważano za nosiciela wielkiej idei, wielkiej jak Rosja i świętej jak jej religia. Była to idea „prawosławnego miecza”, tkwiąca głęboko w sercach wielu oficerów, ale także prostych żołnierzy. Wielu przeciwników Kiereńskiego widziało w naczelnym wodzu „Napoleona” – jedynego, który zdolny jest zwyciężyć wrogów i uratować Rosję.
Popularnemu generałowi Kiereński mógł przeciwstawić jedynie swój najcenniejszy oręż – krasomówstwo. Na Naradzie Państwowej w połowie sierpnia 1917 roku odniósł jeszcze jeden sukces werbalny, ale jego wezwanie o „jedność narodu” pozostało bez echa. Ugrupowania prawicowe jednoznacznie opowiedziały się za Korniłowem, mającym zapewnić silną, twardą i niezachwianą władzę.
W Centralnym Komitecie Związku Oficerów Armii i Floty zawiązano spisek mający na celu usunięcie premiera. Wiadomość o tym, przekazaną przez brytyjski wywiad, Kiereński przyjął ze spokojem – uważał, iż wystarczy sprowadzić do stolicy jeden pułk z frontu, a ewentualny zamach zostanie stłumiony.
Tymczasem Niemcy w końcu sierpnia 1917 roku zajęli Rygę. Upadek miasta wykorzystano przeciwko Kiereńskiemu. Wypominając mu żydowskie pochodzenie insynuowano, iż „On Rygę podarował Niemcom. Wiadomo, z Żyda nigdy pożytku nie będzie”.
Rząd znalazł się w bardzo trudnym położeniu – przeciwko sobie miał generałów ze Sztabu Generalnego, oficerów z Centralnego Komitetu Związku Oficerów, tajną organizację piotrogrodzkich bankierów i przemysłowców oraz bolszewików, pragnących zmazać piętno lipcowej porażki.
Korniłow nie zamierzał utożsamiać się z wojskowo-cywilnymi spiskowcami, którzy na niego liczyli. Nie kwapił się także do zajęcia stolicy. Spokojnie czekał, unikając kroków mogących narazić go ma wyjęcie spod prawa, na dogodny moment do ataku.
Premier doskonale wiedząc o przygotowaniach do puczu, podjął przygotowania do obrony stolicy. Grzmiał też publicznie, że powstało sprzysiężenie terrorystów przeciwko rewolucji, ojczyźnie i wolności. Jednocześnie władze przystąpiły do przygotowania wyjazdu rządu do Moskwy.
Osłabieni po lipcowej porażce bolszewicy poczuli się pewniej i wezwali do utworzenia „rządu rewolucyjnego”. Wysłannicy premiera rozpoczęli poufne rozmowy z bolszewikami w celu wspólnego powstrzymania „reakcyjnego” przewrotu. Kiereński zgodził się pomóc bolszewikom w imię dobra rewolucji. Bolszewicy byli mu potrzebni jako straszak na monarchistów, korniłowców i prawicowych spiskowców. Wypuszczeni z więzień bolszewicy doskonale wiedzieli, iż ze strony Kiereńskiego nic im nie grozi, bez problemu poradzą sobie z nim w przyszłości, podczas gdy z Korniłowem nie pójdzie im tak łatwo.
Kiereński chciał zachować zdobycze rewolucji, Lenin ustanowić „dyktaturę proletariatu”, a Korniłow ustanowić dyktaturę wojskową. Atakowany z prawa i z lewa Kiereński chciał kroczyć środkiem, ale nikt mu nie chciał pomóc. Gdy radzono mu, aby rozpędził bolszewików, odpowiadał: „przecież to oznacza samowolę. A tłum tego właśnie nie chce”.
Na podstawie bardzo kruchych dowodów uznał, iż to Korniłow jest głową spisku. Uzyskał od rządu przyznanie uprawnień dyktatorskich, aby móc rozprawić się z wojskowym coup d’etat.
W oparciu o nowe uprawnienia wysłał do Korniłowa telegram informując go o udzieleniu mu dymisji ze stanowiska naczelnego wodza i obwiniając go planowanie zamachu na rządu. Nie czując się winnym Korniłow nie podporządkował się tej decyzji.
W tym samym czasie dowódca 3 Korpusu kawalerii gen. Krymow, nie mając pojęcia o przebiegu wydarzeń w kwaterze głównej, skierował na Piotrogród, w celu zdławienia oczekiwanego zamachu bolszewickiego, Kaukaską Dywizję Konną, zwaną „dziką dywizją”.
Pomimo, iż decyzja ta została wcześniej uzgodniona z premierem, Kiereński uznał ją za wstęp do obalenia swej władzy i postawił „rewolucyjny Piotrogród” w stan najwyższej gotowości bojowej.
Naczelny wódz wysłał do rządu list, w którym ogłosił, że „osobiście nie pragnę niczego ponad obronę wielkiej Rosji. Przysięgam, że poprowadzę naród drogą zwycięstwa nad wrogiem. Oddać Rosję w ręce odwiecznego wroga – germańskiego plemienia i uczynić Rosjan niewolnikami Niemców, nie ma siły. Wolę umrzeć chwalebnie na polu bitwy, żeby nie widzieć hańby i wstydu ruskiej ziemi”. Jednocześnie zaprosił premiera do Kwatery Głównej w celu ustalenia wspólnej drogi wyjścia z pata.
Wbrew obawom rządu, ani Korniłow nie wyruszył z Kwatery Głównej, ani Krymow nie wkroczył do stolicy. Nie było bowiem żadnej próby puczu. Zinaida Gippius zadała trafne pytanie: ”Jak to się stało, że Korniłow posłał swoje wojska, a sam spokojnie siedział w kwaterze głównej?”.
W tym momencie istniała jeszcze możliwość rozwiązania sprawy. Jednak Kiereński nie chciał jakiegokolwiek porozumienia z generałem. Odrzucił też ofertę mediacyjną ambasadorów krajów alianckich. Zamiast tego oskarżył Korniłowa o wywołanie rebelii oraz zdradę Rosji. Oskarżenie to ugodziło w najczulszy nerw generała – patriotyzm.
Dopiero wtedy doszło do buntu, buntu sprowokowanego przez Kiereńskiego. Przez kolejne dni generał usiłował bez powodzenia zmobilizować naród „do ocalenia Ojczyzny z rąk sprzedajnych bolszewików, którzy opanowali Piotrogród”. Generałowie oraz konserwatywni politycy nie wsparli go, zbici z tropu przez dezinformację szerzoną przez premiera, który fałszywie przedstawiał generała jako buntownika i zdrajcę.
Jednocześnie próby aresztowania zbuntowanego generała podjęte przez wiernych premierowi oficerów zakończyły się fiaskiem. Ostatecznie wysłannik premiera gen. Aleksiejew przekonał część oficerów Korniłowa do kapitulacji, a przybyła do Kwatery Głównej Nadzwyczajna Komisja Śledcza w dniu 14 września 1917 roku aresztowana Korniłowa i grupę generałów.
Przybyły do Piotrogrodu na zaproszenie premiera gen. Krymow, został przez niego uznany za buntownika i zdymisjonowany. Zdruzgotany udał się do mieszkania jednego z przyjaciół i strzelił sobie prosto w serce.
Wszystkie przesłanki wskazują, iż zamiast „spisku Korniłowa” miał miejsce spisek Kiereńskiego, zmontowany w celu zwiększenia władzy premiera oraz skompromitowania popularnego generała, jako przywódcy rzekomej „kontrrewolucji”.
Powołana wkrótce specjalna komisja, która zakończyła swe dochodzenie w czerwcu 1918 roku, uznała bezzasadność oskarżeń wysuniętych wobec Korniłowa i uwolniła go od wszelkich zarzutów.
W rzeczywistości Korniłow „pragnął – jak trafnie ocenił angielski dziennikarz, naoczny świadek wydarzeń – uwolnić rząd od bezprawnych i paraliżujących wpływów rad. Wpływy te w końcu doprowadziły Rosję do zguby, a wyzwanie, jakie Korniłow rzucił rządowi, okazało się ostatnią próbą powstrzymania procesu destrukcji”.
W ramach likwidowania skutków puczu rozwiązano Kwaterę Główną. Zamiast uspokoić nastroje w armii, doprowadzono do jeszcze większego wrzenia. Osłabienie autorytetu armii sprzyjało planom bolszewików.
Tak więc likwidując jedno zagrożenie Kiereński wzmocnił pozycję bolszewików, którzy mogli w spokoju przygotowywać się do ostatecznej rozgrywki z rządem. Premier lekceważył to niebezpieczeństwo, twierdząc, że „jestem gotów modlić się, żeby takie wystąpienie nastąpiło. Mam wystarczająco dużo siły. Oni zostaną zmiażdżeni ostatecznie”. Szybko miał się przekonać, jak bardzo się mylił.
Wybrana literatura:
A. Andrusiewicz – Kiereński. Czerwony liberał
R. Pipes – Rewolucja rosyjska
O. Figes - Tragedia narodu. Rewolucja rosyjska 1891-1924
Inne tematy w dziale Kultura