Pomimo kontrowersji gen. Anders nadal forsował koncepcję odtworzenia wojska polskiego na emigracji.
Zachętą dla niego było uchwalenie przez Kongres USA poprawki do ustawy o wzajemnym bezpieczeństwie, która przewidywała, że 100 milionów dolarów rocznie będzie przekazywane na zorganizowanie oddziałów zbrojnych złożonych z uciekinierów oraz emigrantów. Promotorem nowej polityki „wypierania” (roll back) był senator John Forster Dulles.
W liście do Fielda Marshala gen. Anders zwrócił uwagę, że „w przypadku wojny, nasza współpraca z zachodnimi mocarstwami wyrazi się nie tylko w powołaniu wojskowych formacji, tak dużych jak to możliwe, ale również spowoduje reakcje 25 milionów Polaków w kraju wobec faktu, ze odtworzone PSZ istnieją znów po stronie zachodnich aliantów”. Jednocześnie Anders podpisał apel wojskowych krajów Europy Środkowej, nakłaniających dowództwo NATO do utworzenia armii reprezentujących poszczególne wychodźstwa. Anders gotowy był, także zaakceptować pomysł utworzenia oddziałów wspomagania wojsk NATO, złożonych z 60 tysięcy uciekinierów i emigrantów.
W trakcie rozmowy z kongresmanem Charlesem Kerstenem w październiku 1953 roku Anders z radością przywitał deklarację swego rozmówcy, iż „powstanie Armii Wyzwolenia w równym stopniu leży w interesie amerykańskim jak i polskim. Najlepszą formułą byłoby tworzenie narodowych armii wyzwolenia bezpośrednio przez St. Zjednoczone i w St. Zjednoczonych”. Jednak wielu wpływowych polityków amerykańskich nie popierało tej koncepcji, uważając, że środki konieczne do organizacji Korpusu byłyby zbyt duże w porównaniu do oczekiwanych efektów politycznych i wojskowych.
Te poczynania Generała, nie uzgodnione z polskimi władzami, spotkały się z ostrą krytyką. Gen. Sawicki na posiedzeniu Rady Narodowej podkreślił, iż „koniunktura dla sprawy polskiej jest niekorzystna. Zachód chciałby już obecnie mieć w swoim wojsku żołnierzy – uchodźców zza żelaznej kurtyny, natomiast nie chce w zamian nawet dyskutować o jakichkolwiek warunkach politycznych udziału tych żołnierzy w armii Zachodu. (…) Mam wrażenie, ze dotąd łudziliśmy się, iż w miarę narastania konfliktu – nasi dawni sprzymierzeńcy bez większego wysiłku z naszej strony odbudują nam Armię Polską (..), Z podobnymi złudzeniami musimy się rozstać”.
Z kolei Tadeusz Machalski, związany z ówczesnym premierem Stanisławem Mackiewiczem, wytykając słabości koncepcji Andersa podkreślał, iż „dla uzasadnienia konieczności jak najszybszego formowania wojska, przytacza się chętnie argument, że jest ono niezbędne dla postawienia sprawy polskiej na porządku dziennym”, ale „sprawę polską postawić można tylko suwerenną decyzją. Wojsko polskie w ramach NATO, suwerenności tej nam nie zapewni”, ponieważ „podstawowym warunkiem suwerenności wojska jest oparcie się o własne zasoby i wynikająca z tego swoboda decyzji, czego za granicą nie mamy i mieć nie możemy”. Równocześnie przywołując przykład PSZ walczących u boku aliantów w czasie II wojny światowej, wskazywał, iż „trzeźwo myślący człowiek zrozumie bez trudu, że Polski nie można wywalczyć przy pomocy jednej dywizji, a więcej w Anglii wystawić nie zdołamy. Musimy mieć odwagę powiedzenia sobie w oczy smutną prawdę, że w tej sprawie jesteśmy niestety bezsilni”, gdyż „tak długo jak wśród możnych tego świata istnieć będą tendencje do koegzystencji Zachodu ze Wschodem sprawa wyzwolenia Polski jest pogrzebana i nie wolno łudzić Kraju perspektywą prędkiego wyzwolenia; bo mu tym tylko szkodzimy”.
Wraz z faktycznym odejściem w 1954 roku Stanów Zjednoczonych od polityki wypierania, na której efekty tak liczono, nadzieje na wybuch wojny światowej i tym samym odzyskanie niepodległości przez Polskę stopniowo zaczęły zanikać. Jednak założenia polityki władz emigracyjnych pozostały niezmienne, gdyż - jak powszechnie uważano- „obecny stan rzeczy w Europie Środkowo-Wschodniej powstał nie ze sprawiedliwości lecz z przemocy, i że im dalej siła militarna Rosji będzie odsunięta, tzn. do jej przedwojennych granic, tym pomyślniej kształtować się będą perspektywy pokoju w Europie i na całym świecie”.
W noworocznym przemówieniu gen. Anders nadal podkreślał, że kadra wojskowa emigracji „jest przeświadczona, że odtworzenie PSZ na Zachodzie jest koniecznością w walce o wolność ojczyzny. Rok 1954 powinien przynieść w dużej mierze wyjaśnienie sytuacji, a na pewno przybliży nas do tego wyjaśnienia”.
Minister spraw zagranicznych Stanisław Janikowski w instrukcji do kierowników placówek MSZ pisał, że „jedynym celem naszej wspólnej pracy na obczyźnie jest odbudowa niepodległej i całej Polski. Polityka zagraniczna, obok możliwości wznowienia czynu zbrojnego, jest głównym środkiem działania, prowadzącym do celu”.
Wyraźny spadek napięcia międzynarodowego w latach 1954-1955 spowodował, iż w polskim Londynie ubolewano, ze ani śmierć Stalina, ani polityka „wyzwolenia” – „bezpłodna i bezowocna” i „stan umysłów na Zachodzie” nie przyczyniły się do uregulowania sprawy polskiej. Równocześnie w momencie rozpoczęcia się konferencji szefów rządów i ministrów spraw zagranicznych czterech mocarstw w Genewie w lipcu 1955 roku , odżyły nadzieje na poruszenie w Szwajcarii sprawy polskiej. Wynikały one z zapowiedzi F.F. Dullesa, który na dwa miesiące przed spotkaniem, oświadczył, że los państw zza „żelaznej kurtyny” stanie się jednym z ważniejszych tematów konferencji.
W lipcu 1955 roku gen. Sosnkowski wystosował list do Izby Reprezentantów, w którym zwrócił uwagę na konieczność uznania granicy zachodniej Polski, ponieważ „wszelka postawa Zachodu zmierzająca do rewizji obecnej granicy polsko-niemieckiej mogłaby skłonić Polaków do oglądania się za oparciem o Rosję”. Generał zapowiadał również, że „wszystkie narody, zarówno wolne jak i ujarzmione, będą śledziły ową konferencję ze zmiennymi uczuciami, uświadamiając sobie, jak dalece ich przyszłość zależy od wyboru przez zachód właściwej drogi”, ponieważ zachowanie „sfer wpływów”, prowadzenie „polityki siły” i „milcząca zgoda na agresję, czcze ukłony pod adresem zasad” prowadzą „nieuchronnie do wojen i katastrof”.
Kwestia narodów ujarzmionych stała się tylko karta przetargową i odpowiedzią na sowieckie żądania wycofania US Army z Europy Zachodniej. Prezydent Eisenhower wyjawił to otwarcie wskazując, że „na szerszym planie – istnieje problem poszanowania prawa narodów do wyboru takiej formy rządu, jak im odpowiada i do przywrócenia suwerennych praw oraz samodzielnego rządzenia się tym którzy zostali tych praw pozbawieni”. Na usprawiedliwienie swej biernej polityki w tej sprawie, dodał: „Naród amerykański boleśnie odczuwa fakt, że pewnym narodom Europy Wschodniej (..) nie dano jeszcze skorzystać z przyrzeczeń złożonych przez Zjednoczone Narody w ciągu wojny”.
Ostatecznie w wyniku presji sowieckiej, sprawa sytuacji krajów Europy Środkowo-Wschodniej została zdjęta z porządku obrad, co znany polski publicysta Aleksander Bergman skomentował ostro na łamach „Dziennika Polski i Dziennika Żołnierza”: „Krótko mówiąc, czego się trzeba obawiać, to nie tyle jakiejś nowej Jałty, co raczej jakiegoś oszustwa, polegającego na tym, że głosić się będzie iż coś zdziałano (…), gdy w rzeczywistości nic pozytywnego nie osiągnięto. Bo można będzie mówić o „postępie” i „osiągnięciach” jeśli wszystko opierać się będzie o dzisiejszy stan rzeczy”.
Wspólna amerykańsko-sowiecka ocena wyników konferencji w Genewie , iż „wszystko idzie ku lepszemu” , sprawiła, iż część polskich polityków emigracyjnych nie potrafiła ukryć rozczarowania zmianą polityki Waszyngtonu. Gen. Anders przemawiając podczas Święta Żołnierza zaznaczył, że „mimo przyjaznych dla nas oświadczeń Stanów Zjednoczonych, sprawa wolności Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej nie weszła na porządek dzienny obrad miedzy Zachodem i Związkiem Sowieckim”.
Mimo wszystko nie tracono nadziei, tym bardziej, ze zapowiedziano kolejne spotkanie ministrów spraw zagranicznych Wielkiej Czwórki, na jesieni 1955 roku, również w Genewie. Polska delegacja wysłana do Szwajcarii wystosowała notę do państw zachodnich, w której wysunięto postulat przeprowadzenia wolnych wyborów w krajach za „żelazna kurtyną” oraz wycofania jednostek Armii Czerwonej z ich terytorium. Zorganizowano tez kilka konferencji prasowych dla zachodnich dziennikarzy. Choć wyniki spotkania znów nie spełniły polskich oczekiwań, należy docenić fakt, że na forum wielkiej międzynarodowej polityki udało się polskim emigracyjnym politykom nagłośnić sprawę narodów ujarzmionych.
Prezydentura gen. Eisenhowera, mimo początkowych nadziei, że przyniosła zasadniczych zmian w polityce amerykańskiej wobec Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W tej sytuacji starania o utworzenie odrębnej polskiej armii na Zachodzie, skazane były na niepowodzenie. Dodatkowo podział emigracji na trzy, zwalczające się obozy, skutecznie osłabiał możliwość choć cząstkowej realizacji polskich postulatów na arenie międzynarodowej.
Wybrana literatura:
A. Zaćmiński – Polskie władze wojskowe na uchodźstwie wobec możliwości wybuchu nowej wojny 1945-1954
P. Machcewicz – Emigracja w polityce międzynarodowej
Warszawa nad Tamizą. Z dziejów polskiej emigracji politycznej po drugiej wojnie światowej
A. Urban – Emigracyjny dramat
Mobilizacja uchodźstwa do walki politycznej 1945-1990
A. Friszke – Życie polityczne emigracji
M. Wolański – Europa Środkowo-Wschodnia w myśli politycznej emigracji polskiej 1945-1975
Materiały do dziejów polskiego wychodźstwa niepodległościowego 1939-1990
Inne tematy w dziale Kultura