Od połowy 1940 roku gen. Żeligowski, pozostając członkiem Rady Narodowej, stał się propagatorem idei słowiańskiej, publikując dwie broszury – „O ideę słowiańską” (1941) oraz „Zapomniane prawdy (1943).
Żeligowski uważał, iż od początku żywioł germański dążył do opanowania ziem słowiańskich i wyniszczenia ich mieszkańców. W jego opinii Słowianie (generał wyróżniał wśród nich oprócz Polaków, narody bałkańskie, Czechów, Słowaków, Ukraińców, Białorusinów, Rosjan, Bułgarów, itd.) mają ze sobą wiele wspólnego (język, kulturę, zagrożenie ze strony Niemiec), cechuje ich ponadto gościnność oraz przywiązanie do ziemi. Sugerował także, iż polska szlachta przejęła niepotrzebne „bankruckie” ideały Rzymu i Hellady, zamiast kształtować własną świadomość polityczną i narodową, co stało się bezpośrednią przyczyna upadku I Rzeczypospolitej.
Jednocześnie krytykował promowaną przez Rosję w XIX wieku ideologię panslawizmu, uważając, iż Rosja została w dużej mierze opanowana przez żywioł niemiecki, pragnący w ten sposób kontynuować ekspansję przeciwko Słowianom. Podobna sytuacja miała miejsce – zdaniem generała – w monarchii austro-węgierskiej, w której dominujący Niemcy wynaradawiali Słowian.
Żeligowski podkreślał, iż po wojnie 1920 roku zaprzepaszczono szansę konsolidacji narodów słowiańskich, pomijając milczeniem swój udział w operacji wileńskiej z października 1920 roku. Jednocześnie generał winą za konflikty polsko-litewskie obarczał Żmudzinów, działających – w jego opinii – pod wpływem inspiracji niemieckiej.
Generał nie brał także pod uwagę faktu, iż władze czechosłowackie w okresie międzywojennym przypuszczały, iż Niemcy w pierwszej kolejności uderzą na Polskę, z tego też powodu nie były zainteresowane w nawiązaniu bliskich stosunków z Polską, by nie „drażnić” Berlina.
Podczas II wojny światowej pojawiły się plany federacji polsko-czechosłowackiej, jednak pod wpływem nacisków Kremla, Czesi ostatecznie wycofali się z tej koncepcji. Równocześnie po ataku Hitlera na Związek Sowiecki, w 1941 roku bolszewicy utworzyli w Moskwie Komitet Wszechsłowiański, promując hasła solidarności i współpracy słowiańskiej, co wielu polskim politykom natychmiast skojarzyło się z „czerwonym panslawizmem”.
Wbrew wielokrotnym naciskom Żeligowskiego, dążącego do podjęcia uchwały o konieczności utworzenia federacji słowiańskiej, Rada Narodowa była niechętna idei słowiańskiej. Pojawienie się w niektórych dokumentach Rady stwierdzeń, iż „Naród Polski należy do wielkiej Rodziny Narodów Słowiańskich” , było ukłonem w stronę generała, który z uporem maniaka podejmował ten problem na każdym niemal posiedzeniu Rady.
W odróżnieniu od większości polskich polityków, widział w Rosjanach pełnoprawnego członka rodziny narodów słowiańskich. Na posiedzeniu Rady Narodowej 17 marca 1942 roku, poruszając sprawę wschodnich granic Polski i stosunków z ZSRS, podkreślił, iż „polityka polska, my wszyscy czujemy, że tam nie jest dobrze. (…) Niewyraźna jest w naszym społeczeństwie, nie jest wyraźny stosunek Rosji do tej umowy”, mając na myśli sugestię Stalina o konieczności przesunięcia granic na wschód, „żeby swoją strategiczną sytuację polepszyć”. Zwracając uwagę na brak uregulowania wschodniej granicy Polski, jednocześnie wspominał o konieczności jej poszerzenia i stworzenia wielkiej Polski „potrzebnej narodom słowiańskim”.
Brak realizmu politycznego koncepcji Żeligowskiego oraz chaotyczny sposób argumentacji związane były z pogarszającym się stanem zdrowia sędziwego generała. Stanisław Cat-Mackiewicz w tak żartobliwy sposób opisywał genezę fascynacji słowiańskiej generała: „Diabli nadali, że generał w swoim Andrzejewie znalazł na strychu jakąś książkę Duchlińskiego z czasów emigracji po Powstaniu Listopadowym i zamiast dalej propagować len, zaczął propagować ideę słowiańską, a o niczym innym nie chciał słyszeć”.
Po odkryciu zbrodni katyńskiej, Żeligowski nadal wychwalał Związek Sowiecki, którego armia mogła powstrzymać raz na zawsze napór żywiołu germańskiego. Coraz bardziej izolowany w Radzie Narodowej, w maju 1944 roku skarżył się Stanisławowi Grabskiemu – jej przewodniczącemu, że „bezideowa, pozbawiona wielkich i prostych linii oraz przewidywać polityka rządu naszego w Londynie doprowadziła do sytuacji prawie bez wyjścia. Propagując stworzenie Europy Środkowej w ramach federacji, lub bloku Słowian, czy też Polski sprzymierzonej z mocarstwami Anglosaskimi jedynie, lub Polski Demokratycznej , w myśl Karty Atlantyckiej, ale osamotnionej – rząd mówi o tworach nierealnych albo zakrojonych na krótką metę. Ta nierealna polityka rządu doprowadziła do tego, że pewien odłam społeczeństwa, zresztą nieliczny, gotów szukać porozumienia z Niemcami, co byłoby zdradą nie tylko Polski i narodów słowiańskich, lecz i zdradą wszystkich naszych sojuszników. I dzieje się to wtedy, kiedy obliczem obecnej epoki jest powstanie Przymierza Narodów Słowiańskich, w którym Polacy odegrają poważna i zaszczytną rolę”.
W oderwaniu od realiów politycznych, nie widząc zagrożenia ze Stalina, Żeligowski propagował federację słowiańska, łudząc się jednocześnie, że Polska będzie mogła w nowym powojennym porządku odegrać doniosłą rolę. W liście do Berlinga wyraził swoje poparcie dla tworzenia wojska polskiego w ZSRS.
Jego coraz bardziej prosowieckie poglądy sprawiły, iż został skreślony z listy członków Związku Ziem Północno-Wschodnich, założonego przez Cata-Mackiewicza. Generał nie uznał tego, wskazując, iż nie należał do tej grupy, co nie było zgodne z prawdą. Równocześnie stwierdził, iż „jeżeli podpisanym panom (tj. Godlewskiemu i Mackiewiczowi) chodziło o złośliwe wywołanie wrażenia, że stanowią aż taką siłę, która, może skreślić mnie z listy moralnej Wilna i słowiańskiej Litwy, to sądzę, że Kraj, po naszym powrocie uzna to za zwykłą grę zbankrutowanych polityków, którzy zatracili już poczucie różnicy miedzy tragizmem, który poczują, a komizmem, który wywołują”.
W odezwie do kraju z 31 marca 1944 roku, podkreślając zagrożenia związane z Niemcami, wskazał za niezbędne przywrócenie bliskich kontaktów z Rosjanami. Wyraził także swój podziw dla wspaniale dowodzonej Armii Czerwonej, która stanowiła – jego zdaniem – jedyną zaporę dla żywiołu germańskiego. Uważał jednoznacznie armię sowiecką za armię wyzwoleńczą i sugerował konieczność ścisłej z nią współpracy Polaków z Kraju.
Wyrazem jego aprobaty dla władz komunistycznych w okupowanej przez Sowietów Polsce był list do żołnierzy WP z 2 sierpnia 1945 roku. Pisał w nim o wspólnej walce z żywiołem niemieckim i konieczności odbudowy kraju, wyrażając radość z tego, iż „powstała wyzwolona Polska w szerokim oparciu o Bałtyk, z granicami nad Odrą i Nysą”. W liście swym apelował do żołnierzy o powrót do kraju, podkreślając, iż „Rząd Rzeczypospolitej Polskiej niejednokrotnie oświadczył, że przyjmie was, swoich synów z otwartymi ramionami, z trudu i pożogi wojennej dźwiga się Polska. Musimy ją odbudować lepszą, silniejszą, opartą o przyjaźń i sojusz ze Wschodem i Zachodem. W tej pracy nie może zabraknąć was, żołnierzy, którzy walczyliście o Jej niepodległość. Ostatnie tygodnie wykazały jasno, że przytłaczająca większość Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie chce wracać do Ojczyzny” . Równocześnie ostro krytykował legalny rząd RP, stwierdzając, iż „rozpolitykowana klika dobrowolnych emigrantów, która wyrzeka się Polski usiłuje za pomocą represji, prowokacji, propagandy, kłamstw i nielegalnych plebiscytów powstrzymać powrót naszego wojska do Kraju. Ludzie ci stawiają sami siebie poza szeregi Armii, jako ciao obce. Muszą oni być natychmiast usunięci poza szeregi wojska, które jest dobrem Rzeczypospolitej Polskiej i które jako zwarta całość winna wrócić do Ojczyzny”. Należy przy tym zaznaczyć, iż Żeligowski pisząc ten list, był już członkiem prokomunistycznego Stronnictwa Ludowego, utrzymującym ścisłe kontakty z ambasadą komunistycznych władz w Londynie.
Na szczęście większość żołnierzy PSZ nie posłuchała tego apelu Żeligowskiego, dzięki czemu uniknęła prześladowań komunistycznych. W przypadku generała, tylko pogarszający się szybko stan zdrowia uniemożliwił mu powrót do „wymarzonej” ojczyzny.
Na początku stycznia 1947 roku Żeligowski napisał otwarty list do „prezydenta” Bieruta, w którym nawoływał Polaków do głosowania w zbliżających się wyborach na listy wyborcze bloku komunistycznego.
Generał Żeligowski zmarł 9 lipca 1947 roku. Jego zwłoki zostały sprowadzone do komunistycznej Polski przez kolejnego renegata – gen. Tatara, który wykorzystał tę okazję do przetransportowania złota Funduszu Obrony Narodowej do Warszawy. Żeligowskiemu wyprawiono państwowy pogrzeb i pochowano na cmentarzu wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Wybrana literatura:
Władze RP na obczyźnie podczas II wojny światowej
E. Duraczyński, R. Turkowski – O Polsce na uchodźstwie 1939-1945. Rada Narodowa Rzeczypospolitej Polskiej
S. Fertacz – Polska myśl słowiańska w okresie drugiej wojny światowej
J. Jaruzelski – Stanisław Cat-Mackiewicz 1896-1966
P. Stawecki – Polityka wojskowa Polski 1921-1926
S. Grabski – Pamiętnik
S. Cat-Mackiewicz – Zielone oczy
L. Żeligowski – Wojna w roku 1920. Wspomnienia i rozważania
P. Łossowski – Konflikt polsko-litewski 1918-1928
B. Gumowska – Opowieść o generale broni Lucjanie Żeligowskim 1865-1920
Inne tematy w dziale Kultura