Godziemba Godziemba
529
BLOG

Warszawa w 1920 roku (1)

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Latem 1920 roku, w obliczu bolszewickiego najazdu, mieszkańcy Warszawy stanęli przed koniecznością obrony swojego miasta. Fenomen Warszawy polega na tym, że społeczeństwo obywatelskiej stolicy po raz pierwszy na taką skalę potrafiło się zintegrować w obliczu grożącego miastu niebezpieczeństwa.  

W obliczu porażek na froncie polsko-bolszewickim, z inicjatywy premiera Władysława Grabskiego 1 lipca 1920 roku Sejm uchwalił ustawę o utworzeniu Rady Obrony Państwa, która miała decydować o wszystkich sprawach związanych z wojną i pokojem oraz wpływać na wzmocnienie armii na froncie.
 
Inicjatywę powołanie ROP poparły wszystkie partie polityczne z wyjątkiem komunistów, którzy wydali w Warszawie odezwę , w której określili nową instytucję jako „próbę stworzenia bloku całej burżuazji dla walki z rewolucyjną armią rosyjską i z rewolucyjnym ludem polskim! To nowe okowy dla ciebie robotniku, nowe oszustwo dla ciebie pracowniku rolny, nowe klęski dla ciebie żołnierzu polski!”. Następnie wezwali do walki z wyzyskiwaczami i deklarowali, iż „Nie pójdziemy walczyć przeciw naszym braciom, robotnikom i chłopom rosyjskim, ale walczyć chcemy przeciw naszym wrogom, kapitalistom i obszarnikom polskim”.
 
Tej antypaństwowej agitacji ROP przeciwstawiła trzy odezwy, mające na celu uświadomienie społeczeństwu krytycznej sytuacji kraju i pobudzenie go do obywatelskiej aktywności. Wezwano także do ochotniczego zaciągu do wojska polskiego.
 
Dla poparcia idei Armii Ochotniczej 8 lipca w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie przedstawiciele 216 organizacji społecznych powołali do życia Obywatelski Komitet Wykonawczy Obrony Państwa, którego przewodniczącym został gen. Józef Haller. Tego samego dnia Rada Miejska m.st. Warszawa wezwała mieszkańców miasta ”by spełniając swój obowiązek, bądź speszyli do szeregów walczących, bądź podejmowali wewnątrz kraju pracę, która wzmocni organizację społeczeństwa i państwa, a pomoże do odparcia wroga”. Deklaracja ta zyskała poparcie wszystkim partii z wyjątkiem radnych Bundu, którzy uważali, iż „najracjonalniejszym wyjściem jest natychmiastowe zwrócenie się z wolą pokojową do Rosji Sowieckiej”. Odmienne stanowisko zajęli radni z pozostałych klubów żydowskich, którzy zapewnili, ze „ludność żydowska stolicy nie poskąpi ani mienia, ani krwi dla odparcia najazdu wroga”. 
Z kolei radni endecji uznali, iż „Wróg uderza w Polskę od zewnątrz masami wojska, a od wewnątrz występną agitacją, szerząc zamęt rewolucyjny i osłabiając ducha jedności w narodzie. Pomagają mu w tym setki żydowsko-komunistycznych agitatorów”. Wezwali do jedności oraz masowego wstępowania do wojska.
 
Apele te nie pozostały bez echa. Pierwsza na nie zareagowała warszawska młodzież. Na wiecu studentów Uniwersytetu Warszawskiego zadecydowano o zawieszeniu zajęć i wstępowaniu ochotniczym do armii (jednym z ochotników był późniejszy komunistyczny dygnitarz i morderca zza biurka – Jakub Berman). W celu skoordynowania działań wszystkich studentów warszawskich szkół wyższych powołano Ligę Akademicką Obrony Państwa. Wszyscy zdolni do noszenia broni studenci zobowiązani zostali do zarejestrowania się w sekretariacie Ligi, stąd partiami udawali się do obozu szkoleniowego w Rembertowie.
Analogiczne deklaracje podjęła Liga Młodzieży Polskiej, stołeczne oddziały Związku Harcerstwa Polskiego i Towarzystwa „Sokół”.
Równocześnie ze swymi wychowankami na apel zareagowali nauczyciele warszawskich szkół powszechnych, średnich i wyższych.
Środowiska artystyczne Warszawy powołały Komisję Mobilizacyjną Związku Artystycznych i Literackich dla Obrony Państwa. Wielu artystów (m.in.: Stefana Żeromskiego, Ludwika Solskiego, Kornela Makuszyńskiego) przydzielono do zajmującego się propagandą Oddziału II Generalnego Inspektoratu Armii Ochotniczej.
 
Jak wspominał ówczesny wiceprezydent stolicy Artur Śliwiński” „Gorące tchnienie wojny owionęło mieszkańców i budziło wśród nich coraz większe poruszenie. (…) zaczęły samorzutnie powstawać najróżniejsze komitety, ligi, związki, usiłujące bądź to przyczynić się do powiększenia kadrów ochotniczych, bądź też przyjść walczącym z pomocą. Nie było bodaj takiego stowarzyszenia, takiej instytucji, takiej organizacji zawodowej, społecznej, naukowej, artystycznej, sportowej, czy jakiejkolwiek innej, któraby nie próbowała zademonstrować swego współudziału w rozpoczętej akcji ratowania kraju”.
 
Wobec dalszej aktywności żydowskich środowisk komunistycznych, Ministerstwo Spraw Wojskowych wystosowało ściśle tajne pismo do dowództwa Okręgu Warszawa w którym napisano: „Z uwagi na możliwość rozwinięcia na szeroką skalę agitacji przeciwpaństwowej przez żywioły komunistyczne, zwłaszcza na terenie stolicy – koniecznością chwili staje się zabezpieczyć tutejsze oddziały przed zgubną propagandą, która w znacznej mierze szerzoną być może przez żołnierzy-żydów”.
 
Z kolei Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w piśmie do wojewody warszawskiego poleciło internować „prowodyrów organizacji <Bundu>”, którzy „stanęli na stanowisku wrogim naszemu Państwu” oraz rozwiązać wszystkie stowarzyszenia, pozostające pod egidą tej partii.
 
W odpowiedzi 20 lipca 1920 roku zawiązał się w stolicy Komitet Obrony Państwa Zjednoczonych Organizacji Żydowskich przy Zarządzie Warszawskiej Gminy Starozakonnych, który zajął się „agitacją wśród ludności żydowskiej za wstępowaniem w szeregi armii, (…) zorganizowaniem szpitala dla rannych żołnierzy, (…) zbiórką pieniędzy na potrzeby obrony Państwa (…) oraz stworzeniem punktów żywnościowych dla przejeżdżających oddziałów wojska”.
 
W niedzielę 18 lipca w Warszawie zorganizowano dzień Armii Ochotniczej poświęcony przeglądowi oddziałów ochotniczych oraz subskrypcji Pożyczki Odrodzenia Polski. Obchody te usiłowało zakłócić kliku prowokatorów bolszewickich, zatrzymanych przez policję podczas uroczystości na placu Saskim, a także agitator przeciw Pożyczce Odrodzenia, który został pobity przez tłum na ulicy Marszałkowskiej.
Częste w tych dniach w Warszawie podobne incydenty, skłoniły władze do wprowadzenia zakazu przebywania na ulicach miasta po północy, a także ograniczenia napływu ludności zamiejscowej.
 
W pierwszej połowie lipca, zgodnie z przyjętym przez Radę Miejską wnioskiem Magistratu, rozpoczęto w Warszawie tworzenie Straży Obywatelskiej. Począwszy od 20 lipca na Dynasach odbywały się ćwiczenia wojskowe 500 ochotników, przygotowujących się do obrony zagrożonej stolicy. Tego samego dnia rozlepiono na murach miasta i ogłoszono w stołecznej prasie odezwę Komendy Głównej Straży Obywatelskiej, wzywającej mieszkańców Warszawy do wstępowania w szeregi Staży Obywatelskiej w nowo utworzonych biurach werbunkowych. Aby zostać członkiem Straży, należało uzyskać poręczenie trzech znanych obywateli lub zaświadczenie instytucji społecznej lub zawodowej. Warszawiacy licznie zgłaszali się do biur, tak że do końca lipca 1920 roku ogólna liczba członków Straży osiągnęła 4000 osób.
 
Z warszawskich ochotników zakwalifikowanych do służby frontowej tworzono bataliony, które następnie łączono w pułki organizowane, z powodu braku kadry oficerskiej, przy jednostkach regularnej armii. Pułki ochotnicze otrzymywały numery tego pułku, przy którego batalionie zapasowym były formowane, z dodaniem liczby 2000. Elitę ochotniczą Warszawy zgromadził przede wszystkim 201 pułk piechoty, w skład którego weszły zwarte grupy studenckie, uczniowskie, harcerskie, strażackie i kluby sportowe. Bliźniaczy 205 pp im. Jana Kilińskiego zyskał wsparcie warszawskiego cechu szewców. Stołeczny rodowód miał również 211 pułk ułanów oraz 236 pp im. Weteranów Powstania Styczniowego, którego kapelanem był ksiądz Ignacy Skorupka.
 
Mimo zagrożenia mieszkańcy stolicy zachowywali spokój. „Nie przestaję zdumiewać się – zapisał lord d’Abernon 20 lipca – nad brakiem paniki i nad brakiem jakichkolwiek oznak zaniepokojenia. Linia bolszewickiego frontu znajduje się nie dalej, jak o 100 mil ang. od Warszawy.” Mimo wszystko coraz rzadziej słyszało się muzykę w lokalach publicznych, kawiarnie i cukiernie wyludniły się, a w parkach spotykało się coraz więcej samotnych kobiet. Członkinie Towarzystwa „Rozwój” próbowały legitymować mężczyzn w wieku poborowym, wywołując często protesty. Natomiast członkowie Ligi Młodzieży Polskiej obchodzili stołeczne restauracje i sale taneczne żądając, aby wobec powagi chwili zaniechano prezentacji programów rozrywkowych. Staraniom tym stało się zadość 29 lipca 1920 roku, kiedy to MSWoj. wydało rozporządzenie zawieszające funkcjonowanie kabaretów i sal tańca, a mieszkańcy stolicy po raz pierwszy odczuli ograniczenia związane ze zbliżaniem się frontu.
 
Tymczasem mieszkańcy Warszawy mieli coraz większe kłopoty z zaopatrzeniem w żywność, której ceny drastycznie wzrosły. Raport policyjny wskazywał, iż „prąd zwyżkowy na rynku artykułów żywnościowych rozpoczyna się już w chwili obecnej, a włościanie z podmiejskich wsi agitują, iż bolszewicy zbliżają się coraz bardziej do wnętrza kraju i marka polska niebawem straci wartość, a więc jest rzeczą niewskazaną wyprzedawać za bezwartościowe papiery artykuły żywnościowe, które po przyjściu bolszewików byłyby niezbędne dla samej wsi”. 2 sierpnia prasa warszawska poinformowała o 100% wzroście cen żywności w stolicy.
Sytuację tę starali się wykorzystać komuniści nawołując robotników do walki o „honor i godność klasy robotniczej Warszawy”. „Warszawa przez was samych zdobyta być winna! Sztandar Czerwony nad pałacem Zygmuntowskim i Belwederem przez was powinien być zatknięty, zanim Czerwona Armia do Warszawy wkroczy”.
W odpowiedzi pepeesowski „Robotnik” podkreślając bluźniercze odwoływanie się przez komunistów do hasła <Za wolność naszą i waszą wolność<, wskazał, iż „pod płaszczykiem rewolucji społecznej niosą nam zniszczenie całego życia gospodarczego, a zwłaszcza zupełną ruinę przemysłu i potworny głód w miastach”. 
 
Zbliżanie się frontu spowodowało, że niektóre warszawskie sfery zaczęła ogarniać panika. Coraz więcej bogatych osób starało się uzyskać paszporty zagraniczne. Przed konsulatem Stanów Zjednoczonych przy ul. Jasnej, codziennie gromadziło się tysiące Żydów, oczekujących na wizę wyjazdową do USA. Do panowania sytuacji Komitet Amerykańsko-Żydowski, opiekujący się kandydatami na emigrantów musiał ogłosić w prasie, że „jeżeli dotychczasowe sceny będą się powtarzały, a żydówki będą wszczynały skandale wdzierając się do pokojów, to komitet zmuszony będzie wezwać pomocy policji, albo zamknąć biuro”.
 
Cdn.
Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Kultura