Dr Ruth Kellermann stworzyła podstawy rasistowskiej polityki, skierowanej przeciwko niemieckim Romom.
W 1938 roku wkrótce po obronionym z wyróżnieniem doktoracie poświęconym Romom Ruth Kellermann została zatrudniona w berlińskim Zakładzie Badawczym do spraw Higieny Rasowej i Biologii Społeczeństwa.
Nowi koledzy powitali ją z otwartymi ramionami, bardzo potrzebny był bowiem ktoś, kto znał się na romskiej mniejszości. Kellermann miała ustalić czy Cyganie mogli pozostać w niemieckim społeczeństwie, jak akceptowana grupa, czy też winni zostać z niego usunięci.
Owocem kilkuletniej pracy Ruth były setki wywiadów wraz z naukowym komentarzem. Jej gruba teczka stała się podstawą przeprowadzenia selekcji do obozów.
W 1942 roku Kellermann po raz pierwszy przyjechała do Ravensbrück, aby przeprowadzić szereg rozmów z uwięzionymi Romkami. Wedle późniejszych zeznań świadków stawiała przed wybranymi kobietami ultimatum: sterylizacja i wolność albo dalszy pobyt w obozie. „Z moich analiz antropologicznych wynika, że mieszanka rasowa, którą posiadasz, zezwala na powrót do społeczeństwa, o ile zabezpieczymy je przed pojawieniem się twoich ewentualnych pomiotów. Masz wybór. Możesz zostać, możesz tutaj zgnić” – mówiła więźniarkom.
W 1943 roku wykładzie wygłoszonym dla pracowników Deutsche Arbeitsfront przekonywała, iż „.wnikliwa analiza rasowa, wedle której zbudować można społeczeństwo złożone z pożądanych grup, stanowi w istocie esencję narodowosocjalistycznego rozumowania”.
Kellermann wierzyła w rasistowską inżynierię społeczną do tego stopnia, że odwiedzała obóz koncentracyjny po to, aby podjąć próbę „odzyskania” więźniarek, które na jej zasadach pasowały do stworzonej przez berliński ośrodek koncepcji niemieckiego społeczeństwa.
Po upadku III Rzeszy Kellermann wróciła do Hamburga.
W 1955 roku została współpracowniczką swej przyjaciółki Ruth Helmke, koordynatorki pozwów o zadośćuczynienie Romom w hamburskiej prokuraturze.
„Rola aliantów się skończyła, wyznaczyli pewne demokratyczne standardy, teraz musimy tylko skwapliwie skorzystać z ich nauk” – tłumaczyła Kellermann podczas rozmów z romskimi rodzinami, których zapewniała, że jako biegła sądowa ma świadomość potwornej zbrodni, która dokonała się na cygańskim narodzie.
W celu zbadania niemieckich zbrodnie na Romach Kellermann, po uzyskaniu zgody Sowietów, udała się do Ravensbrück, gdzie zapoznała się z dokumentacją w obozowej czytelni. Czy Sowieci nie wiedzieli o ponurej jej roli w obozie w latach 40.?
Jako biegła w procesach odszkodowawczych pracowała do 1965 roku. Udało się jej wywalczyć zadośćuczynienie dla kilkunastu romskich rodzin.
Następnie poświęciła się pracy naukowej. Z radością powitała rok 1968. Wyzwolenie seksualne, zerwanie z patriarchalnym modelem społeczeństwa, zmiana modelu rodziny, polegająca przede wszystkim na odejściu, od konieczności zawierania formalnych małżeństw, stało się jej mottem życiowym. Na każdym kroku agitowała za koniecznością pogłębienia społecznych zmian zapoczątkowanych w 1968 roku na paryskiej Sorbonie.
W 1984 roku zostały w Niemczech upublicznione państwowe archiwa dotyczące „morderców zza biurka”. Można w nich było odnaleźć nazwiska wielu odpowiedzialnych za selekcję i deportację określonych grup ludności do obozów koncentracyjnych. Przede wszystkim niemieckich Żydów i Romów.
W 1985 roku Kelermann wygłaszała w auli hamburskiego uniwersytetu wykład na temat: pracy i życia kobiet w XIX wieku.
W trakcie wykładu do katedry podeszła Giovanna Steinbach, zabierając mikrofon Kellermann i krzyczy do niej: „Ty bestio! Wysłałaś całą moją rodzinę do Auschwitz!”, po czym spluwa jej w twarz. Zostaje natychmiast wyprowadzona z auli przez straż akademicką.
Siedzący na końcu auli Rudko Kawczyński, przedstawiciel Unii Romów i Sinti, zdołał jedynie powiedzieć: „Większość z państwa nie zdaje sobie zapewne spawy, że ich ulubienica, autorka dzisiejszego wykładu, Ruth Kellermann, prowadziła swoją pseudonaukową działalność w obozach koncentracyjnych jako pracownica Urzędu Higieny Rasowej”, gdy i on został wyprowadzony przez strażników.
Po kilku minutach Ruth Kellermann wraca przed zszokowaną publiczność i pewnym, stanowczym głosem wygłasza sprostowanie: „Nic, absolutnie nic z tego, co państwo usłyszeli podczas tego niebywałego zajścia, nie jest prawdą. Jeszcze dziś skontaktuję się ze swoim prawnikiem. Rozpoczniemy pracę nad pozwem przeciwko Unii Romów. Ta napaść oraz publiczne pomówienie nie mogą pozostać bez konsekwencji. Co za niesprawiedliwość. Proszę państwa, owszem, zajmowałam się sprawami Romów, ale robiłam to już po wojnie. Moja wiedza i doświadczenie były wykorzystywane, aby zadośćuczynić tym, którzy zostali pokrzywdzeni przez zbrodniczy, nazistowski aparat III Rzeszy. Wielokrotnie byłam biegłą ekspertką w procesach o zadośćuczynienie rodzinom ofiar Auschwitz, Bełżca i Ravensbrück. Proszę państwa, to niezwykle krzywdząca chwila, moment kiedy w wieku siedemdziesięciu dwóch lat zaczynam wątpić w sens wykonywanych przeze mnie zadań. One zawsze miały prowadzić do tego, by zatryumfowała sprawiedliwość”.
Kellermann dotrzymała słowa i wytoczyła proces cywilny Unii Romów i Sinti, a w szczególności osobom zamieszanym w przerwanie jej wykładu.
„Jak to się mogło stać, że ubiegający się o odszkodowanie trafiali w ręce biegłych ekspertek wyszkolonych jeszcze w czasach nazizmu – pytała w wywiadzie telewizyjnym dla ZDF Giovanna Steinbach. – Jak do tego doszło, że o losach ich wniosków decydowali ci sami ludzie, którzy przed 1945 rokiem brali czynny udział w procesie zagłady?”.
Na mocy wydanego wyroku sąd uwolnił przedstawicieli romskiej społeczności od zarzutu pomówienia , uznając, że Kellermann „co najmniej przyczyniła się do umożliwienia prześladowania i eksterminacji Cyganów. Nawet jeżeli skarżąca na początku swojej pracy mogła nie w pełni rozpoznać jej naturę i nie rozumieć zbrodniczych intencji przywódców politycznych oraz jej przełożonych, to inteligencja, wykształcenie i dostępna wiedza o ogólnej sytuacji w kraju pozwalały skarżącej na zrozumienie, że ma pośredni wpływ na późniejszą eksterminację Romów”.
W wyniki rozpoczętego przeciwko niej śledztwu, w 1986 roku policja zabezpieczyła zgromadzoną przez nią dokumentację. W ręce sądu trafiły setki analiz antropologicznych dotyczących odmian, ras i imion niemieckich Romów, a także drzewa genologiczne rodzin pomordowanych w czasach nazistowskich.
Mimo szeregu poszlak wskazujących, iż Kellermann współdecydowała o tragicznym losie tysięcy romskich rodzin, brakowało na to twardych dowodów.
W trakcie trwającego trzy lata procesu prokuratura dowodziła winy Kellermann. Obrona umniejszała natomiast wagę odnalezionych dokumentów i dezawuowała rolę berlińskiego Zakładu do spraw Higieny Rasowej.
W mowie końcowej jej obrońca przywołując historię Pauli Hertwig, wybitnej powojennej uczonej, która w 1943 roku wypowiadała się pozytywnie na temat ustawy o ochronie przed potomstwem dziedzicznie chorym, postawił pytanie „czy wolno nam życie człowieka redukować wyłącznie do ciemnej karty na podstawie starych archiwów? Czy można przesądzać o winie, abstrahując od strategii przystosowawczych, umożliwiających niezwykłe, dobre życie po wojnie?”.
Ostatecznie sąd uniewinnił ją od zarzucanych czynów. Kellermann zmarła w 1999 roku.
Wybrana literatura:
M. Łuszczyna – Złe. Kobiety w służbie III Rzeszy
K. Kompisch - Sprawczynie
A. Lundholm - Wrota piekieł, Ravensbrück
A. Sigmund - Kobiety nazistów
Inne tematy w dziale Kultura