Wkrótce po ogłoszeniu niepodległości Słowacja podpisała układ z Niemcami, na mocy którego stała się de facto protektoratem niemieckim.
Wobec coraz częstszych antypolskich incydentów na Słowacji strona polska zdecydowała się interweniować wobec Niemiec. Na obiedzie w ambasadzie niemieckiej Jan Szembek oznajmił Hansowi von Moltkemu, że Polska jest tym wszystkim zaniepokojona. „Słowaczyzna i Ruś Podkarpacka jest terenem jakiejś agitacji bardzo wyraźnie przeciw nam skierowanej. Jeśli się bada jej przejawy, to zawsze dochodzi się do źródeł niemieckich”. „Wszystkie te objawy – dodawał - nie dają się ukrywać i muszą wywołać w opinii polskiej nastroje nie sprzyjające rozwojowi dobrosąsiedzkich stosunków między Polską a Niemcami w myśl założeń układu z 1934 r.”.
Wyraźnie skonfundowany Moltke prosił o dalsze szczegóły, solennie zaręczając, iż w Berlinie „nie nastąpiła żadna zmiana” polityki wobec Polski, a inkryminowane działania na Słowacji i Rusi Pod- karpackiej mogą być inicjatywami nieodpowiedzialnych elementów po stronie niemieckiej.
Kwestię naprawienia stosunków polsko-słowackich powierzono b. senatorowi Feliksowi Gwiżdżowi – od lat angażującemu się na rzecz zbliżenia między obydwoma narodami. Karol Sidor, który 17 lutego 1939 roku odwiedził posła RP w Pradze, oceniał pozytywnie „dotychczasowe rozmowy Gwiżdża” i mówił, że „nadszedł czas podjęcia kontaktu polsko-słowackiego na szerszej płaszczyźnie”.
Następnego dnia rozpoczęła się w Rużomberku dwudniowa konferencja polsko-słowacka z udziałem Gwiżdża i Sidora, na której omawiano możliwości wszechstronnego porozumienia między dwoma krajami. Jak pisał polski dyplomata, „cały przebieg konferencji wykazał chęć podejścia przez Słowaków na ścisłą współpracę z nami zarówno na terenie gospodarczym jak i kulturalnym i t.p.”.
Tymczasem w raporcie z końca lutego 1939 roku Kazimierz Papée pisał, że Słowacy są wobec Polski nadal nieufni, choć tym razem głównym powodem jest znane polskie sympatie wobec Węgier. „Słowacy nie są do dziś dnia pewni, czy Warszawa ostatecznie wyrzekła się tak zwanej węgierskiej polucji słowackiego problemu”. Z kolei orientacja proniemiecka na Słowacji „jest linią najmniejszego oporu, wytworzoną przez układ faktów i zręcznie wykorzystaną przez bardzo intensywną penetrację niemiecką. Słowacy wierzą, że spośród trzech wielkich sąsiadów Niemcy najmniej ich skrzywdzili, oraz że dzisiejsza potęga niemiecka wyklucza jakąkolwiek politykę skierowaną przeciw Berlinowi”. Papée zaznaczał wprawdzie, że „na prowincji germanofiliom rządu staje się niepopularnym i wywołuje coraz większe obawy”, ale kilka dni później depeszował, że nawet u Sidora wyczuwa się swoisty „brak odporności na koncepcję niemiecką, którą zdaje się traktować z pewnym fatalizmem”.
Ostatnią przed ostateczną likwidacją Czech-Słowacji próbę poprawy stosunków polsko-słowackich podjął Pavol Čarnogurský, jeden z nielicznych już polonofilów w partii ludackiej, który w początkach marca otrzymał od ks. Tiso polecenie wyjazdu do Warszawy celem przygotowania wizyty premiera słowackiego rządu krajowego w Polsce. Čarnogurský rozmawiał w Pałacu Brühla z zastępcą podsekretarza stanu w polskim MSZ Mirosławem Arciszewskim, uzyskując solenne zapewnienia o dobre woli ze strony Rzeczypospolitej. Minister Beck przyjął Čarnogurskýego 7 marca i oświadczył mu, że rząd Rzeczypospolitej zaakceptuje każde rozwiązanie sprawy słowackiej, jakie wybierze naród słowacki – czy będzie to unia z Czechami, z Węgrami czy pełna niepodległość. Podkreślił wszakże, iż „społeczeństwo polskie odnosi się z sympatią to sprawy niepodległości słowackiej”, choć „rząd ustosunkuje się do niepodległości Słowacji w zależności od stopnia jej niezależności politycznej”.
Beck gwarantował też przebieg granicy polsko-słowackiej, którą określił mianem „jednej z najsympatyczniejszych w naszem państwie”. Obiecał też użyć wpływów w Budapeszcie w celu poszanowania przez Węgry ich granicy ze Słowacją (obietnica ta nie obejmowała Rusi Karpackiej, której w Warszawie nie uznawano za część Słowacji).
Likwidacja Czecho-Słowacji sprawiła, iż do wizyty Tisy w Polsce już nie doszło.
Wstępem do niej była nieoczekiwana decyzja prezydenta Czecho-Słowacji Emila Háchy, który w nocy z 9 na 10 marca zdymisjonował autonomiczny rząd słowacki (większość ministrów, z Tisą włącznie, nawet na krótko internowano) i wprowadził na Słowacji stan wyjątkowy, wydając odpowiednie polecenia wojsku.
W tej sytuacji Hitler postanowił wezwać do siebie Tisę, żądając od niego w rozmowie 13 marca wieczorem natychmiastowej proklamacji niezależnego państwa słowackiego. Równocześnie zagroził, iż gdyby Słowacy nie ogłosili niepodległości, to ich terytorium zostanie opanowane przez Węgrów, zaznaczając, że Czechy zajmie Rzesza. Tisa wyraził wstępnie zgodę, choć decyzję przypieczętować miał dopiero słowacki sejm, co nastąpiło następnego dnia. Większość posłów uczyniła to głównie w obawie przed Węgrami, którzy rzeczywiście jeszcze tego samego dnia, a dokładniej w nocy z 14 na 15 marca zaczęły obsadzać obszar Rusi Podkarpackiej, pokonując opór nielicznych ukraińskich sił zbrojnych (Sicz Karpacka), tworzonych przez lokalne autonomiczne władze.
W ten sposób Ruś Zakarpacka znalazła się w rękach Węgrów. Jednocześnie do zachodniej części Słowacji wkroczyły oddziały niemieckie.
Na czele dziesięcioosobowego rządu niezależnego państwa słowackiego stanął dotychczasowy premier rządu autonomicznego, ksiądz Tiso (dopiero po wybuchu wojny, w październiku 1939 roku został on prezydentem). Wicepremierem został Tuka, a szefem dyplomacji – Ďurčanský.
Już 15 marca 1939 roku Beck wysłał do Ďurčanskýego, jako już ministra spraw zagranicznych Słowacji, telegram informujący o uznaniu nowego państwa przez Polskę. Dnia następnego dotychczasowy konsul RP w Użhorodzie Mieczysław Chałupczyński już w charakterze polskiego chargé d’affaires w Bratysławie zjawił się u Ďurčanskýego, który przywitał go jako pierwszego przedstawiciela dyplomatycznego obcego państwa.
Od początku było jasne, że utworzona z łaski niemieckiej „niezależna” Słowacja będzie satelitą Rzeszy. Dnia 15 marca 1939 roku premier Tiso przesłał Hitlerowi telegram z prośbą o objęcie „opieką” Słowacji, na co Hitler następnego dnia odpowiedział jednozdaniowym telegramem: „Potwierdzam odbiór Pańskiego wczorajszego telegramu i przejmuje niniejszym opiekę nad państwem słowackim, podpisano Adolf Hitler”.
18 marca 1939 roku, cztery dni po proklamowaniu przez sejm w Bratysławie niepodległości kraju, przedstawiciele Słowacji złożyli podpisy pod „układem o opiece” , na mocy którego rząd słowacki zobowiązywał się prowadzić politykę zagraniczną w porozumieniu z Berlinem, a armię swą tworzyć we współpracy z Rzeszą, która z kolei gwarantowała niepodległość i integralność terytorialną Słowacji. Poza tym Rzesza uzyskiwała prawo do obecności wojskowej (garnizony wojskowe, bazy lotnicze, własne fortyfikacje) w strefie specjalnej w zachodniej części Słowacji, wzdłuż granicy z Austrią oraz, co szczególnie ważne, wzdłuż granicy z Polską. Umowę zawarto na 25 lat, z możliwością przedłużenia. Poza tym w tajnym protokole dodatkowym Słowację ściśle związano z Rzeszą na płaszczyźnie ekonomicznej.
Gdy zatem 21 marca 1939 roku Joachim von Ribbentrop po raz ostatni przedkładał polskiemu ambasadorowi Józefowi Lipskiemu „wspaniałomyślną ofertę” Hitlera, niemiecki minister spraw zagranicznych dysponował już dodatkową kartą w postaci podporządkowanej Berlinowi Słowacji. Nie wpłynęło to na decyzję Warszawy. Pięć dni później ambasador Rzeczypospolitej przedstawił szefowi hitlerowskiej dyplomacji definitywną, odmowną odpowiedź strony polskiej.
Wybrana literatura:
St. Żerko – Polska wobec autonomicznej Słowacji (październik 1938 – marzec 1939)
M. Kornat (red.) - Polskie dokumenty dyplomatyczne. 1938
S. Żerko (red.) - Polskie dokumenty dyplomatyczne. 1939 styczeń– sierpień
A. Olejko - Niedoszły sojusznik czy trzeci agresor? Wojskowo-polityczne aspekty trudnego sąsiedztwa Polski i Słowacji 1918–1939
A. Krawczyk – Słowacja księdza prezydenta. Józef Tiso 1887-1947
Inne tematy w dziale Kultura