Klęska prób opanowania warszawskich mostów należała do najbardziej brzemiennych w skutki porażek powstańców na samym początku zrywu.
Batalion AK „Bończa” miał zdobyć przyczółek mostu Kierbedzia wypadem z ruin Zamku. Natarcie nie powiodło się, ponieważ kwatera Wehrmachtu i górujący nad mostem „Dom Schichta” były skutecznie bronione. Dom ten na kilka dni przed powstaniem został obsadzony przez kompanię saperów pod dowództwem kapitana Trennera. Zadanie ich polegało na zainstalowaniu na moście ładunków wybuchowych oraz rozpoznaniu przygotowań powstańców. Niemcy zostali w porę zaalarmowani.
Również natarcie na wschodni przyczółek mostu, przeprowadzone od strony Pragi, załamało się pod ogniem niemieckiej obsady przyczółka mostowego. Most Kierbedzia przez całe powstanie, a przynajmniej do 13 września, kiedy to został wysadzony w powietrze, pozostawał w rękach Niemców. Wschodnia część miasta, Praga, została odcięta od centrum powstania.
Ciągnący się od mostu Kierbedzia do placu Piłsudskiego niemiecki klin w Śródmieściu umożliwił później podzielenie terenów opanowanych przez powstańców na mniejsze ogniska walki i tym samym dał początek zdławieniu powstania.
Nie powiodło się również natarcie zgrupowania „Żaglowiec” na mosty przy Cytadeli z powodu ciężkich polskich strat poniesionych podczas ataku na Cytadelę. Natarcie od strony Pragi także nie przebiło się do mostu przy Cytadeli.
Tym samym wszystkie mosty pozostały w rękach Niemców, a współdziałanie powstańców w lewo i prawobrzeżnych dzielnicach miasta nie doszło do skutku.
Jeden nietknięty warszawski most w rękach powstańców mógł zmienić ich militarną wartość w oczach sowieckiego dowództwa i umożliwiłby współdziałanie powstańców po obu stronach rzeki.
Wszystkie zgrupowania bojowe, łącznie z działającym na Pradze, były tak słabo uzbrojone, że ich natarcia na tego rodzaju obiekty równały się samobójstwu. Bór-Komorowski przypisuje niepowodzenie próby opanowania mostów temu, że zawiodło powstanie na Pradze; stamtąd właśnie planowane było główne natarcie na warszawskie mosty..
Podsumowując wyniki pierwszych działań bojowych, należy stwierdzić, że nigdzie w Warszawie powstańcy nie zdobyli silniejszego niemieckiego punktu oporu. Nie zdobyto żadnego mostu, żadnego lotniska ani nawet żadnego pomocniczego lądowiska. Nie zniszczono żadnego ważnego sztabu ani żadnego czasowo nie unieruchomiono, nie opanowano żadnej ważniejszej centrali łączności. Niemal nigdzie nie powiodło się zdobycie ważnego wojskowego obiektu przez zaskoczenie. Bo Niemcy nie zostali zaskoczeni wybuchem powstania.
W większości wypadków źle zaplanowane polskie natarcia na niemieckie obiekty, bunkry, koszary, baterie artyleryjskie, lotniska i mosty z ciężkimi stratami zatrzymywały się na przedpolu. Wielokrotnie natarcia takie utknęły na zasiekach z drutu kolczastego.
W pierwszych godzinach powstania polskie straty wyniosły prawie 2000 ludzi, co stanowiło niemal 15 procent walczących w tym momencie powstańców. Poważniejsze jednak niż te straty były pośrednie skutki fiaska tych pierwszych działań bojowych. Pod wrażeniem niepowodzenia niemal wszystkich pierwszych ataków zaprzestano prowadzić skoordynowane działania, a poszczególne jednostki powstańcze w nocy z 1 na 2 sierpnia skoncentrowały się na obronie swoich pozycji.
Wybrana literatura:
H. von Krannhals – Powstanie Warszawskie 1944
T. Komorowski – Armia Podziemna
Armia Krajowa w dokumentach
J. Ciechanowski – Na tropach tragedii. Powstanie Warszawskie 1944
A. Borkiewicz – Powstanie Warszawskie 1944
A. Richie – Warszawa 1944. Tragiczne powstanie
Komentarze
Pokaż komentarze (3)