Godziemba Godziemba
607
BLOG

Walki na Pomorzu (1)

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Oddziały polskie skierowane zostały na Pomorze w końcu stycznia 1945 roku.


    Obroną Powiśla, Pomorza Gdańskiego i Zachodniego zająć się miało nowo utworzone zgrupowanie strategiczno-operacyjne: Grupa Armii „Wisła”, licząca ponad 500 tysięcy niemieckich żołnierzy.


     Jak słusznie zauważył E. Kospath-Pawłowski, poza 1. AWP, która osiągnęła Bydgoszcz - cel swojego marszu, 28 stycznia, pozostałe związki przemieszczały się bardzo powoli. Rekordzistą był 1. KPanc, który wyruszając z Chełma 7 lutego, dotarł do Myśliborza dopiero 19 marca. Główną przyczyną tego powolnego marszu był to, iż  „wojsko operacyjne wykorzystano do demonstracji siły nowej władzy wobec mieszkańców centralnych i zachodnich ziem Polski. Stąd dywizje i brygady przegrupowały się szeroką ławą prawie przez wszystkie większe miasta centralnej Polski”. W każdym pułku zorganizowano trzy batalionowe grupy propagandowe i jedną pułkową, które idąc przed pozostałymi oddziałami organizowały polityczne wiece i spotkania.


  Tymczasem oddziały sowieckiego 1 Frontu Białoruskiego na odcinku Trzcianka–Dobiegniew przełamały umocnienia Wału Pomorskiego. „Zrozumiałem, że chcąc zapewnić pomyślny przebieg marszu, - wspominał gen. Popławski – dca 1 AWP -  należało najpierw zdobyć Podgaje, Jastrowie i Ptuszę. Te silne umocnione punkty znajdowały się na wzgórzach i broniły podejść do pasa przesłaniania. Szybko dojrzewała decyzja. Należało uderzyć z marszu, zepchnąć niemiecką osłonę i otworzyć drogę do głównego pasa ochrony Wału Pomorskiego. Wyjście na rubież Sypniewo, Szwecja dawało możliwość przełamania głównej pozycji Wału Pomorskiego. Decydowała szybkość. Powolność była na rękę tylko wrogowi”.


    Pierwsze natarcia Polaków zakończyły się porażką, dopiero zaskakujący atak żołnierzy 10. pp na tyły pozycji niemieckich doprowadził do zdobycia Jastkowa, a następnie Podgajów.


    Maszerujące na Wał Pomorski oddziały 6. DP wyzwoliły znajdujący się pod Kłominem duży obóz jeniecki (Offlag II D Gross Born), w którym przetrzymywano m.in. prokomunistycznego pisarza i publicystę Leona Kruczkowskiego oraz zdolnego sztabowca ppłk Stefana Mossora.


    2 lutego 12. pp z 4. DP dotarł do przesmyku między jeziorami Smolne i Łubianka. Gen. Kieniewicz wspominał, iż „Zwiad doniósł o silnych umocnieniach w bezpośredniej bliskości wroga. Zaskoczyło nas to nieco, ponieważ mapy sztabowe żadnych pasów obrony w tych okolicach nie przewidywały. Udałem się osobiście na zwiad i stwierdziłem, że cała linia jezior, jaką mieliśmy przed sobą, jest nadzwyczaj silnie ufortyfikowana. Przez lornety polowe widać było bunkry betonowe, umocnione linie okopów, silne gniazda ogniowe, lufy armat. Szczególnie silnie umocnione były przejścia między jeziorami, chociaż i wewnętrzne brzegi jezior zamienione zostały również w fortece”.


  Gen. Popławski podjął decyzję o przełamaniu obrony niemieckiej z marszu. Zamierzał rozwinąć działania armii w całym jej pasie, główny wysiłek koncentrując na przełamaniu obrony nieprzyjaciela na odcinku Nadarzyce–północny skraj jeziora Dobre siłami 4. i 6. DP, a następnie wyjść na szosę Wałcz–Czaplinek.


    7 lutego 1945 roku 6. DP, ponosząc duże straty, zdołała zająć Nadarzyce, przełamując linię Wału Pomorskiego na południe od tej wsi. W toku walk zginęła m.in. chor. Irena Kruszewska, której śmierć stała się jednym z peerelowskich symboli bohaterstwa kobiet walczących w regularnych rpkomunistycznych jednostkach. Na froncie wschodnim w regularnych siłach zbrojnych służyło blisko 8 tys. Polek, spośród których poległo ok. 100.


    Po opanowaniu 11 lutego Wałcza, w ciągu następnych paru dni 1. AWP poszerzyła wyłom w Wale Pomorskim, powiększając jego głębokość do 30 km.


   Tymczasem szybkie tempo sowieckiego natarcia sprawiło, iż  czołówki 1. i 2. Frontów Białoruskich za bardzo oddaliły się od siebie. Sytuację wykorzystali Niemcy, przystępując 16 lutego do realizacji operacji „Sonnenwende” (niem. „wschód słońca”). Niemiecka kontrofensywa zastała Rosjan w trakcie przegrupowania. Choć po początkowych sukcesach  niemiecka operacja rychło straciła impet, ale zmusiła marsz. Żukowa do przejścia 20 lutego całym frontem do obrony, tym samym ostatecznie przekreślając projekty zdobycia Berlina jeszcze w lutym.


     Jednocześnie Moskwa uznała, iż przed uderzeniem na Berlin najpierw oczyścić należy Pomorze Zachodnie. Oprócz konieczności zabezpieczenia północnego skrzydła przed niemieckimi kontratakami nie bez znaczenia była także konieczność likwidacja baz Kriegsmarine.


   1. Front Białoruski miał wykonać główne na Białogard i Kołobrzeg. Z kolei 2. Front Białoruski główne uderzenie wykonać miał w kierunku na Koszalin. Natomiast 3. Front Białoruski dostał rozkaz jak najszybszego wysunięcia lewego skrzydła na wybrzeże Zatoki Gdańskiej, na wschód od Wisły, by uniemożliwić Niemcom ewentualne wycofanie się na Mierzeję Wiślaną.


     Jednostki 2. Frontu Białoruskiego Rokossowskiego atak rozpoczęły 24 lutego przełamując niemiecką obronę i zajmując trzeciego dnia operacji Szczecinek. Zdobycie 3 marca  Miastka oznaczało nie tylko fiasko niemieckich planów kontrataku na tyły sowieckiego zgrupowania uderzeniowego, ale przede wszystkim ostateczne przełamanie Wału Pomorskiego i uzyskanie przez Sowietów dogodnej pozycji do marszu na Bałtyk.


      Upadek 5 marca Koszalina oznaczał, iż zgrupowanie pomorskie Niemców zostało rozdzielone na dwie części. Ze sztabu 2. A wciąż docierały już tylko pełne goryczy raporty: „Porzuciliście nas w potrzasku. Nie mieliście nawet tyle odwagi ani poczucia odpowiedzialności, żeby oszczędzić nam tego przykrego losu, chociaż pomagając nam, robilibyście to dla własnej korzyści”.


     Jakby tego było mało, 1 marca 1945 roku do ataku ruszył 1. Front Białoruski szybko przełamał niemiecką linię obrony, zdobywając 4 marca Stargard Szczeciński, a następnego dnia  Kamień Pomorski. W tym samym czasie oddziały 1. APanc Gw osiągnęły Bałtyk na zachód od Kołobrzegu.


     W ofensywie 1 Frontu Białoruskiego uczestniczyły oddziały 1 Armii Wojska Polskiego, dowodzone przez sowieckiego generała Popławskiego. Pomimo znacznej przewagi nad Niemcami „1 Armia WP w operacji pomorskiej występowała tylko z ograniczonymi środkami wzmocnienia. Nie działały na jej rzecz żadne siły frontowe. Stąd nasycenie środkami walki było średnio niższe o połowę niż w armiach sowieckich nacierających w operacji pomorskiej i wynosiło 4 bataliony oraz 110 dział i 12,5 wozu pancernego na 1 km odcinka przełamania”.


       Po porażce pierwszego dnia natarcia,  następnego dnia przełamano niemiecką linię obrony dzięki dzięki brawurowej szarży 1. SBK, jednej z ostatnich bojowych szarż polskiej kawalerii w historii. „Nieprzyjaciel stawiał nadal zacięty opór. – wspominał S. Arkuszewski - Czołgi i piechota z trudem posuwały się do przodu, ponosząc duże straty. Już trzy polskie czołgi dymiły przed zabudowaniami Borujska. Dalsze losy natarcia zaczynały być problematyczne. Wówczas dowódca armii zdecydował się rzucić do ataku grupę konną […]. Na skraju lasu szybko formuje się linia szwadronów. Błysnęły szable i grupa galopem ruszyła do szarży. Na czele cwałował porucznik Starak, oficer wyróżniający się doświadczeniem i odwagą, oraz kilku wiarusów. Nieznacznie za nimi, szerokim wachlarzem, połączone szwadrony. Było to zapierające dech widowisko. Konie mknęły w szalonym biegu, pokonując w paru minutach przeszło dwukilometrową, pełną różnych przeszkód, przestrzeń do wsi. Okrzyki „hura!” przebijały się wśród ryku silników, wybuchów pocisków i nieustannego terkotu karabinów maszynowych. Przed samym Borujskiem szwadrony kawalerii minęły czołgi […]. Szwadrony przebijały się przez przeszkody, rąbiąc i tratując zagradzających im drogę Niemców. Zaskoczeni i zdezorientowani tym niebywałym i błyskawicznym atakiem, nie zdążyli w pierwszej chwili zorganizować oporu. Wkrótce jednak otworzyli silny ogień. Było już jednak za późno. Wysunięte placówki nie wytrzymały nerwowo. Porzucając stanowiska, usiłowały chronić się pomiędzy zabudowaniami. Zdecydowała szybkość i brawura ułanów. I chociaż kilku z nich padło, pozostali byli już w zagajniku, tuż przed wsią. Na zagajnik posypał się grad pocisków, ale ułani, już częściowo spieszeni, atakowali w tym momencie zabudowania Borujska, od których dzieliło ich 100 do 200 metrów. 2 pluton na czele z podporucznikiem Józefem Ziętkiem, z dwoma cekaemistami, uderzył w kierunku kościoła. Inny pluton, z plutonem cekaemów i działami 76 mm, zaatakował wschodni skraj wsi, postępując wzdłuż drogi. Wkrótce dołączyły czołgi. Kiedy ułani dopadli zabudowań wsi i rozpoczęli walkę wręcz, na pomoc ruszyła im piechota”.


     Paradoksalnie słabe postępy 1. AWP stworzyły możliwość otoczenia i likwidacji broniących się przed jej frontem X Korpusu Pancernego  SS gen. von Krappego. Ten kawaler krzyża rycerskiego był zażenowany brakiem profesjonalizmu u swoich przełożonych — będąc już w niewoli, miał stwierdzić, nawiązując do Himmlera, że „wojna jest sprawą zbyt poważną, żeby można było powierzać nieukom dowodzenie armiami”. W czasie likwidacji okrążonego zgrupowania stracili 700 zabitych i 6000 wziętych do niewoli. Polskie oddziały zdobyły cały sprzęt okrążonych jednostek, m.in. 277 dział, 126 moździerzy, 25 czołgów i samochodów pancernych oraz 850 samochodów.


     Podobny los spotkał francuskich ochotników z 33. DGren SS „Charlemagne”, która została otoczona i rozbita przez Sowietów, a jej dowódca gen. Edgar Puaud poległ 5 marca 1945 roku.


CDN.


Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura