Na przełomie XIX i XX wieku Rosjanie stanowili 12,5% mieszkańców Pragi.
Największa fala migracji Rosjan na ziemie polskie nastąpiła po zdławieniu powstania styczniowego. Przybyli do Polski Rosjanie obejmowali stanowiska w rozbudowywanej do wielkich rozmiarów administracji państwowej. Mimo, iż – jak napisała Agata Tuszyńska - „Warszawa nie miała najlepszej opinii jako miejsce służby dla uczciwego Rosjanina. Na zesłanie czyli urząd w Priwislinju delegowano tych, dla których z jakichś powodów (głównie niedostatecznych kwalifikacji) zabrakło posady w Rosji. Zwykle personel urzędniczy pozostawiał wiele do życzenia, tak pod względem poziomu wykształcenia, cech moralnych, jak taktu i sumienności w wykonywaniu obowiązków służbowych”.
Do przyjazdu i podjęcia pracy na terenie Królestwa Polskiego zachęcały lokalne władze, kusząc przywilejami. Tym, którzy się zdecydowali oferowano nieporównywalnie wyższe pensje niż otrzymywali Polacy, mieli również możliwość szybszego przejścia na emeryturę. Dodatkową atrakcją była perspektywa uzyskiwania łapówek od petentów licznych urzędów państwowych. W Warszawie powszechnie mówiło się, że „tylko ryby nie biorą” i bez tzw. ekwiwalentu wymiennego trudno było załatwić jakąkolwiek urzędową sprawę.
Największe rzesze Rosjan, także cywili, pracowały na potrzeby rosyjskiej armii. W dobie natężonej rusyfikacji Rosjanami obsadzono kadrę Carskiego Uniwersytetu Warszawskiego, Akademii Medyko-Chirurgicznej i Instytutu Politechnicznego. Aż do 1905 roku podobnie było w szkolnictwie, w którym językiem wykładowym był rosyjski.
Preferencyjne warunki handlu otrzymali także kupcy rosyjscy, których sklepy otrzymywały wyłączność na handel herbatą, kawiorem i jesiotrami.
Po powstaniu styczniowym rozwinęły się połączenia kolejowe z miastami Cesarstwa, co przede wszystkim doprowadziło do znacznego wzrostu liczby Rosjan mieszkających na Pradze. Szacuje się, że w roku 1897 Rosjanie stanowili około 12,3% ludności dzielnicy i było to ich największe skupisko na terenie miasta. W całej Warszawie Rosjanie stanowili około 4% jej mieszkańców.
Na Pradze bowiem znajdowały się dworce obsługujące połączenia kolejowe z Imperium Rosyjskiego, przede wszystkim Dworzec Petersburski, na którym wysiadali wszyscy przybywający ze stolicy Rosji. Ziemia tu była zdecydowanie tańsza, podobnie jak mieszkania, a wobec niewielkiego stopnia urbanizacji w porównaniu z lewobrzeżną Warszawą, władze czyniły wszystko, by w tym rejonie miasta umieścić jak najwięcej urzędów i instytucji rosyjskich, a także by nadać Pradze wygląd miasta rosyjskiego.
Jedną z najważniejszych inwestycji na Pradze była budowa monumentalnej cerkwi górującej nad całą okolicą. Jak pisała rosyjska prasa: „kierując się z dworca do Warszawy, Rosjanie napotykają przede wszystkim przepiękną świątynię, która jest świątynią prawosławną. Dźwięk rosyjskiego dzwonu zaciera w ich duszy myśl o Polsce, jako miejscu, gdzie zostało przelane mnóstwo krwi rosyjskiej”.
Na początku XX wieku na Pradze stanął okazały gmach Gimnazjum Praskiego, stylem jakby żywcem przeniesiony z Petersburga.
Natomiast przed dworcem znajdował się należący do wojska tzw. Zborny Punkt, który choć mieścił się w drewnianym baraku, to miał przypominał „ kto tu rządzi” w mieście. To do niego wzywano młodzież z całej Warszawy na pobór do wojska carskiego.
Dodatkowo w krajobraz Pragi wpisywały się liczne kompleksy koszar, w których stacjonowali rosyjscy żołnierze. Wśród przechodniów dawało się zauważyć licznych wojskowych, ale także prawosławnych duchownych.
Praskie domy drewniane malowano farbą na żółty i brązowy kolor, często spotykany w innych guberniach Cesarstwa. W tych samych barwach utrzymano wystrój Dworca Terespolskiego.
Wpływy rosyjskie na Pradze miały także podkreślać nazwy ulic i obiektów poczynając od dworców kolejowych (Petersburskiego i Terespolskiego), poprzez nowo założony Park Aleksandrowski, znajdujący się przy rozległej ulicy o tej samej nazwie. Także imię cara Aleksandra nosił, leżący u wylotu ulicy, most. Dzisiejszy plac Weteranów 1863 roku nazywał się wówczas Aleksandrowskim, a odchodząca od niego ul. Floriańska – Konstantynowską. W pobliżu znajdowały się jeszcze Moskiewska i Petersburska (dziś obie tworzą ul. Jagiellońską) oraz Namiestnikowska (obecnie Sierakowskiego).
Po powstaniu styczniowym nakazano by tabliczki z nazwami ulic pisane były w dwóch językach – polskim i rosyjskim, jak również szyldy sklepów. Wyjątek pozostawiono dla właścicieli sklepów, którzy używali nazwy obcej np. francuskiej, mogli oni zapisać ją w jednej tylko wersji. Oczywiście żaden afisz ani plakat nie mógł zawisnąć na ulicach Warszawy, jeśli choć częściowo nie został napisany cyrylicą.
Większość Rosjan uciekła z Warszawy latem 1915 roku wraz z opuszczającym miasto wojskiem. Jednak po 1917 roku byli inni, tak że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości ludność rosyjskojęzyczna wciąż stanowiła około 10% ludności dzielnicy. Znaczną część z nich stanowili tzw. biali emigranci, którzy uciekli z Rosji po rewolucji bolszewickiej.
W II RP Rosjanie mieli swoich posłów i senatorów, własne organizacje społeczne i szkoły. Ukazywała się także rosyjskojęzyczna prasa.
W latach 30. powstał m.in. Internat dla Studentów Studium Teologii Prawosławnej UW przy ul. Św. Cyryla i Metodego. Przy ul. Łochowskiej 34 na Szmulkach działał Przytułek Towarzystwa Pomocy dla emigrantów z Rosji.
Niewielka społeczność rosyjska żyje do dziś na Pradze.
CDN.
Inne tematy w dziale Kultura