W 1949 roku Sowieci przeprowadzili udaną próbę jądrową.
W 1942 roku Gieorgij Florow napisał do Kurczatowa, zalecając pilny powrót do badań nad uranem. Jednak zarówno Kurczatow, jak Joffe i Kapica uważali, iż budowa bomby atomowej wymagałaby wielkich ilości uranu, których nie mieli.
Jednak obawy przed postępami niemieckich prac nad bombą atomową sprawiły, iż Wielka Brytania rozpoczęła własny projekt pod kryptonimem „Tube Alloys”. W końcu 1941 roku informację o nim przekazał Sowietom Klaus Fuchs, komunista i uchodźca z nazistowskich Niemiec, który został zaangażowany do brytyjskiego projektu. Fuchs w 1943 roku przybył do Los Alamos jako członek brytyjskiego zespołu uczestniczącego w projekcie „Manhattan” (ang. Manhattan Project).Wkrótce potem zaczął przesyłać Sowietom szczegółowe informacje o postępach amerykańskich badań atomowych.
Ostatecznie w 1943 roku Sowieci uruchomili własny projekt w kierowanym przez Kurczatowa Laboratorium nr 2 w północno-zachodniej części Moskwy. Sowieccy naukowcy potrzebowali pilnie uranu. Polowanie na zasoby uranu rozpoczęło się w zajętym przez Armię Czerwoną Wiedniu. 40 fizyków z Laboratorium nr 2 zdobyło tam prawie 340 kg metalicznego uranu.
Po zajęciu Berlina inna grupa sowieckich fizyków z Gieorgijem Florowem zdobyła w Instytucie Fizyki Towarzystwa Postępu Naukowego im. Cesarza Wilhelma komplet dokumentacji niemieckiego projektu badań uranu. Sowieci znaleźli w Berlinie także ponad 100 ton tlenku uranu - wystarczająco dużo, żeby zasilić eksperymentalny stos atomowy zdolny podtrzymać reakcję łańcuchową.
Jednocześnie Florow polecił wysłać do Moskwy kilku niemieckich naukowców – w tym radiologa Carla Zimmera, dr Borna oraz wynalazcę lampy fluorescencyjnej Nikolausa Riehla. Z tego samego powodu Nikołajowi Timofiejewowi- Riesowskiemu oszczędzono pobytu w łagrze i przywrócono do zdrowia.
16 lipca 1945 roku o godzinie 5.30 Stany Zjednoczone przeprowadziły próbę bomby atomowej na pustyni w Alamogordo w Nowym Meksyku. Osiem dni później Truman poinformował o tym Stalina podczas konferencji poczdamskiej. Stalinowi udało się nie zdradzić, jak wielkie wrażenie to na nim zrobiło. „Odpowiedział tylko, że cieszy się na wieść o tym i ma nadzieję, że zrobimy z tego dobry użytek przeciwko Japończykom”.
Następnego dnia Stalin polecił Kurczatowowi przyspieszenie „naszych prac”. Zrzucenie przez Amerykanów bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki sprawiło, iż „legło w gruzach – jak przyznał Krugłow - jego marzenie o ekspansji rewolucji na całą Europę, marzenie, które wydawało mu się tak bardzo realne po kapitulacji Niemiec”.
Budowa sowieckich zakładów produkcji uranu w Elektrostalu, w rejonie nogińskim w obwodzie moskiewskim, rozpoczęła się niezwłocznie przy wykorzystaniu sprzętu, zdobytego w Niemczech. U schyłku lata 1946 roku do Laboratorium nr 2 co tydzień trafiały trzy tony rudy uranu. Nikolaus Riehl wraz z kolegami pracowali bez wytchnienia nad oczyszczeniem tej rudy.
Pod koniec 1946 roku, kilka dni po awarii pionierskiego reaktora Kurczatowa, nadzorujący sowiecki program atomowy Beria osobiście odwiedził ośrodek, gdzie naukowcy przekazali mu nadzór nad trzema kadmowymi prętami kontrolnymi. Unoszenie i opuszczanie ich pomiędzy zestawem bryłek uranu zamkniętych w grafitowych kulach pozwalało kontrolować tempo przebiegu reakcji łańcuchowej. Gdy Beria uniósł pręty, liczniki Geigera nagle zaczęły wyć, jednak na Berii nie zrobiło to żadnego wrażenia. „I to ma być to?”, zapytał podejrzliwie. „To już wszystko? Mogę pójść do reaktora?”, dodał. Kurczatow z trudem go powstrzymał.
Przez cały czas Beria domagał się przyspieszenia prowadzonych prac, obiecując nagrody i strasząc jednocześnie. Jednemu naukowców powiedział: „Jesteś dobrym pracownikiem, ale gdybyś spędził sześć lat w łagrach, pracowałbyś jeszcze lepiej”.
Równocześnie, dysponując szczegółowymi raportami szpiegów, działających w Stanach Zjednoczonych zmuszał sowieckich naukowców do odtwarzania kolejnych kroków amerykańskich naukowców z Projektu Manhattan. „Próbujemy odtworzyć – żalił się jeden z nich - wszystkie działania podejmowane przez Amerykanów, zamiast starać się iść własną ścieżką. Zapominamy przy tym, że podążanie ścieżką Amerykanów wykracza poza nasze możliwości finansowe i niewątpliwie zabierze nam mnóstwo czasu”.
Nieznoszący sprzeciwu Beria doprowadził do usunięcia Kapicy z zespołu konstruującego bombę atomową. Gdy jednak chciał go aresztować, Stalin go uprzedził: „Pozbędę się go dla ciebie, ale ty go nie ruszaj”.
Naukowcy pracujący przy programie atomowym mogli liczyć na wyjątkowe przywileje. Kurczatow otrzymał od państwa elegancki piętrowy dom z marmurowymi kominkami, stylowymi boazeriami i zachwycającymi umieszczonymi centralnie schodami.
W odróżnieniu od przedstawicieli innym dziedzin naukowych, fizycy pracujący nad projektem uzyskali duży zakres swobodny intelektualnej. Kurczatow i jego koledzy w ogóle nie musieli przechodzić przez bolesny proces własnej „sesji miczurinistycznej” i oszczędzono im edukacji politycznej. „Nie zawracajcie głów naszym fizykom seminariami politycznymi – polecił Stalin. – Niech poświęcają cały swój czas na działalność zawodową”.
Nie było żadnej gwarancji, że tak niezwykły stan rzeczy będzie trwał. Popularna anegdota z tych czasów opowiada o tym, że Stalin rzekł do Berii: „Zostaw ich w spokoju. Zawsze możemy ich rozstrzelać później”.
Wszystkie ośrodki sowieckiego programu atomowego zostały utajnione. I tak np. nazwa miejscowości Sarow w ogóle zniknęła z oficjalnych map i innych dokumentów sowieckich na prawie 40 lat, ukryta pod kryptonimem Arzamas-16. W ośrodku pracowało wielu więźniów, którzy nigdy nie wyszli na wolność. Po zakończeniu pracy w ośrodku przypisywano ich do kategorii „wyjątkowo niebezpiecznych” i wywożono na powolną śmierć do pracy w kopalniach złota na Kołymie.
Latem 1949 roku broń atomowa była gotowa do przeprowadzenia próbnej detonacji, którą zaplanowano w Semipałatyńsku w Kazachstanie. Był to obszar opustoszałej, nagiej ziemi, gdzieniegdzie tylko porośnięty sucholubnymi ostnicami bądź skromnymi zaroślami piołunu.
W pobliżu wieży, na której umieszczono bombę, postawiono drewniane zabudowania. Nieopodal na całym obszarze rozmieszczono lokomotywy, wagony kolejowe, czołgi i działa artyleryjskie. Umieszczono również zwierzęta w zagrodach, tak by można było przestudiować skutki działania promieniowania. Na miejscu zjawił się Ławrientij Beria, który wydał rozkaz odpalenia bomby. Biała kula ognia pochłonęła wieżę i zaczęła się unosić, zmieniając przy tym barwę. Fala uderzeniowa niosąca się po ziemi zmiatała wszystko na swojej drodze: domy, maszyny, belki konstrukcyjne, kamienie. Grzyb atomowy osiągnął wysokość około ośmiu kilometrów, zanim zaczął tracić wyraźne kontury i przemieniać się w wiele bezkształtnych obłoków. Beria zapytał obserwatorów: „Udało się nam? Kurczatow nas nie zwodzi?”.
Kiedy usłyszał, że test się powiódł, polecił, żeby zadzwonić do Stalina. W Moskwie było wówczas o dwie godziny wcześniej i sekretarka Stalina ostrzegła go, że Stalin jeszcze śpi. „To pilne – upierał się Beria – obudź go”. Stalin podniósł słuchawkę. „Czego chcesz? – burknął. – Czemu dzwonisz?”. „Wszystko poszło dobrze” – obwieścił Beria. „Wiem już o tym” – odparł Stalin i odłożył słuchawkę.
W ten sposób Sowieci złamali amerykański monopol na broń atomową.
Wybrana literatura:
M. Panas-Goworska, A. Goworski - Naukowcy spod czerwonej gwiazdy
S. Ings – Stalin i naukowcy. Historia triumfu i tragedii 1905-1953
P. Grudziński – Teologia bomby. Narodziny systemu nuklearnego odstraszania 1939-1953
Inne tematy w dziale Kultura