Nieudana próba sforsowania Wisły przez oddziały 1 armii stała się pretekstem do usunięcia Berlinga z dowództwa.
W dniu 26 sierpnia 1944 roku Rokossowski w udzielonym wywiadzie brytyjskiemu dziennikarzowi Aleksandrowi Werthowi oświadczył, iż gdyby „Niemcy nie rzucili do walki wszystkich tych czołgów, moglibyśmy zdobyć Warszawę, chociaż nie atakiem czołowym”. Zbagatelizował wezwania podporządkowanego Moskwie radia do powstania w Warszawie, nazywając to „zwyczajnym gadaniem” i fałszywie oskarżając o to polską sekcję BBC. Uznał, że powstanie mogło zakończyć się sukcesem jedynie, „gdybyśmy już byli gotowi do wkroczenia do Warszawy. Nie byliśmy gotowi na żadnym z etapów i przyznaję, że niektórzy sowieccy korespondenci wykazali 1 sierpnia nadmierny optymizm. Wróg na nas napierał i nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach nie moglibyśmy zdobyć Warszawy do połowy sierpnia”.
Na pytanie o brak sowieckiej zgody na lądowanie alianckich samolotów, które dokonują zrzutów nad Warszawą, na sowieckich lotniskach, obłudnie zaznaczył, iż „sytuacja na odcinku na wschód od Wisły jest o wiele bardziej skomplikowana, niż to sobie wyobrażacie. I nie chcemy, żeby teraz tam jeszcze na dodatek znalazły się angielskie i amerykańskie samoloty”. W zamian obiecał, iż za kilka tygodni sowieckie lotnictwo rozpocznie zrzucać pomoc warszawskim powstańcom.
Oskarżył jednocześnie dowództwo AK o wywołanie awantury politycznej w Warszawie, „awantury, która będzie kosztować Polskę setki tysięcy istnień. To potworna tragedia i teraz całą winę za nią próbuje się zrzucić na nas. Z bólem myślę o tysiącach, tysiącach ludzi, którzy zginęli w naszej walce o wyzwolenie Polski”.
10 września 1944 roku sowiecka 47 armia, wchodząca w skład 1 Frontu Białoruskiego Rokossowskiego wraz z polską 1 armią rozpoczęły natarcie, którego celem było zajęcie warszawskiej Pragi. „Ludność warszawskiego przedmieścia – Pragi – z ogromną radością – wspominał S. Sztiemienko – witała swych wyzwolicieli, sowieckich i polskich żołnierzy. Kobiety pod ostrzałem opiekowały się rannymi, poiły ich i karmiły, chowały zabitych. (…) Wojska sowieckie i polskie dotarły do linii, skąd można było podać pomocną dłoń powstańczej Warszawie”.
Na rozkaz Rokossowskiego odcinek frontu na Wiśle pod Warszawą przekazano polskiej 1 armii, dowodzonej przez Berlinga. Jednocześnie Stalin upoważnił Rokossowskiego do zorganizowania – w połowie września, po 6 tygodniach walk ! – zrzutów z pomocą dla powstańców.
W dniach 14-15 września w nocy sowieckie samoloty po raz pierwszy zrzuciły wsparcie dla powstańców. „W sumie (…) zrzucono – raportował członek rady wojennej 1 Frontu Białoruskiego K. Tieliegin – czterdzieści pięć ton żywności, 329 kg ciastek, 83 kg słoniny, 3125 papierosów, 6020 granatów ręcznych z zapalnikami, 295 tysięcy gwintowanych nabojów, 497 automatów, 596 080 nabojów TT, 60 moździerzy 50-mm i 7 tysięcy pocisków do nich”. Zapewne 83 kg słoniny i ponad 3 tysiące papierosów znacząco wzmocniło morale warszawskich powstańców.
Równocześnie Stalin po meldunku Rokossowskiego, iż nie jest w stanie wyzwolić stolicy Polski, polecił Żukowowi zorientowanie się, „czy nie da się poprowadzić jakiejś operacji sforsowania Wisły przez wojska Berlinga. (…) Zadanie Polakom przekażcie osobiście razem z Rokossowskim i sami pomóżcie wszystko im zorganizować. To jeszcze ludzie bez doświadczenia”.
Wbrew tym zapowiedziom jednostki sowieckie nie udzieliły wsparcia berlingowcom, którzy podjęli próbę przeprawy na lewobrzeżną część Warszawy. W dniach 16-19 września przeprawiło się około sześć batalionów piechoty, które poniosły bardzo duże straty. Ich resztki 23 września wróciły na Pragę. Spośród 2614 żołnierzy, którym udało się przeprawić na lewy brzeg, powróciło zaledwie 627, w tym 289 rannych. „Polską armię – wspominał S. Sztiemienko – praktycznie wysłano na rzeź, aby z jednej strony wyjść na przeciw żołnierzom polskim i oficerom, którzy chcieli wesprzeć swoich braci w Warszawie, a z drugiej zademonstrować sojusznikom zachodnim, że Warszawy nie da się zająć ze względu na zbyt silny opór niemiecki”.
Jednocześnie Sowieci zaczęli rozpowszechniać informacje o rzekomym tajnym rozkazie gen. Bora-Komorowskiego „zmuszania siłą oddziałów, które zwracały się w stronę rządu lubelskiego, do podporządkowywania się tylko jego własnym rozkazom i rozprawiania się z nieposłusznymi”. Pogłoski te miało zapewne służyć usprawiedliwieniu pozwolenia Niemcom na zduszenie powstania.
Podjęta przez berligowców próba zdobycia przyczółków po lewobrzeżnej stronie miasta była być dodatkowym sygnałem dla Niemców, że należy szybko zdławić powstanie w Warszawie.
Winą za niepowodzenie desantu obarczono Berlinga, co stało się pretekstem do zdjęcia go ze stanowiska. Dowódca 1 armii przyjmował w szeregi swojego wojska wielu b. żołnierzy Amii Krajowej, nie kontrolując ich przekonań politycznych. Nic więc dziwnego, że wielu berligowców, którym udało się przeprawić na lewy brzeg, przyłączyło się do powstańców.
Na wniosek Żukowa i Rokossowskiego w dniu 30 września 1944 roku odwołano Berlinga z funkcji dowódcy 1 armii, mianując na jego miejsce gen. Władysława Korczyca, który urodził się polsko-białoruskiej rodzinie w Słonimie, wstąpił do Armii Czerwonej w 1919 roku, wziął udział w walkach z Polakami w czasie wojny 1920 roku, w 1941 roku dowodził 182 Dywizją Strzelecką.
W uzasadnieniu usunięcia Berlinga ze stanowiska w dzienniku działań bojowych 1 Frontu Białoruskiego zapisano, iż „bardzo powolne tempo i słaba organizacja operacji forsowania rzeki (…), oddziały nie były dostatecznie przygotowane do walk w dużym mieście (…) na rezultat walk wpływ miała słaba organizacja dowodzenia pododdziałami, które przeprawiły się przez rzekę, przez sztab 3 D WP, dowódców pułków i batalionów”.
W ponad miesiąc po upadku powstania, 12 listopada 1944 roku Rokossowski został dowódcą drugorzędnego 2 Frontu Białoruskiego na miejsce G. Zacharowa, natomiast 1 Front Białoruski objął Żukow. To on miał przeprowadzić operację wiślano-odrzańską, wyprzeć Niemców z ziem polskich i nacierać na Berlin. Rokossowskiego pozbawiono tym samym laurów „wyzwoliciela” Warszawy, do którego miana był przygotowywany w lipcu 1944 roku. Zgodnie z planem Stalina Berlin winien zdobyć Żukow – zastępca Wodza Naczelnego, a nie Rokossowski – Polak, który lata 1937-1940 spędził w leningradzkim więzieniu Kresty, oskarżony o udział w antysowieckim spisku w armii.
Wybrana literatura:
B. Sokołow - Rokossowski
N. Iwanow – Powstanie Warszawskie. Widziane z Moskwy
Międzynarodowe aspekty Powstania Warszawskiego 1944 roku
Z archiwów sowieckich. Stalin a Powstanie Warszawskie
A. Seaton – Wojna totalna. Wehrmacht przeciw Armii Czerwonej 1941-1945
A. Riche – Warszawa 1944. Powstanie tragiczne
C. Bellamy – Wojna absolutna. Związek Sowiecki w II wojnie światowej
B. Sokołow – Prawdy i mity wielkiej wojny ojczyźnianej 1941-1945
Inne tematy w dziale Kultura