Godziemba Godziemba
484
BLOG

Łapówkarz w lampasach (2)

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

W 1927 roku Michał Żymierski skazany został na 5 lat więzienia.
 
       Po odczytaniu przez prokuratora aktu oskarżenia sędzia przewodniczący zapytał Michała Żymierskiego, czy przyznaje się do zarzutów. „– Nie poczuwam się do żadnej winy. Nie popełniłem żadnego przestępstwa. Nie naraziłem munduru oficerskiego na hańbę, ani też skarbu państwa na straty” –  odpowiedział oskarżony. Następnie zaczął swoje szczegółowe wyjaśnienia, które dokładnie odnotowała „Gazeta Poranna Warszawska”, związana z obozem narodowym.

      „Armia nasza w 1924 roku była zupełnie nieprzygotowana do obrony przeciwgazowej. - przekonywał  -  W  wojsku używano starych masek francuskich i rosyjskich z licznymi łatami. W budynkach Instytutu Obrony Gazowej mieściły się orkiestry dęte. Istniała pilna konieczność zakupu nowych masek…”.

     W tym momencie prokurator przerwał mu, pytając się o powody wyboru oferty Protekty. „To była bardzo dobra oferta, – odpowiedział generał - zwłaszcza że produkcja miała się odbyć w Polsce, w Radomiu”.  Powołany na świadka inżynier Edmund Kummanta, były producent masek przeciwgazowych w  Rosji ocenił, że umowa zawarta przez Ministerstwo Spraw Wojskowych na produkcję masek w Protekcie była niekorzystna, gdyż zamówiony sprzęt  nie odpowiadał warunkom technicznym instrukcji opracowanej przez ministerstwo. Podobną opinię przedstawił dr Józef Bednarz, lekarz medycyny, były naczelnik Wydziału Przeciwgazowego w Głównym Zarządzie Artylerii Armii Rosyjskiej w Moskwie. Z kolei  płk Władysław Wielowiejski, który kontrolował wykonanie umowy zawartej między Protektą a Ministerstwem Spraw Wojskowych, potwierdził, że zaliczki dla fabryki masek przeciwgazowych nie powinny być udzielane przed uruchomieniem produkcji.

     Biegli rzeczoznawcy od ksiąg buchalteryjnych negatywnie wypowiedzieli się o kondycji finansowej Protekty, która wbrew zapowiedziom nie wniosła kapitału zakładowego w wysokości 400 tysięcy złotych i  posługiwała się fikcyjnymi dokumentami. Inni świadkowie z Ministerstwa Spraw Wojskowych zeznali, że Żymierski zdecydowanie przyśpieszał załatwienie spraw popieranej przez niego firmy i był głuchy na argumenty specjalistów mających zastrzeżenia do projektu umowy z francuską fabryką. Równocześnie powoływał się na poparcie generała Władysława Sikorskiego – zdecydowanego zwolennika współpracy z Francuzami. Ten w swoim zeznaniu potwierdził, iż decyzję o wyborze tego producenta uznał za słuszną.

      Znaczne ożywienie na sali sądowej przyniosły zeznania dwóch kochanek generała – Jadwigi Orłowej oraz  Marty Bieleckiej, aktorki rewiowej. Żymierski bez powodzenia usiłował wykreślić je z listy świadków. Sterroryzowana przez niego Bielecka podjęła nawet próbę samobójczą. Złożony przed ich zeznaniami wniosek obrońcy - mecenasa Szurleja o zarządzenie przez sąd rozprawy tajnej – ze względu na naruszenie  zasad przyjętej obyczajowości – został oddalony. Bielecka zeznała, iż generał kilka razy ją pobił, narzekała także na jego skąpstwo. Potwierdziła, iż często chodziła  z generałem na obiady do drogich restauracji, spożywane w towarzystwie przedstawiciela Protekty - Saksona oraz posła Karola Popiela. Rachunki zawsze regulował Sakson.

     Z kolei Jadwiga Orłowa zeznała, iż pożyczyła Żymierskiemu przed wyjazdem do Francji 3000 dolarów. Gdy po powrocie do Polski zażądała jej zwrotu, generał skierował ją do Saksona, który miał jej wypłacić 10 tysięcy złotych. W odpowiedzi Żymierski oświadczył, iż ww. 10 tysięcy złotych pożyczył mu przyjaciel Włodzimierz Dybczyński. Szybko ustalono, iż nie mógł on udzielić pożyczki, gdyż sam miał długi przekraczające 10 tysięcy zł, a dochody z jego folwarku wynosiły ledwie 2 tyś. zł.

      Pod koniec procesu, próbując pozyskać przychylność  Piłsudskiego, oświadczył, iż „O Józefie Piłsudskim odzywałem się niezmiennie z najwyższym uznaniem i zawsze wyrażałem opinię, iż bitwa warszawska jest jego wyłączną zasługą”. Próba ta skazana była na niepowodzenie, gdyż w czasie procesu oblikowano broszurę „Zbrodniarze”, w której  podkreślono, że  „Generał Żymierski spekulował na dostawie masek gazowych dla armji polskiej. Uprzytomnijmy sobie, co to znaczy. Maska zła to śmierć, to zguba żołnierza, to zagłada całych oddziałów. Maska zła to – mówmy bez ogródek – skrytobójstwo popełnione na setkach, tysiącach żołnierzy (…)”.

      Prokurator w mowie końcowej  zaczął od wyrażenia żalu, że podsądny tak świetnie rozpoczął błyskotliwą karierę w  atmosferze legionowego idealizmu, a  doszedł do ławy oskarżonych jako człowiek skorumpowany, który okrada własne państwo. Oskarżony w zamian za łapówki wybrał niesolidną firmę, która dostarczyła wojsku wadliwe maski po zawyżonej cenie,

     Mecenas Stanisław Szurlej odnosząc się do słów prokuratora, że generał Żymierski sprzeniewierzył się idei legionowej, wyznał, iż „ja nie wiem, co pod tą ideą rozumie prokurator i nie jestem tego ciekaw. Nas winna obchodzić tylko idea honoru Polski i honoru własnego. Temu generał się nie sprzeniewierzył, za inne prawo nie karze, a  wy sądzić macie według prawa. Nie pochwalam i  ja tego, że generał polski chodzi z  dostawcami na kolację do gabinetów, i to w asyście kobiety, ale przecież od kroków może nietaktownych do przestępstwa, zbrodni mu zarzucanej, czyli łapownictwa, droga bardzo daleka. Było tu powiedziane przez oskarżyciela publicznego, że generał Żymierski ma pewne zasługi, ponieważ posiada ordery. Ale gdyby nawet ich nie miał, to pozostaną mu inne odznaki za wierną służbę dla ojczyzny: szesnaście blizn, złamana ręka, złamana noga i przebite na wylot piersi. Czy możliwe jest, aby ten człowiek, który młode życie swoje i zdrowie niósł w ofierze dla Polski, nie dla kariery, bo Polska między 1914 i  1918  rokiem nie mogła jej jeszcze zapewnić –  żeby ten człowiek ją okradał? Stanowczo w  tym wszystkim kryje się jakaś tragiczna tajemnica, potworne nieporozumienie”. „Kurier Warszawski” przytaczając mowę obrończą Szurleja, napisał, że spotkała się ona z  bardzo emocjonalnym odbiorem publiczności, że wręcz wstrząsnęła obecnymi na sali sądowej, a niektórzy sędziowie z trudem powstrzymywali łzy.

      Oskarżony w ostatnim słowie uznał, iż tryb i  terminy zawierania przez Ministerstwo Spraw Wojskowych umowy z  Protektą nie naruszały żadnych normatywnych ustaleń w  tych sprawach. Wysokie zaliczki udzielane Protekcie tłumaczył natomiast koniecznością popierania przemysłu zbrojeniowego w odradzającej się Polsce. „Jestem żołnierzem i nie przychodzę po przebaczenie. –zakończył - Gdybym czuł się winnym, sam bym wymierzył sobie sprawiedliwość. Śmierci się nie lękam i  zbyt lekceważę sobie życie. Jeżeli tego nie uczyniłem, to dlatego, że wierzę w sprawiedliwość sądu”.

     Sprawozdawca "Polski Zbrojnej" komentując mowę oskarżonego podkreślił, iż  "spowiedź wczorajsza gen. Żymierskiego nie miała w sobie tonu skruchy. Generał do żadnej winy się nie przyznaje. Uważa, że munduru niczym nie splamił. Jest ufny w bezstronność sędziów, do której apeluje".

      Sąd uznał winę generała i skazał go na 5 lat ciężkiego więzienia. Dodatkową karą była degradacja – wydalenie z armii i odebranie wszelkich odznaczeń. Sędzia, uzasadniając wyrok, stwierdził, że oskarżony dla własnych korzyści dopuścił się czynów karygodnych w okresie niezmiernie trudnego położenia finansowego państwa, kiedy to należało bardzo oszczędnie wydawać grosz publiczny.

     Żymierski złożył odwołanie od wyroku. Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał wyrok, w uzasadnieniu wskazując, że  "Żymierski zawiódł zaufanie położone w nim, jako oficerze posiadającym wysoki stopień, zajmującym wysokie stanowisko i ozdobionym orderami i odznaczeniami, zawiódł tym więcej, iż jednego z przestępstw dopuścił się z pobudki niskiej, bo chęci osobistego zysku, zaspokojonej łapówkami".

     Żymierski przesiedział w więzieniu całe pięć lat. I właśnie w więzieniu nawiązał pierwsze kontakty z komunistami. Po odzyskaniu wolności w 1931 roku wyjechał do Francji, gdzie wstąpił do Komunistycznej Partii Polski. Naturalną koleją rzeczy człowiek z jego przeszłością wzbudził zainteresowanie sowieckiego wywiadu. Żymierski został sowieckim agentem. To jednak temat na osobny tekst.

Wybrana literatura:

H. Kowalik – Słynne procesy II Rzeczypospolitej
J. Poksiński - Sprawa karna Michała Żymierskiego
A. Zechenter – Brudne imię
K. Popiel – Wspomnienia polityczne


Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Kultura