Z dużym niesmakiem oglądam ostatnie dni Vuelty. O ile zwycięzcę TdF Frooma oblewano moczem, pluto, wykrzykiwano "dopingowicz" na całej długości trasy, a dziennikarze "troskliwie" rozpytywali o źródła sukcesu sugerując niedozwolone wspomaganie, tak tutaj wszyscy siedzą cicho.
W swojej książce "Rach-ciach-ciach..." redaktorzy Jaroński i Wyrzykowski, którzy na komentowaniu kolarstwa zjedli zęby, w rozdziale o dopingu twierdzą, że należy zwracać uwagę na podejrzane skoki formy, nagłe pojawienie się gwiazd znikąd, które nagle zaczynają dominować w zawodowym peletonie.
Dlatego warto jednak zadać parę kłopotliwych pytań dotyczących Toma Dumoulina. Otóż warto się zastanowić:
1. Jak nagle ten 24-latek z zawodnika świetnie jeżdżącego na czas stał się równocześnie genialnym góralem? I to nie tracąc dotychczasowych walorów?
2. Jakim cudem zawodnik zajmujący dotychczas max. miejsce w 3 dziesiątce wielkich tourów wygrywa Vueltę?
3. Jakim cudem zawodnik będący w czołówce najtrudniejszego górskiego etapu jest w stanie się tak zregenerować, że 2 dni później dowala największym rywalom (Kiryienka, Bodnar, Copel) po 40 i więcej sekund? Rywalom, którzy ten górski etap odpuścili koncentrując się na czasówce?
4. Jakim cudem robi to facet z ekipy w której są sami sprinterzy i nie ma know-how w wygrywaniu wielkich tourów? Ekipy która na ogół nastawia się na etapy sprinterskie i czasówki, a nie cały wyścig? Ekipy, w której nie ma jednego sensownego pomocnika w górach, który mógłby w decydującej chwili pomóc, nie mówiąc o podwiezieniu bidona czy żeli energetycznych?
Pięknie, Dumoulin porównywany jest z Indurainem który był świetny w górach i na czas. Tylko należy pamiętać, że genialny Hiszpan "eksplodował" formą jednak mając 3 lata doświadczeń więcej. I to w czasach gdy niestety, ale kontroli dopingowych praktycznie nie było.
Powiem szczerze, że w peletonie po Indurainie był tylko jeden taki dominator i na próżno szukać go teraz w historycznych statystykach wielkich tourów. Niestety, ostatnie 10 lat kolarstwa nauczyło mnie, że oprócz św. Mikołaja, kosmitów i wróżki-zębuszki nie wierzę również w cudowne niespodzianki - szczególnie na wyścigach 3-tygodniowych.
Założyłem bloga, bo denerwuje mnie poziom dyskusji na tematy ekonomiczne, która toczy się w polskim internecie. Szczególnie teraz, gdy wchodzimy w okres spowolnienia, a może nawet (odpukać!) recesji. Idea bloga jest prosta - przedstawienie diagnoz/opisu polskiej gospodarki w sposób przystępny, właśnie "na chłopski rozum". Na ile to się uda, zależy nie tylko ode mnie, ale i od użytkowników:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport