flamengista flamengista
1151
BLOG

Emigracyjne problemy: casus Szydłowca

flamengista flamengista Gospodarka Obserwuj notkę 23

Przeczytałem dzisiaj ciekawy reportaż na temat Szydłowca, kilkunastotysięcznego miasteczka z Mazowsza. Szydłowiec słynie niestety z niemiłego rekordu: najwyższego bezrobocia w Polsce, sięgającego blisko 40%.

Autor reportażu lansuje dość kontrowersyjną tezę, że większość "bezrobotnych" w miasteczku to tak naprawdę emigranci, którzy pracując w szarej strefie w Niemczech czy Holandii drenują polski budżet i korzystają z darmowe opieki zdrowotnej w kraju. Pod artykułem wywiązała się ciekawa dyskusja na temat tego, jak ci "fałszywi bezrobotni" wpływają na gospodarkę kraju.

Ponieważ tym problemem zajmuję się od pewnego czasu w swoich badaniach, postaram się pokrótce wyjaśnić kilka najważniejszych kwestii.

1. Skala zjawiska - sugerowanie, że wszyscy bezrobotni w tym miasteczku pracują na lewo za granicą jest sporym nadużyciem. Sugerowanie, że jest to zjawisko powszechne w skali całego kraju jest już piramidalną bzdurą. Według znanych mi badań i to mających charakter reprezentatywny (choć w skali województwa, nie kraju) faktycznie zjawisko "emigracyjnego bezrobocia" występuje. Dotyczy ono jednak max. 1/3 wszystkich bezrobotnych mających doświadczenia emigracyjne, a mniej niż 10% wszystkich bezrobotnych.

2. Korzyści "kombinujących" - w reportażu pojawia się obraz luksusowych samochodów, którymi do urzędu pracy przyjeżdżają "bezrobotni" i "wypasionych" rezydencji, wybudowanych za emigracyjne pieniądze. Niestety, to kolejny mit mający niewiele wspólnego z rzeczywistością. Wyniki rzetelnych badań nad tym zjawiskiem niezbicie wskazują, że "emigracyjni bezrobotni" rzadko kiedy są bogatymi cwaniakami. Na ogół zdobywane dzięki specyficznej strategii dochody (praca nierejestrowana, na ogół zagraniczna - polegająca na cyklicznych kilkumiesięcznych wyjazdach w ciągu roku) wystarczają ledwo na pokrycie bieżących wydatków, ewentualnie spłacenie dawnych kredytów i pożyczek. Pieniądze emigracyjne są na ogół przejadane i przeznaczone na konsumpcję, ew. drobne remonty w gospodarstwie domowym. Co gorsza, wśród podejmujących taką strategię zarobkowania nie widać długoterminowego planowania. Ludzie ci na ogół nie gromadzą zbyt dużych oszczędności, nie inwestują. Tymczasem praca na czarno bez pobierania zasiłku dla bezrobotnych oznacza brak jakichkolwiek składek emerytalnych. Ludzie ci skazani więc będą na dożywotnią pracę lub liczenie na miłosierdzie najbliższych, którzy na starość będą ich utrzymywać.

3. Straty fiskalne - w dyskusji pod artykułem pojawia się (interesująca) teza, że ogólny wpływ fiskalny "bezrobotnych emigrantów"" nie jest jednoznaczny - płacą oni przecież VAT. Pięknie, ale nie uwzględnia to regionalnego i lokalnego problemu. Budżety samorządów w dużej mierze bazują na podatku dochodowym (PIT), a więc powiat szydłowiecki ponosi z tego tytułu oczywiste straty. Z kolei wpływy z VAT idą głównie do budżetu centralnego. W dodatku należy się zastanowić, ile tego podatku "bezrobotni emigranci" faktycznie płacą w Polsce. Przecież nagminnym procederem jest sprowadzanie przez emigrantów aut do Polski (w przypadku USA jeszcze dodatkowo jako tzw. mienie przesiedleńcze). W takim przypadku jeśli auto jest nowe, VAT płacony jest za granicą. Podobnie jak podatek od zakupu używanego auta.

Reasumując: skala zjawiska "emigracyjnego bezrobocia" jest stosunkowo niewielka, zaś największe straty z tego tytułu ponoszą sami weń zaangażowani. Po pierwsze, trwale marginalizują się zarówno w społeczeństwie przyjmującym jak i w społeczności z której się wywodzą. Częste wyjazdy zagraniczne odseparowują ich od rodzin i znajomych, z drugiej strony czasowy ich charakter uniemożliwia zapuszczenie korzeni na emigracji. Po drugie, tego typu proceder kontynuowany przez lata wymaga od zainteresowanego żelaznej dyscypliny i umiejętności akumulowania kapitału, który służyć będzie do sfinansowania późniejszej emerytury. Większość "bezrobotnych emigrantów" tego nie potrafi. Po trzecie, straty z tytułu obniżonych wpływów z PIT uderzają w samego emigranta i jego rodzinę. Samorządy mając mniej pieniędzy zapewniają gorszą jakość usług edukacyjnych, transportu publicznego czy dróg.

flamengista
O mnie flamengista

Założyłem bloga, bo denerwuje mnie poziom dyskusji na tematy ekonomiczne, która toczy się w polskim internecie. Szczególnie teraz, gdy wchodzimy w okres spowolnienia, a może nawet (odpukać!) recesji. Idea bloga jest prosta - przedstawienie diagnoz/opisu polskiej gospodarki w sposób przystępny, właśnie "na chłopski rozum". Na ile to się uda, zależy nie tylko ode mnie, ale i od użytkowników:)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Gospodarka