10 maja Uniwersytet Jagielloński miał świętować swoje 650-lecie. Uroczystość miał uświetnić swoją obecnością prezydent Komorowski i przewodniczący KE Barroso. Ten ostatni miał być uhonorowany przez społeczność akademicką medalem Plus Ratio Quam Vis.
Piszę miał, bo właśnie wybuchła medialna bomba, a raczej - stosując właściwe proporcje - ktoś puścił śmierdzącego medialnego bąka. Otóż okazuje się, że Barroso nie miał dostać pierwotnie medalu, tylko doktorat honoris causa. Europosłanka Róża Thun oraz redaktor Janina Paradowska (obie Panie są absolwentkami UJ) krzyczą o skandalu, bo ponoć doktorat został portugalskiemu politykowi już obiecany, a teraz musi zadowolić się "nędznym ochłapem". Słowem - typowy skandal w wydaniu polskim.
Skandal, który tak naprawdę jest zwykłą burzą w szklance wody. Problem w tym, że media nie zająknęły się nawet, że cytowana gęsto w gazetach rada wydziału (tam padły m.in. słynne argumenty o maoistowskiej przeszłości Barroso), na której upadła propozycja doktoratu honoris causa - miała miejsce... w czerwcu 2013.
Powstaje więc pytanie: dlaczego teraz media informują o skandalu? Był przecież rok czasu, by o tym dyskutować. Dlaczego na parę dni przed uroczystością dziennikarze robią aferę, stawiając władze uniwersytetu, ale przede wszystkim samego nagrodzonego - w bardzo kłopotliwej sytuacji? W rezultacie zamiast miłej uroczystości Barroso będzie musiał pojawić się na stypie, by z kwaśną miną przyjąć medal pocieszenia. Albo teatralnie odwołać przyjazd. Nie ma dobrego wyjścia. Ani on, ani władze UJ.
Przy okazji zupełnie na marginesie pojawiają się wypowiedzi europosłanki Thun, która twierdzi, że to ... rektor UJ, prof. Wojciech Nowak prosił ją o wytypowanie kandydata do tytułu doktora honoris causa wśród przedstawicieli UE. To Pani Thun zaproponowała Barroso, który: "został wcześniej poinformowany o chęci przyznania tytułu i bardzo się z tego ucieszył".
Reasumując: aktywny polityk partii rządzącej doradza rektorowi najstarszej polskiej uczelni, komu dawać honorowe doktoraty i staje się spiritus movens całego przedsięwzięcia. Następnie doszłoby do pięknej uroczystości relacjonowanej przez media, na której Barroso dostałby tytuł, a i Pani europoseł otrzymałaby gorące podziękowania za wsparcie tej inicjatywy. Oczywiście zupełnie przypadkowo stałoby się to na dwa tygodnie przed wyborami do europarlamentu, w których to wyborach Pani Thun startuje z 1 miejsca z listy PO.
Przepraszam, ale w polityce w przypadki nie wierzę. To nie przez przypadek "afera doktoratowa" wybucha właśnie teraz, a nie rok temu. Społeczność akademicka UJ chciała być apolityczna, ale przez swoją "niewłaściwą" decyzję została przez polityków do polityki wmieszana.
A więc typowy polski skandal, który żadnym skandalem nie jest. O powodach odmowy nadania tytułu Barroso nie ma sensu dyskutować - może i argumenty, które padły na nieszczęsnej radzie wydziału nie były najbardziej błyskotliwe, ale też nie ma się czego wstydzić i rozdzierać szat. Każda polska uczelnia jest autonomiczna i niezależna od polityków, przez co może i powinna również podejmować decyzje niewygodne, niepopularne i nie będące na rękę polskim posłom, senatorom czy ministrom.
Wyszło jak wyszło, pewnie przez przypadek. Ale mimo wszystko dobrze się stało. Ja - w przeciwieńswie do red. Paradowskiej i europosłanki Thun - nie wstydzę się za uczelnię, której jestem absolwentem. Nie wstydzę się, bo nie ma czego się wstydzić. Wstydzyć powinni się raczej ci, którzy dla celów politycznych wykorzystują najstarszy polski uniwersytet.
Założyłem bloga, bo denerwuje mnie poziom dyskusji na tematy ekonomiczne, która toczy się w polskim internecie. Szczególnie teraz, gdy wchodzimy w okres spowolnienia, a może nawet (odpukać!) recesji. Idea bloga jest prosta - przedstawienie diagnoz/opisu polskiej gospodarki w sposób przystępny, właśnie "na chłopski rozum". Na ile to się uda, zależy nie tylko ode mnie, ale i od użytkowników:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka