Zagubienie proporcji. Tak w dwóch słowach można byłoby opisać poczynania polityków Platformy Obywatelskiej w ciągu ostatniego półrocza.
Już wcześniej, za czasów partyjnej świetności Jana Marii Rokity (czy ktoś jeszcze pamięta poczciwego Premiera z Krakowa?) sporo było w poczynaniach PO dbałości o bizantyjską formę, bez staromodnej troski o treść.
Któż nie pamięta tych wesołych, nic nie znaczących haseł? "Nicea, albo śmierć!", "3 x 15", "4 x TAK!". Teraz trzeba przyznać, że "Premier z Krakowa" był - jak na dzisiejsze standardy partyjne - człowiekiem konkretnym i słownym! Może nawet rzeczywiście wierzył w sens swoich okrzyków...? Gdy został odsunięty z pierwszego szeregu, z Jego partią było już tylko gorzej.
Takich bzdur jakie słyszeliśmy w czasie kampanii wyborczej Platformy nie ogłaszał nawet - wielokrotnie pasowany w mediach na symbol polskiego populizmu - Andrzej Lepper.
Przywódcy PO hurtem obiecali wswzystko! Odpolitycznienie państwa, znacznie niższe podatki, drastyczne podwyżki wynagrodzeń, likwidację finasowania partii politycznych z budżetu państwa, tanie jabłka, bogate pielegniarki, zadowolonych nauczyciele w bezpiecznej szkole, większe połowy dorszy, boisko w każdej gminie... Obietnic było grubo powyżej setki!
Nie znali umiaru. Przedstawiali propozycje, które uznali za popularne w społeczeństwie. Bez względu na ich sens. Bez względu na własne poglądy. Bez względu na możliwość realizacji nagłaśnianych propozycji. Bez względu na przewidywane skutki ich realizacji. I najważniejsze: bez chęci ich realizacji...
Tak skondensowanego populizmu nie prezentowała dotąd żadna z partii politycznych.
Co najdziwniejsze, Platformie nie pomogło nawet objęcie władzy. Próbowałem im pomóc licząc na to, że po wygranej muszą szybko zejść na ziemię. Może nawet zapłacą za doradztwo...? Bezskutecznie.
Rząd trwa już od trzech miesięcy. A politycy PO ciągle brakiem proporcji nie zamierzają się przejmować.
W związku z tym trudno się dziwić, że jako swój największy sukces próbują przedstawić pochwycenie "mordercy laptopów". Naprawa każdego laptopa rozmłotkowanego przez Zbigniewa Ziobrę groziłaby kosztem w wysokości 5 tysięcy złotych! Przy stratach tego rzędu dywagacje na temat anulowania blisko 500 milionów kary dla J&S nie mają znaczenia. To błahostka.
Symbolem zupełnego zagubienia PO moze być ostatni wyczyn posła Karpiniuka. Człowiek bąknął o "arcyzbrodniarzu". Czegoś takiego nie mówił dotąd nawet (nie pałający szczególną sympatią wobec Zbigniewa Ziobry) najznakomitszy na Salonie24 Matematyk!
Karpiniuk pewnie nie zastanowił się nad definicją. Czym jest zbrodnia? Kogo można nazwać zbrodniarzem? Czym "arcyzbrodniarz" różni się od "zbrodniarza"?
Nie zastanowił się, bo i po co? Jest posłem Platformy.
Inne tematy w dziale Polityka