Dziennikarka TVN - sympatyczna blondyneczka znana z tego, że zwykle próbuje akcentować każde słowo w zdaniu kiwając do taktu główką - kilkanaście minut temu zadała swojem gościowi ciekawe pytanie.
Co powinni zrobić Ukraińcy, żeby szybko wyjaśnić okoliczności katastrofy malezyjskiego samolotu na Ukrainie?
W związku z tym, że dziennikarce nie udało się - mimo ciągłego kiwania główką - uzyskać żadnej sensownej odpowiedzi, istnieje niebezpieczeństwo, że przy okazji kolejnej rozmowy będzie próbowała powrócić zarówno do pytania, jak i do nadmiernej eksploatacji swoich kręgów szyjnych.
W tej sytuacji nie może nikogo dziwić, że postanowiłem jej pomóc.
Ukraina powinna poprosić o pomoc Polskę!
Nasi politycy, dziennikarze, ludzie kultury i sztuki dowiedli już, że mają wystarczające doświadczenie w wyjaśnianiu katastrof lotniczych.
Gdyby tylko Ukraińcy poprosili o pomoc np. panią marszałek Kopacz... Ta w ciągu jednego dnia, z największą starannością, do głębokości 2 metrów przekopałaby swoją łopatką teren południowo-wschodniej Ukrainy, po czym tego samego dnia, wraz z rosyjskimi patomorfologami przeprowadziłaby sekcje zwłok.
Wspierające ją służby medialne szybko doprowadziłyby do wyjaśnienia najważniejszych kwestii:
1) Dlaczego pilot nie znał języka rosyjskiego?
2) Czy z tego powodu mógł mieć problemy ze zrozumieniem poleceń przełożonych?
3) Czy znał chociaż język angielski, polski albo malezyjski?
4) Czy potrafił odczytać cyferki na zegarku lepiej niż redaktor Bater?
5) Czy pilot mógł być pijany?
6) Czy pijany był także jego przełożeni?
7) Co tym razem pili?
8) Czy pilot wcześniej latał już tak dużym samolotem?
9) Czy latał już jakimkolwiek innym samolotem?
10) Czy latał jako pilot, czy zawsze jako pasażer?
A gdyby mimo pomocy polskich dziennikarzy sprawa nie była jeszcze jasna? W takiej sytuacji zawsze można liczyć na wszystkotłumaczącą rozmowę z szefem Fundacji Batorego Aleksandrem Smolarem.
.
Inne tematy w dziale Polityka