I pewnie po tej konferencji wiedzielibyśmy już wszystko, gdyby nie pojawił się ważniejszy temat. Dzięki niespodziewanemu pytaniu jednego z dziennikarzy, o ochronę jaką otoczona jest Kasia - córka Premiera - okazało się, że ktoś zasypuje ją setkami SMS-ów...
Dziennikarzom trudno było w to uwierzyć! Na szczęście pan Premier, przypadkowo miał przy sobie telefon komórkowy, dzięki czemu mógł uroczyście odczytać przykładowe wiadomości przesyłane jego córce i opowiedzieć o skali zjawiska.
1) Córka premiera zasypywana jest setkami wulgarnych SMSów z groźbami karalnymi.
2) Kilkaset SMSów tego samego kalibru otrzymał również sam premier.
3) A nasze służby specjalne... śpią! A przynajmniej nie zrywają się o czwartej rano, żeby o wschodzie słońca pojmać przestępców dezorganizujących życie polityczne (Premier!) i biznesowe (pani Kasia) kraju.
4) Mija czas. Z jakiegoś powodu wciąż nie udało się namierzyć autorów SMSów wysyłanych do pani Kasi. Przecież autorów innych SMSów wyłowić można...
(*) Dialog nie mający nic wspólnego z rzeczywistością