Politycy to ludzie o gołębich sercach. Chcą naszego dobra. O sobie prawie nie myślą. No, może co najwyżej ci niższych szczebli (niektórzy z "niziołków" rzeczywiście bezczelnie przechodzą czasem z jednej partii do drugiej)... ale partyjni liderzy to już na pewno myślą tylko o Ojczyźnie!
Co prawda politycy z pierwszych stron gazet wykonują salta w przód, w tył i w bok. Ale (uwaga! uwaga!) nie w jakimś konkretnym, przyziemnym celu. Po prostu chcą żeby było dobrze! I tylko dlatego zmieniają partyjne legitymacje. Nie dbają o swoje. Skromni i wielkoduszni. Skaczą po politycznej łączce dla naszego dobra, bo przecież naszego dobra uczciwie chcą! Bankowiec-emigrant Kazimierz Marcinkiewicz, Joanna Kluzik-Rostkowska, Misiek "Mała Dziewczynka" Kamiński, Filip Libicki, Ryszard Czarnecki, Jan Maria Rokita...
Ten ostatni wpadł ostatnio w tarapaty. Przyznał się, że jest bankrutem... Swoim wyznaniem na tyle wzruszył kolegów z najróżniejszych partii, że jeden po drugim chcieli na jego konto przelewać swoje skromne wynagrodzenia. Dziennikarze i politycy rozgrzali się do czerwoności. Wkrótce okazało się jednak, że afera z Rokitą nie dorównuje innym symbolom praworządności III RP.
"Wśród oliwnych włoskich gajów Rokita opowiedział "Wprost" o tym, ile naprawdę zajmuje mu komornik. Wyrok w procesie z prokuratorem Konradem Kornatowskim uważa za groźny dla polskiego państwa. Dlatego – jak zdradził Annie Gielewskiej - sprawiedliwości zamierza domagać się w Strasburgu".
Chlipanie nad losem Jana Marii Rokity trochę przycichło. Kornatowski nie chce od niego 350 tys. zł, a 100 tys. zł. Na razie komornik ściągnął od Rokity 6 tys. 200 zł. Chyba nie o pieniądze w tej zabawie chodzi...
Po co to zamieszanko?
Inne tematy w dziale Polityka