Reformatorzy naszego systemu emerytalnego chcieli dobrze. Premier Jerzy Buzek, minister pracy Ewa Lewicka, zagraniczni właściciele TFI... Wszyscy marzyli tylko o tym, żeby pomnażać nasze pięniądze! Nikt nie chciał nas okraść.
Niewiele brakowało, a i ja uwierzyłbym, że wszyscy bohaterowie tej opowieści chcą przychylić nieba emerytom, a przynajmniej ratować ich przed utraceniem przyszłych świadczeń. Okazało się jednak, że gdy tylko wskazywałałem politykom, i szefom TFI jak w prosty sposób mogą pomóc przyszłym emerytom (kilkanaście notek na to poświęciłem...), przedstawiciele elit nie byli zainteresowani.
W końcu (już ponad dwa lata temu!) zacząłem zadawać pytania najprostsze...
czytając kolejne Pani notki nabrałem brzydkich (aż mi wstyd...) podejrzeń.
Wydaje mi się, że rozpoczęła Pani debatę na Salonie24 z zamiarem zlekceważenia kierowanych do Pani pytań.
Jeśli jednak jest inaczej, żeby nie nadużywać Pani cierpliwości, mam do Pani już tylko jedno pytanie.
Dlaczego powinienem płacić i cieszyć się (i ja, i inni przyszli emeryci) z faktu, że to akurat Pani i inni wybitni, światowej klasy, bezdyskusyjnie genialni inwestorzy, kupują dla mnie obligacje państowe?
Pytanie pomocnicze:
Co (poza satysfakcją z finansowania Pani funduszu) straciłbym, jeśli te same obligacje zakupiłbym dla siebie sam?
To pytanie także pozostało bez odpowiedzi...
"Szanowny Panie Ministrze,
MAM POMYSŁ NA POPRAWĘ STANU FINANSÓW PAŃSTWA I WZROST WARTOŚCI PRZYSZŁYCH EMERYTUR!
Polepszenie wyników OFE może być bardzo łatwe. Proszę tylko pana Ministra, aby całość pieniędzy zebranych dla OFE przelewał na moje konto. Obiecuję, że zakupię za nie obligacje państwowe, a prowizję wezmę O POŁOWĘ MNIEJSZĄ!
I co Pan na to panie Ministrze?"
Zamiast skorzystać z mojej propozycji wszyscy woleli zaczekać, aż emerytalny Titanic utonie!
Po tym wszystkim miałbym dalej wierzyć, że chcą dobrze?
Inne tematy w dziale Polityka