Martwiłem się, że niczym filmowy Franek Dolas, rozpętałem wojnę światową...Fragment mojego bloga
zacytowała Gazeta Wyborcza.Na końcu do akcji wkroczyło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
fot. AFP
Szef MSZ informował, że zlecił weryfikację doniesień o rzekomym obrażeniu przez kibiców izraelskich polskich tenisistek - sióstr Radwańskich. - Gdyby to była prawda, to byłoby to oczywiście oburzające - dodał. (...) Jak dodał, informacja o obrażeniu sióstr Radwańskich pochodzi - wedle jego wiedzy - od jednego blogera i jest niepotwierdzona ani w prasie izraelskiej, ani z innych źródeł.
Pan Minister czyta. Nie dowierza... Sprawdza. Wreszcie ogłasza:
- Kazałem sprawdzić, gdy te doniesienia się pojawiły. Proszę zrozumieć, my nie mamy naszego konsula czy ambasadora na każdym meczu tenisowym. Ambasadorowie mają inne zadania, więc możemy polegać tylko na relacjach ludzi, którzy tam byli. Gdy sprawa się objawiła, kazałem to zweryfikować. Ambasador albo jego personelskontaktowali się z trenerem sióstr Radwańskich, który powiedział, że on niczego nie słyszał i nie proszą o interwencję dyplomatyczną - która skądinąd byłaby nieproporcjonalna do sprawy. To się kwalifikuje - gdyby było prawdą - na stosunki pomiędzy federacjami tenisowymi - powiedział w "Kontrwywiadzie RMF FM" Radosław Sikorski.
(Źródło: RMF FM)
Panie Ministrze... czy dobrze zrozumiałem, że choć jest Pan przekonany o fałszywości "informacji jednego blogera", to nie zwróci się Pan do organizatorów meczu o udostępnienie (odtajnienia nie wymagam...) nagrań meczu, by mógł się Pan w swym przekonaniu utwierdzić?