Dziwią się prawie wszyscy.
Informacje o nagraniach na słojach brzozy - "patrzcie jak lądują debeściaki" - okazały się fałszywe. Za to sprawdziły się te o śladach kiełbasy, kosmetyków i innych materiałów wybuchowych na niedokładnie wymytym wraku.
Na dodatek, okazało się, że Amerykanie od dwóch lat informowali komisję Millera o prawdopodobnych dwóch wybuchach na pokładzie samolotu.
(poniżej informacja wp.pl)
"Miejsca wybuchów" - tak została zatytułowana ekspertyza amerykańskiej firmy geoinformatycznej SmallGis, dotycząca katastrofy smoleńskiej, zamówiona w 2010 r. przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie - informuje "Gazeta Polska Codziennie".
Jej kopię załączono do raportu komisji Millera, w którym słowa o wybuchach w tupolewie zastąpiono słowami "strefy pożarów", zwraca uwagę gazeta.
Prokuratura wojskowa uzyskała od amerykańskiej firmy w połowie sierpnia 2010 r. zdjęcia satelitarne lotniska w Smoleńsku z naniesionymi na nich - jak napisano w ekspertyzie - dwoma "prawdopodobnymi miejscami wybuchu". Dokument został opublikowany jako załącznik do raportu komisji Jerzego Millera, ale podpisano go jako "prawdopodobne strefy pożarów".
Firma Small-Giss zajmuje się m.in. przygotowaniem zdjęć satelitarnych o wysokiej rozdzielczości (0,5 piksela) uzyskiwanych z trzech satelitów. - Na zdjęciach ze Smoleńska widać promienie wybuchu oraz dwa miejsca, w których mogło dojść do eksplozji. A doszło do tego, zanim samolot uderzył w ziemię. Wygląda na to, że doszło do jakichś anomalii podczas lotu - powiedział "Gazecie Polskiej Codziennie" płk Andrzej Pawlikowski, były szef BOR.
A biskup Pieronek razem z innymi kabareciarzami śmieje się...
fot. PAP / Tytus Żmijewski Biskup Tadeusz Pieronek
- Cała ta legenda o zamachu w Smoleńsku, o morderstwie, jest po prostu śmieszna - powiedział biskup Tadeusz Pieronek w Radiu ZET. - No na miły Bóg, jeśli się jakieś drobne elementy podnosi do rangi morderstwa, to można się z tego tylko śmiać - dodał.
Pieronek stwierdził także, że - według jego rozeznania - nie ma żadnych elementów, które byłyby potwierdzeniem tezy o zamachu. - Była katastrofa i koniec. (...) Żeby to oceniać jako zamach, trzeba być o tym bardzo przekonanym, albo szukać zaczepki żeby przekonać ludzi o - niestety - chwiejnych umysłach - ocenił biskup.
Księże Biskupie... nie mam nic przeciwko poczuciu humoru.
Śmiech to zdrowie. Jednak w niektórych sytuacjach warto zachować powagę. Np. jeśli dojdzie do jakiejkolwiek katastrofy.
Być może kiedyś wszyscy, razem z Ksiedzem Biskupem, bedziemy się zaśmiewali słysząc opowieści o tym co mogło się stać pod Smoleńkiem. Wcześniej jednak warto byłoby zbadać sprawę.
Na razie śmichy-chichy Księdza Biskupa należy uznać za conajmniej niestosowne.
Ksiądz Biskup chce żebysmy się pośmiali?
A nie mógłby Ksiądz Biskup opowiedzieć jakiegoś pikantnego żarciku o dupie Maryni?
Byłby stosowniejszy.
Inne tematy w dziale Polityka