Casus Gruzji, czyli "suwerenizm" nie jedno ma imię

Kilka wieści z Gruzji na szybko.

Dziś przybyła do Tbilisi delegacja państw członkowskich UE: Niemiec, Finlandii, Szwecji, Francji, Litwy, Łotwy, Estonii i Polski. Rano czasu gruzińskiego miało miejsce jej spotkanie z prezydent Zurabiszwili, następne miało być z przedstawicielem rządu, Szalwą Papuaszwilim. Niestety, jak donosi "Georgia Today", Papuaszwili w ostatniej chwili odwołał spotkanie z unijnymi dyplomatami, oskarżając ich o "wypaczenie polityczne", brak obiektywizmu i próbę ingerencji w sprawę suwerennego kraju, na które on nie może się zgodzić jako ten-że suwerenny reprezentant suwerennego "narodu". Dyplomaci są zaproszeni powrócić, jak przemyślą swoje życie i przejdą nareszcie na pozycje suwerenistyczne. (https://georgiatoday.ge/georgias-parliament-speaker-refuses-to-meet-with-delegation-of-parliamentarians-of-the-eu-countries/)

Suwerenność, suwerenności, suwerennością, suwerenność, suwerennością, suwerenności, o! - suwerenności!...

Sprawa jest o tyle ciekawa, że niedawno (04.11) ten sam "suwerenista" wystąpił na tle grafiki przedstawiającej Gruzję bez separatystycznych regionów, nieuznawanych przez społeczność międzynarodową de facto rosyjskich marionetek, Osetii Południowej i Abchazji, stanowiących 20% terytorium kraju. (https://civil.ge/archives/633316) Zupełnym przypadkiem, tego samego dnia Rosja wezwała Gruzję do nawiązania z separatystycznymi "republikami" kontaktów dyplomatycznych i wyznaczenie oficjalnych linii demarkacyjnych (https://oc-media.org/russia-calls-for-demarcation-of-georgia-abkhazia-and-georgia-south-ossetia-borders/).

Ja to tu tylko wstawię, do przemyślenia.

W każdym razie widać, że suwerenność nie jedno ma imię i o co tak naprawdę chodzi w całym "świecie wielobiegunowym", o który tak troszczy się nasz wielki sąsiad ze wschodu.

Maciej Sobiech

Zdjęcie: https://civil.ge/archives/633316