Oczywiście, jeszcze niby brakuje mu do zwycięstwa 4 głosów elektorskich, ale biorąc pod uwagę, że po przeliczeniu 95% głosów ma w Nevadzie, Wisconsin i Michigan 3-5% przewagi, sprawa jest przesądzona.
I co? I fajnie, przynajmniej moim skromnym zdaniem.
Nie jestem wielkim zwolennikiem Donalda Trumpa i nie wiem dość dużo o jego programie, aby wypowiadać się szczegółowo, natomiast na pewno uważam, że zachodowi pilnie potrzebny jest swego rodzaju konserwatywny zwrot, który (wszakże) nie oznaczałby wywracania jego porządku politycznego do góry nogami, ale powrót do korzeni. O ile widzę, Trump właśnie coś takiego proponuje: wielka zmiana, ale polegająca na przywracaniu zapisanych w "Deklaracji niepodległości" i Konstytucji USA wartości tradycyjnego, umiarkowanego amerykańskiego republikanizmu, takich jak równość wobec prawa, wolność w poszukiwaniu indywidualnej samorealizacji przy poszanowaniu praw innych, wolność działania politycznego przy zachowaniu szacunku do instytucji państwowych, wolność społecznej autokreacji przy poszanowaniu różnic naturalnych -- i tak dalej. Słowem: równość bez komunizmu, wolność bez anarchii, indywidualizm bez szaleństwa. Mnie się to podoba, bo ten system, nazwany przeze mnie dawno temu "liberalnym kompromisem" był, przy wszystkich swoich wadach, najlepszym ustrojem, jaki dotychczas mieliśmy na naszej małej planecie. Miejmy nadzieję, że ta decyzja wyborcza spowoduje również pewne zmiany w porządku europejskim i uczyni Zachód opcją nieco bardziej atrakcyjną dla wciąż nieogarniętych "różowym" szaleństwem krajów rozwijających się, np. w Afryce czy na Kaukazie.
Oczywiście, już podniosły się tu i tam głosy, że Trump jest faszystą i z jego wyboru cieszą się wszyscy dyktatorzy tego świata. Podnosiły się one zresztą już przed wyborami. Nie wiem, w jaki sposób autorzy podobnych komentarzy definiują faszyzm, tym niemniej już niezależnie od jej szczegółowego brzmienia, definicja faszyzmu pozwalająca za "faszystowskie" uznać wartości "Deklaracji niepodległości" jest trochę wyżej mojej pokrywki (jak to się poetycko mówi). Tym bardziej jednak podkreśla to fakt, że to zwycięstwo przyszło w ostatnim możliwym momencie, bo fakt stopniowego przesuwania politycznego spektrum i wypychania z niego, w ramach tzw. tolerancji represyjnej, jakichkolwiek form poglądów prawicowych, czy choćby centrowych, jest właśnie, no -- faktem; któremu trzeba jak najprędzej położyć tamę, bo w imię "walki z faszyzmem" robiono już w historii wiele rzeczy, w tym i niezbyt chlubnych.
No i teraz przekonamy się, czy Trump tę tamę położy odpowiednio skutecznie.
(Co do zdjęcia: yes, he is, ale to raczej dobrze).
Maciej Sobiech
"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks
"People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka