Fanatyzm (KAŻDY) nie jest poglądem, tylko chorobą duszy. I dlatego powinno się go zwalczać -- w każdej formie i w każdej sytuacji.
Po moim wpisie o masonerii uaktywniło się kilka osób, których komentarze przekonały mnie, że jednak kwestia katolickiego fanatyzmu bynajmniej nie jest tak marginalna, jak mi się wydawało, gdy ów wpis jeszcze publikowałem.
Nie wiem, na czym to polega.
Z jednej strony, katolicyzm w Wolsce umiera i każdy to widzi: kościoły pustoszeją, uczucia religijne więdną, niemal nikt nie bierze pod uwagę doktryny katolickiej przy podejmowaniu decyzji życiowych. A jednocześnie, gdzie się nie obejrzeć, tam się zawsze spotka jakiegoś nakręconego katolickiego fanatyka (nie mylić z katolikiem), żyjącego w swoim fanatycznym świecie.
A jakiż dziwny to świat; taki piękny -- i taki straszny!
Piękny, bo prosty, nieskomplikowany, pełen jasnych podziałów i poczucia misji. Sprawa jest oczywista: jest jeden święty & apostolski kościół, który głosi ludziom jedyną prawdziwą wiarę; kto jest w tym kościele, będzie zbawiony, kto nie jest -- będzie potępiony. Dlatego najwyższe zadanie życiowe stanowi właśnie głoszenie owej jedynej prawdziwej wiary tym, którzy jej nie mają i zwalczanie jej wrogów. Jak powiadam: fajna sprawa, zwłaszcza dla nastolatka, żyjącego emocjami wyniesionymi z romansów rycerskich. Nie chciałeś być rycerzem, Czytelniku? To wiele straciłeś. Rzecz jasna, w dzisiejszym świecie rycerzem się już być nie da. No, chyba że się jest katolickim fanatykiem, wtedy można nadrobić młodzieńcze fantazje. Pociągająca sprawa, przyznaję -- i na swój sposób piękna.
Ale oprócz piękna, ten świat niesie w sobie, istotnie, spory pierwiastek strachu. No bo jak tu się nie bać, gdy się żyje w oblężonej twierdzy? Bo każdy, kto ma oczka do patrzenia, przyzna, że ów święty & apostolski kościół, jedynoprawdziwa ostoja jedynej prawdziwej prawdy, stanowi ledwie kropelkę w oceanie ludzkości; i że znaczna część naszych dziejów i dorobku jest -- niekatolicka. A cóż to znaczy, że niekatolicka? Ano tyle, że przeżarta "grzechem pierworodnym" i wpływem diabła. Gdzie się nie obejrzeć, tam wpływy szatańskie -- w religiach wschodu i zachodu, w wielkim i małym biznesie, w polityce i kulturze, wszędzie odnajduje katolicki fanatyk ślady obecności Złego, który już na nas czyha i pragnie nas zjeść (oczywiście duchowo). Ba, przecież za pośrednictwem takich organizacji jak masoneria czy Światowe Forum Ekonomiczne, w ogóle rządzą nami (jak wiemy) "szataniści" i pragną zdepopulować, no i święty & apostolski kościół stanowi (z niesprecyzowanych bliżej powodów) jedyną instytucję, która może przeciwstawić się temu procesowi, który to zresztą trwa już od jakiegoś czasu, no bo od 1789 na pewno, a chyba i jeszcze wcześniej, nie było na tym biednym, przeżartym zgnilizną moralną świecie władzy, która odpowiadałaby papiestwu -- no, i tak dalej, i tym podobne, bre-ke-keks i bre-ke-keks...
No i tak; tak to właśnie mniej-więcej, w przybliżeniu, wygląda. I jak rozmawiać z takim człowiekiem?
A najgorsze, że (jak powiadam) to wcale nie jest taki margines. Ludzie myślący w ten sposób mają swoje think-tanki, swoich sponsorów, a nawet (za pośrednictwem "Kąfederacji") swoją reprezentację w Sejmie. Jest się czego bać, czy nie ma? Pewnie trochę tak i trochę nie, jak to zwykle w takich wypadkach bywa.
Najśmieszniejsze zaś w tym wszystkim, i wnoszące pewne dodatkowe komplikacje do sprawy, jest to, że sam ów święty & apostolski, z którym fanatycy łączą całe swoje życie, bynajmniej nie przejawia już nastawienia fanatycznego. Po walnym zwycięstwie pluralistów na soborze watykańskim II, magisterium oczyściło się już z prymitywnego dualizmu i "jedynoprawdziwości", religijny ekskluzywizm zastępując inkluzywizmem, i doszukując się w innych religiach "ziaren prawdy", pozwalających na nawiązanie z nimi twórczego dialogu, a nawet przypisanie im mocy zbawczej. Niedawno zresztą przypominał to podczas publicznego wystąpienia papież -- jest wiele dróg (mówił), ale wszystkie prowadzą w jednym kierunku. No to o co chodzi? A, no bo ten obecny kościół to właściwie nie jest kościół, znaczy jest, ale i nie jest, a papież choć jest nieomylny w sprawach wiary i moralności, to TEN akurat nieomylny nie jest, bo bre
ke
ke
ke
keks.
Ale czemuż ja się tym w ogóle tutaj zajmuję? Po pierwsze dlatego, że otarłem się o to środowisko i chyba do dzisiaj pewnych spraw nie przepracowałem, no to je przepracowuję tutaj (a co?); a po drugie, ponieważ wszystko (rzecz jasna per analogiam), co powiedziało się tutaj o fanatyzmie katolickim, można odnieść do innych fanatyzmów. W Wolsce panuje obecnie moda na walenie w kościół jak w bęben i oskarżanie o bycie źródłem wszelkiego zła, ale sprawa bynajmniej nie przedstawia się tak prosto -- w żadnej kwestii, w tym również w kwestii fanatyzmów. Fanatyzm ateistyczny, na przykład, jest równie szkodliwy. Boże kochany, ile to ja się nasłuchałem tych nabuzowanych, wojujących materialistów, robiących niemałą "karierę" za moich lat studenckich. "Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma" -- oto i źródło oraz otchłań mądrości. Skutki tej postawy są równie opłakane. Niedawno mignął mi gdzieś w Internecie Dawkins-mumia, ze swoją czerwoną i oszpeconą nienawiścią twarzą, który wylawszy na chrześcijan kubły ze wszystkimi możliwie najbardziej śmierdzącymi pomyjami, jakie można sobie wyobrazić, teraz ogłosił się "kulturowym chrześcijaninem", bo został zablokowany na facebooku. Czy można by było wyśnić większy upadek? Ale do tego to wszystko prowadzi. Bo fanatyzm (KAŻDY) nie jest poglądem, tylko chorobą duszy. I dlatego powinno się go zwalczać -- w każdej formie i w każdej sytuacji.
No i wtedy może uda się nam (nareszcie) osiągnąć coś sensownego. Bo świat wcale nie jest taki straszny, jak go malują. Oczywiście, dzieją się na nim rzeczy straszne, czasami niewyobrażalnie straszne, ale one generalnie wynikają nie z natury samej rzeczywistości, tylko są dziełem człowieka. A jak człowiek coś robi, to może i czegoś nie robić; i, tak symbolicznie nad-podsumowując wszystko, co się dotąd powiedziało, naprawdę sądzę, że wszystkim wielkim tradycjom ludzkości jest do siebie znacznie bliżej, niż nam się wszystkim wydaje, i przy odrobinie wysiłku możemy się gdzieś spotkać.
"And that", cytując klasyka, "may be an encouraging thought".
Maciej Sobiech
Ilustracja: "Ofiara fanatyzmu", Jose de Brito.
"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks
"People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości