https://www.flickr.com/photos/25541021@N00/4029557427
https://www.flickr.com/photos/25541021@N00/4029557427
Maciej Sobiech Maciej Sobiech
605
BLOG

Moje jedynie słuszne poglądy polityczne na wszystko

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Skoro to wszystko jest totalnie arbitralne i opiera się na przypadkach, mnie zależy na jednej rzeczy: aby ludziom było w państwie względnie dobrze, to znaczy: aby byli zabezpieczeni materialnie pod względem biologicznego przetrwania -- i mieli możliwość rozwoju potencjału duchowego, psychologicznego, osobowego, egzystencjalnego, zwał to jak zwał. Czyli, mówiąc krótko -- aby mieli co jeść i aby byli wolni (oczywiście nie chodzi tutaj o wolność wyboru, bo ten problem w filozofii politycznej praktycznie nie istnieje, tylko o wolność pozytywną -- wolność urzeczywistniania potencjału ludzkiego) Tyle. Nic więcej mnie nie obchodzi.

To tak tytułem zakończenia pewnego cyklu.

Ponarzekałem na lewicę.

Ponarzekałem na prawicę.

No to naturalnie pojawia się pytanie: jeśli nie prawica, ani nie lewica, to co w zamian?

Odpowiadam: nic. A właściwie -- i wszystko, i nic. Bo wszystko, co się sprawdza i nic, co się nie sprawdza.

Zacznijmy jednak od początku. Jeśli chodzi o warstwę idei, to, jak może wiadomo, jestem anarchistą. Oczywiście w sensie podobnym do tego, jak określał się w nim J.R.R. Tolkien: anarchizm to nie jest chęć rozwalenia społeczeństwa bombami czy słuchanie punk-rocka, ale, w znaczeniu źródłowym, przekonanie, że nikt nie ma PRAWA rządzić innymi ludźmi, co więcej: że nie istnieje możliwość, aby komukolwiek takie PRAWO dać. Jedyną godną formą rządów jest samo-rząd, czy samostanowienie; radykalna demokracja wspólnoty jako wspólnoty.

Problem z tym podejściem polega na tym, że wspólnoty anarchiczne/organiczne w naszej (i nie tylko naszej) cywilizacji przegrały i zostały podbite tudzież zdominowane przez różne twory sztuczne/centralistyczne, zbiorczo nazywane państwem, tj. zespołem instytucji, wynikających z faktu, że społeczeństwo dzieli się na dwie podstawowe klasy: rządzoną i rządzącą, i naraz podtrzymujących ów fakt w istnieniu. Dodatkowo, skomplikowanie bytów państwowych osiągnęło taki stopień, że zniesienie ich byłoby albo wprost niemożliwe, albo przynajmniej niemożliwe bez wywoływania totalnej katastrofy. A skoro tak, to wolę pozostać w moim anarchizmie na poziomie moralnym -- a na poziomie bardziej "pojetycznym" wybrać postawę nieco bardziej konstruktywną.

Jaką? A bardzo, bardzo prostą, nieskomplikowaną, wręcz banalną. Otóż, skoro to wszystko jest totalnie arbitralne i opiera się na przypadkach, mnie zależy na jednej rzeczy: aby ludziom było w państwie względnie dobrze, to znaczy: aby byli zabezpieczeni materialnie pod względem biologicznego przetrwania -- i mieli możliwość rozwoju potencjału duchowego, psychologicznego, osobowego, egzystencjalnego, zwał to jak zwał. Czyli, mówiąc krótko -- aby mieli co jeść i aby byli wolni (oczywiście nie chodzi tutaj o wolność wyboru, bo ten problem w filozofii politycznej praktycznie nie istnieje, tylko o wolność pozytywną -- wolność urzeczywistniania potencjału ludzkiego*) Tyle. Nic więcej mnie nie obchodzi. Taki stan rzeczy udawało się osiągnąć w prawie wszystkich ustrojach i w prawie wszystkich udało się go zniszczyć. Rzetelna analiza historii pokazuje, że szczerze dążyli do niego w różnych krajach zarówno monarchiści, jak socjaliści, konserwatyści, jak liberałowie -- i zarówno monarchiści, jak socjaliści, konserwatyści, jak liberałowie zrobili w różnych krajach wiele, aby go zniszczyć lub zapobiec jego przetrwaniu. I dlatego też uważam, że każda polityka, obojętnie, czy monarchistyczna, czy konserwatywna, czy socjalistyczna, czy liberalna, która mu sprzyja, jest słuszna; a każda, która go niszczy, jest niesłuszna. To zaś, jakie decyzje polityczne sprzyjają sprawie wolności i godności człowieka, a jakie jej nie sprzyjają, okazuje się zazwyczaj "w praniu" (należy poczynić jeden ważny wyjątek, jakim są ideologie totalitarne), bo polityka istnieje wyłącznie w pewnym kontekście i w tym kontekście należy ją oceniać, ponieważ w zależności od kontekstu one się albo sprawdzają, albo nie sprawdzają. Czasem państwo musi interweniować w gospodarkę więcej, a czasem mniej; czasem szkoły musza być zorganizowane tak, a czasem inaczej. Czasami najlepiej sprawdza się monarchia, czasem republika prezydencka, czasami z kolei coś jeszcze innego. Oczywiście, pewne rozwiązania mogą się nam podobać bardziej, a inne mniej, ale to jest kwestia gustu i prawdopodobieństwa, a nie słuszności bądź niesłuszności, czy (Boże, uchowaj!) dobra i zła. Powtórzę: życie społeczne w warunkach centralistycznych i tak, trochę jak tradycja literacka, nie ma pierwszej przyczyny w jej klasycznym rozumieniu, więc może być jakiekolwiek -- byle, jeszcze raz podkreślę, czyniło, w możliwie najwyższym stopniu, zadość wolności i godności człowieka.

Dlatego, jak powiadam, kompletnie nie obchodzą mnie aprioryczne dyskusje, co jest bezwzględnie najlepszym modelem ustroju społecznego, który zapewni wszystkim szczęście i dobrobyt, bo tego się NIE DA stwierdzić a priori; a może raczej nie tyle nie obchodzą, co mam do nich stosunek po prostu wrogi, ponieważ takie aprioryczne dyskusje bardzo często skutkują czymś, co kiedyś nazywało się ideologicznym "zaczadzeniem", to znaczy: pewien abstrakcyjny, teoretyczny ideał społeczeństwa zaczyna przesłaniać realne dobro ludzi, którzy to społeczeństwo tworzą. I wtedy zaczynają się nieszczęścia, które (również) prokurowały i prokurują na świecie rządy tak z prawa, jak i z lewa.

Podsumowując: Jacques Maritain powiedział kiedyś, że polityka katolicka ma być nie lewicowa lub prawicowa, ale po prostu prawdziwa. Jak to zwykle z Jacques'em bywa, wystarczy zamienić przymiotnik "katolicki" na "humanistyczny" i wszystko zaczyna grać. A zatem: prawdziwie ludzka, humanistyczna polityka ma nie być dla mnie ani prawicowa, ani lewicowa, tylko po prostu dobra i prawdziwa. Tylko tyle i aż tyle. I śmiem twierdzić, że gdyby większa część społeczeństwa patrzyła na sprawę w ten sposób, to żyłoby się nam wszystkim znacznie zdrowiej i lepiej.

Maciej Sobiech

* Naprawdę nie chce mi się tego wyjaśniać, bo to jest tak banalnie proste, że aż wstyd, więc nie będę.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks "People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości