Maciej Sobiech Maciej Sobiech
280
BLOG

Spóźniony refleks, czyli o ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich z poślizgiem

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024 Obserwuj temat Obserwuj notkę 7
Wydaje mi się, że człowiek może chyba aspirować do czegoś więcej, niż bycia "drogim sobie potworem", którego narodziny prorokował w swym epokowym "Humanizmie integralnym" Jacques Maritain, i którego popisy widzimy obecnie tak na Igrzyskach, jak uniwersytetach. Do czego w każdym razie gorąco zachęcam.

No tak, wypadałoby coś o tym napisać. Ale przyznaję, że po prostu mi się nie chciało. Ogólnie mam ostatnio jakiś spóźniony refleks -- nie tylko w tej kwestii, ale (powiedzmy) ogólno-egzystencjalnie.

Dlaczego? Ponieważ mam wrażenie, że świat współczesny coraz bardziej mi się wymyka. Taki jest zresztą mój komentarz do całej sytuacji. Ja się tym w ogóle nie oburzam, bo uważam, że się we współczesnym świecie oburzamy za dużo -- no i poza tym, o to przecież chodzi każdemu prowokatorowi: żeby się ludzie oburzali. Zresztą, nie wszystko w całej sprawie było, moim skromnym zdaniem, godne oburzenia. Nie oburza mnie w ogóle "luźna" konwencja, wprowadzenie elementów humoru i parodii, nawet parodii słynnych dzieł sztuki, bo jako zwolennik Monty Pythona uważam, że humor i parodia powinny stanowić część kulturowego mainstreamu, a ich prawa sięgają bardzo daleko. Ba, pewne rzeczy mi się nawet podobały, głównie na płaszczyźnie ideowej, na przykład -- ekspozycja motywów dionizyjskich, w kontrze (by posłużyć się tutaj tym wyświechtanym podziałem) do dominującego dotychczas na olimpiadach "hiper-apollinizmu". Natomiast, powiedziawszy to wszystko, muszę dodać dwie rzeczy. Po pierwsze: jeśli chodzi o wykonanie, to było ono fatalne -- po prostu niesmaczne, kiczowate, momentami zwyczajnie głupie; po wtóre zaś -- cholernie DZIWNE, to właśnie słowo chyba najlepiej oddaje moje odczucia. Oglądałem ten "szoł" jeszcze raz w Internecie, aby zobaczyć, czy może nie przesadzam i czy nie daję pola jakimś uprzedzeniom, ale nie -- ja po prostu naprawdę nie byłem w stanie wyciągnąć z tego przedstawienia NICZEGO, co w choćby najmniejszy sposób korespondowałoby z moją osobistą wrażliwością i doświadczeniami. "Transgresja", transseksualizm, problemy z tożsamością płciową, brodate kobiety i mężczyźni z biustem -- dla mnie to jest taka mniej więcej abstrakcja, jak gdyby ktoś opowiadał mi dokładnie historię rozwoju silnika w samochodach osobowych, tak zwana nie moja bajka. Oczywiście, jak każdy, ja również doświadczam problemów z własną tożsamością (acz nie płciową, Bogu dziękować), ale na tym właśnie polega magia naszej psychiki, że człowiek może te PROBLEMY przecież rozwiązywać i dokonywać zdrowej, mówiąc językiem wybitnego włoskiego psychologa, Roberto Assagiolego, psychosyntezy, bez popadania w neurozę. Ale jaki jest sens, cel, zamysł robienia z nich przedmiotu jakowejś celebracji?

Nie rozumiem. Po prostu -- nie mam pojęcia.

I, jako się rzekło, nie jest to jedyna rzecz we współczesnym świecie, której nie rozumiem. Z ducha zawsze byłem i będę pragmatystą -- i dla mnie równie ważne jest pytanie o prawdę, co o dobro. Patrząc na jakąkolwiek ideę, również pytam: po co ona jest, co ona może mi potencjalnie dać jako człowiekowi? I tak też, jeszcze w nieszczęśliwych czasach studenckich, nigdy nie rozumiałem, co właściwie dają swoim zwolennikom różne dziwne pomysły z czasów przełomu post-modernistycznego, o których pisałem już tutaj zresztą kilkakroć. Świat współczesny ogólnie uwielbia się nurzać w jakimś dziwnym samoupodleniu. Człowiek -- małpa, człowiek -- zlepek popędów, człowiek -- biologiczna maszyna (SIC!), nie ma podmiotu, nie ma osobowości, nie ma jaźni, nie ma prawdy, nie ma poznania, nie ma wartości, nie ma postępu, a cała nasza kultura to opresja i terror -- pomijając już kwestię prawdziwości tych wszystkich postmodernistycznych wizji, które próbowano wtłoczyć mi do głowy na moim pożal-się-Boże uniwersytecie, to jaki jest sens wiary w podobne rzeczy? Co one wnoszą na polu osobowości, do jakich działań inspirują, ile dobra (że posłużę się genialnym probierzem Charlesa Peirce'a) pozwalają one nam wytworzyć w naszym życiu indywidualnym i społecznym? Doświadczenie i rozum podpowiadają, że zero, co więcej: uznawanie takich idei albo prowadzi do psychozy albo stanowi objaw jakieś psychozy. Po co więc się nimi zajmować?

I znów: nie rozumiem. I nie z-rozumiem. A jednak, prawie cała humanistyka tymi właśnie ideami stoi i takie treści głosi zagubionym życiowo nastolatkom. Świat mi uciekł; i chyba już go nie dogonię.

ALE -- może jednak nie jest aż tak źle. Bo chyba coraz więcej osób zaczyna się zastanawiać, czy dominujące obecnie trendy kulturowe nie są przypadkiem trochę kontr-produktywne. Na przykład, zaraz po inauguracji Jean-Luc Melenchon, lider skrajnie lewicowej,, a więc niby to nominalnie związanej z tymi nowymi tendencjami cywilizacyjnymi, Francji Nieujarzmionej, zadał na swoim blogu dokładnie to samo pytanie, co ja: po co to było? Czyli jednak nie jestem w swoich wątpliwościach całkiem osamotniony, ba -- o ile czytam pewne wieści, społeczeństwo samej Francji, nie wspominając o społeczeństwach innych państw, też chyba nie zachwyciło się tym pokazem, na co wskazuje bardzo niska w porównaniu popularność obecnych Igrzysk. Być może zatem za kilka lat (za lat parę) to pytanie zabrzmi także w stosunku do orających obecnie kulturę europejską postmodernistycznych dogmatów i ludzie przypomną sobie, że istnieje coś takiego, jak rozum, wola, rozsądek -- i (OCH!) dusza?

W każdym razie fajnie by było, bo wtedy nie czułbym się tak bardzo na marginesie -- a i wydaje mi się, że i z bardziej obiektywnego punktu widzenia człowiek może chyba aspirować do czegoś więcej, niż bycia "drogim sobie potworem", którego narodziny prorokował w swym epokowym "Humanizmie integralnym" Jacques Maritain, i którego popisy widzimy obecnie tak na Igrzyskach, jak uniwersytetach. Do czego w każdym razie gorąco zachęcam.

Maciej Sobiech

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj7 Obserwuj notkę

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks "People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Sport