Charles Édouard Delort, "Richelieu z kotami", przed 1885.
Charles Édouard Delort, "Richelieu z kotami", przed 1885.
Maciej Sobiech Maciej Sobiech
474
BLOG

A nie mówiłem?

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Polityka Obserwuj notkę 33
Nie tylko ja zresztą, ale różni inni liczni politycy zachodni, ówcześnie klasyfikowani oczywiście jako ruskie "matrioszki", np. angielski weteran walki z kompleksem militarno-przemysłowym, Jeremy Corbyn. Jak twierdził, wojna i tak zakończy się jakimś kompromisem, bo zachód nie ma interesu w wywoływaniu wojny totalnej z Rosją -- chodzi tylko o to, żeby ją rękami Ukraińców maksymalnie osłabić i zadać jej największe możliwe straty (przy okazji śrubując zyski firm zbrojeniowych). W interesie Ukrainy leży zatem jak jak szybsze zakończenie tego konfliktu, ponieważ w miarę jego rozwoju będzie tylko gorzej i warunki tego kompromisu będą tylko gorsze. Ale, podkreślał, on prędzej czy później nastąpi, a kto sądzi inaczej, jest fantastą. Prorok? Nie; po prostu człowiek, który rozumie, czym jest polityka -- zwłaszcza zachodnia.

Od jakiegoś czasu widzę, że pewne sprężyny są w ruchu. A to Nigel Farage wspomni o NATO-wskiej prowokacji na Ukrainie, a to Trump otwarcie stwierdzi, że przyczyną wojny była chęć przyjęcia Ukrainy do NATO i ignorowanie rosyjskich sprzeciwów, a to Cameron "przypadkiem" da znać, że Ukraina nigdy jednak do NATO nie wstąpi -- ale takiej bomby się nie spodziewałem. 

Proszę: https://dorzeczy.pl/swiat/604143/ukraina-nie-chce-przeciagac-wojny-plan-pokojowy-zelenskiego.html

Kto poczyta, nie zbłądzi.

Czyli podsumujmy:

1. Wojna zakończy się nie na polu bitwy, ale negocjacjami;

2. W tych negocjacjach weźmie udział Rosja;

3. Z ową Rosją zawrze się jakiś kompromis, który (to dedukujemy z wypowiedzi Camerona):

4. ...będzie obejmował deklarację neutralności Ukrainy oraz:

5. Zmiany terytorialne.

A teraz kto łaskawy niech sobie poszuka informacji o tym, czego domagała się Rosja na początku konfliktu i porówna. A potem wyciągnie wnioski.

Bardzo lubię mówić: "a nie mówiłem?". A zatem: a nie mówiłem?

Nie tylko ja zresztą, ale różni inni liczni politycy zachodni, ówcześnie klasyfikowani oczywiście jako ruskie "matrioszki", np. angielski weteran walki z kompleksem militarno-przemysłowym, Jeremy Corbyn. Jak twierdził, wojna i tak zakończy się jakimś kompromisem, bo zachód nie ma interesu w wywoływaniu wojny totalnej z Rosją -- chodzi tylko o to, żeby ją rękami Ukraińców maksymalnie osłabić i zadać jej największe możliwe straty (przy okazji śrubujac zyski firm zbrojeniowych). W interesie Ukrainy leży zatem jak jak szybsze zakończenie tego konfliktu, ponieważ w miarę jego rozwoju będzie tylko gorzej i warunki tego kompromisu będą tylko gorsze. Ale, podkreślał, on prędzej czy później nastąpi, a kto sądzi inaczej, jest fantastą.

Prorok? Nie; po prostu człowiek, który rozumie, czym jest polityka -- zwłaszcza zachodnia.

My natomiast w Wolsce tego dramatycznie nie rozumiemy, nawet po bolesnej lekcji 1939. "Zachód -- wspólnota wartości", mówimy, "Zachód -- humanistyczna kultura". Trochę w tym prawdy jest, bo istotnie, jeśli chodzi o politykę wewnętrzną Europa długo była i chyba wciąż jest bardziej humanistyczna i humanitarna niż większość państw na świecie. Ale polityka wewnętrzna i zagraniczna to dwie różne sprawy -- i jeśli chodzi o tę drugą, zachód kieruje się, tak mniej-więcej od czasu wojny trzydziestoletniej i kardynała Richelieu, jedną zasadą; i nie są nią prawa człowieka, humanizm czy jakoweś wartości; ale -- racja stanu. WYŁĄCZNIE. I nie liczy się nic innego. Wartości, umowy, obietnice -- to wszystko gra jakąś rolę tylko, jeśli leży w czyimś interesie. Jeśli nie, to taką rolę grać przestaje. Każdą obietnicę można złamać i każdy traktat podeptać, jeśli tego wymaga akurat interes państwowy. Tak było w przypadku słynnych traktatów z Indianami (w tym i "Czirokezami Europy"), tak w 1939 w przypadku Polski, tak niedawno z Kurdami, z powstaniem w Syrii, no -- ze wszystkim. Bo tak to właśnie po prostu funkcjonuje. I tak samo wygląda to w przypadku Ukrainy. Brzydko, niewątpliwie. Ale rzeczywistość często bywa brzydka. I można by to wreszcie przyjąć do wiadomości i zacząć patrzeć na życie w sposób zgodny z faktami.

No i tyle. Reszta to jest -- no nie wiem; nic. Tzw. mowa-trawa, Falstaffowskie "gwizdanie", czcza gadanina, która może i pięknie brzmi, ale nikomu nie służy. Choć może to za ostro powiedziane, bo w moralizmach też trochę prawdy jest, przynajmniej czasami. Niewątpliwie, w sensie moralnym Ukraińcy mają słuszność, a Rosja jej nie ma. Powstaje jednak jedno podstawowe pytanie:

no i co z tego?

Ech... Szkoda gadać.

I ludzi szkoda. Tak cholernie szkoda...

Maciej Sobiech

P.S.

Swoją drogą, nie wiedziałem, że Richelieu też był kociarzem. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj33 Obserwuj notkę

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks "People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka