https://www.vecteezy.com/vector-art/22700815-euro-2024-germany-symbol-official-logo-with-name-white-european-football-final-design-vector-illustration-with-blue-background
https://www.vecteezy.com/vector-art/22700815-euro-2024-germany-symbol-official-logo-with-name-white-european-football-final-design-vector-illustration-with-blue-background
Maciej Sobiech Maciej Sobiech
284
BLOG

Ale piękne Euro

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Rozmaitości Obserwuj notkę 55

No bo takie jest właśnie... Koniec fazy grupowej, więc pora na małe podsumowanie.

Muszę powiedzieć, że do futbolu mam stosunek mocno ambiwalentny. Z jednej strony, w pewnym momencie swojego życia zapałałem miłością do tego sportu. Oglądałem wszystko, co tylko mogłem: ligę niemiecką, holenderską, angielską (wtedy istniały pewne możliwości nawet dla nieposiadających Canal+ ;) ), Ligę Mistrzów, rozgrywki pucharu UEFA, wszystkie możliwe superpuchary, Mistrzostwa Świata, Europy, a nawet, jak miałem energię i możliwości, to Copa Libertadores. Chodziłem też na stadion miejscowej drużyny. Niestety, z biegiem czasu mój stosunek się zmienił i niewiele z tej miłości zostało. Wszechobecna korupcja, komercjalizacja, petrodolary, zniszczenie związku klubów z kontekstem lokalnym, petrodolary, wyczarowywanie mistrzów kraju z niczego, metroseksualne "gwiazdeczki" i ich gwiazdorzenie -- wszystko to sprawiło, że od 3 lat oglądam mecze sporadycznie. Tym niemniej, podczas tego Euro się złamałem i postanowiłem wrócić do pasji mojej młodości.

I nie żałuję. Bo takiego Euro nie było od wielu Euro. Oczywiście, zdarzały się mecze nudne i przewidywalne, ale generalnie rzecz ujmując poziom jest niesamowicie wysoki. Przygotowanie taktyczne, szybkościowe, techniczne zawodników, dramaturgia i losy awansu ważące się do ostatniego gwizdka ostatniego meczu -- to jest futbol, to jest piłka nożna; podobnie jak niespodzianki i dobra postawa tzw. underdogów, których to na tym turnieju nie brakuje. Okazuje się, że właściwie nie ma wśród tych, którzy awansowali, drużyn słabych (może z wyjątkiem Szkocji), ba -- można powiedzieć, że niespodziewanie wyrosły nam w futbolu narodowym różnorakie potencjalne czarne konie. Albania, Słowacja, Słowenia -- kto byłby w stanie przed turniejem wymienić po 5 zawodników ze składów tych drużyn? A przecież wszystkie trzy drużyny zagrały po prostu świetnie, nawet jeśli jedna (i chyba najlepsza) z nich odpadła. I nawet nasza Wolska, choć taktycznie bardzo odstaje od reszty, pokazała, że ma potencjał i jest w stanie napędzić strachu teoretycznie o niebo lepszym Francuzom. Nie wspominając, że najmniejszy (czy największy?) underdog spośród wszystkich underdogów, czyli moja ukochana Gruzja, deprecjonowana i skazywana na pożarcie, zdołała wczoraj pokonać utytułowaną Portugalię i awansować do 1/8 finału po fantastycznej grze (dodatkowo doprowadzając do płaczu niejakiego Symulando, najpiękniejszego na całym boisku, za co powinien być dodatkowy punkt). Czego chcieć więcej?

Odpowiadam: niczego; to by było chamstwo (nawet jeśli metafizyczne).

I tak obserwując wczoraj ową niekłamaną, szaloną radość, która w nocy wylała się niczym fala powodzi na ulice pięknego Tbilisi, pomyślałem sobie, że takie emocje usprawiedliwiają poniekąd nawet niezbyt racjonalne elementy naszego życia -- i ostatecznie nawet owe wyimaginowane przecież w znacznej mierze "narodowości" mogą mieć w nim swoje miejsce, jeżeli rozumie się je właśnie jako pewną grę, zabawę -- "poważną", oczywiście, ale jednak zabawę -- w której, choć arbitralnej, w jakiś niejasny sposób wyraża się tajemnica naszej tożsamości. Tak, na to nawet mógłbym się zgodzić. A może to naprawdę wszystko kwestia skali i fakty, że to niezwykłe miejsce na Ziemi zamieszkuje mniej niż 4 miliony ludzi? Jakkolwiek by z tym było, najważniejszy zawsze pozostaje sposób -- i piłka nożna dała wczoraj temu małemu i niezwykłemu ludowi, a i przy okazji chyba jakoś mnie, właśnie piękny sposób przeżywania swojej "podosobowości" politycznej: pozytywny, radosny, trochę z przymrużeniem oka -- odpowiedni dla naszego, jak to pisał Chesterton, "małego życia" w całej jego małości; jakże inny od tego, który przekazuje się nam gdzie indziej, w innych okolicznościach.

I to się skończy, wiem -- ale póki się nie skończy, no to będzie trwać; a zatem trwaj, Chwilo, bo jesteś piękna!

Fajnie, że zdarzają się jeszcze takie momenty i takie turnieje.

Maciej Sobiech

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks "People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości