Prawdziwa kultura zasadza się w znacznej mierze na rozumieniu różnic istniejących między odrębnymi sferami rzeczywistości -- i jedną z takich podstawowych różnic jest właśnie różnica między kobietą i mężczyzną, a właściwie kobiecością i męskością.
Bo w sumie dlaczego nie? Napisałem kiedyś notkę na ten temat, ale nie potrafię jej znaleźć (chyba ją wykasowałem?), więc powtórzę moje refleksje w skrótowej formie.
Bo po to jest Internet, aby każdy sobie gadał, a ludzie oceniali, czy im pasuje, czy nie...
Do rzeczy.
Co myślę o Dniu Kobiet? Mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony: rozumiem to święto i popieram jego ustanowienie. W kulturze zachodniej dyskryminacja białej płci była i chyba w sumie nadal jest faktem. Kobietom odmawiano prawa do edukacji, do rozwoju zawodowego, publikowano "naukowe" (ach! ta NAUKA!) badania o tym, że ze względu na cykl miesięczny nie są zdatne do pracy intelektualnej, a jeszcze wcześniej teologowie ukazywali je jako córki Ewy-kusicielki, nieczyste i niezdatne do służby Bożej (wspaniale pisał o tym historyk katolicki Gary Willis, ale niestety jego tekst, który przetłumaczyłem, już zniknął z polskiej Sieci). Wiele z tych uprzedzeń wciąż jeszcze utrzymuje się jakoś w społecznej mentalności. To są fakty i nie da się im zaprzeczyć. Dlatego też należy błędy naprawiać, krzywdy wyrównywać, uprzedzenia wykorzeniać -- no i Dzień Kobiet jest świetną okazją, aby to robić.
Z drugiej strony: niestety, do Dnia Kobiet podpiął się ostatnio bardzo przykry produkt uboczny, który nazywa się feminizmem. Co to jest feminizm? A -- tego to nikt nie wie. Kiedyś oznaczał po prostu walkę o równe prawa dla kobiet. Jeżeli tak, to też jestem feministą. Obecnie jednak, oznacza chyba trochę co innego, na przykład: wulgarne "manify", wrzeszczenie o "macicach", redukowanie kobiet do sfery seksualnej i widzenie dyskryminacji wszędzie, nawet jeżeli jej tam nie ma. Jeżeli tak, to nie jestem feministą; i sądzę, że jeśli tak mamy o kobietach mówić i myśleć, i tak walczyć o ich "prawa", to lepiej w ogóle tego nie robić i powrócić do rozwiązań dziewiętnastowiecznych, bo to przynajmniej była jakaś kultura.
Ponieważ prawdziwa kultura zasadza się w znacznej mierze na rozumieniu różnic istniejących między odrębnymi sferami rzeczywistości -- i jedną z takich podstawowych różnic jest właśnie różnica między kobietą i mężczyzną, a właściwie kobiecością i męskością. Bo kobiecość i męskość to dwie różne sfery, dwie różne energie psychologiczne -- i to również jest fakt; niepodważalny fakt życia. Oczywiście, ta różnica nie ma charakteru totalnego (wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy mamy takie same cechy psychologiczne, tylko w różnych proporcjach) i nie powinny z niej wynikać jakiekolwiek konsekwencje prawne czy symboliczna hierarchizacja, tym niemniej -- trzeba o niej pamiętać, bo inaczej się robi chaos, no i przecież nasze czasy są właśnie takim chaosem, w którym wszystko się miesza ze wszystkim i ostatecznie tryumfują kategorie najbardziej prymitywne, w tym przypadku: bardzo redukcjonistyczne pojęcie męskości (ja na to mówię "mężczyzna-rekin"), które się absolutyzuje, wynosi do rangi "człowieczeństwa" i czyni miarą życiowego sukcesu i psychologicznej dojrzałości. Jak to świetnie zauważył Jung: to trochę dziwne, aby w imię walki o godność kobiety wmawiać jej, że typowe dla kobiet cechy dominujące, takie jak intuicyjność, wrażliwość i inteligencja emocjonalna, są czymś "gorszym" od cech męskich. A jednak tak się właśnie obecnie czyni i, znów za świetną obserwacją Junga, wychowuje (szczególnie młode) panie na swoistych "pseudo-mężczyzn" (oczywiście nie jest tak w 100% przypadków, ale trend jest na tyle znaczący, że wywiera wyraźny wpływ na kulturę). Jak powiadam, jeżeli tak to ma wyglądać, to lepiej naprawdę wrócić do starych rozwiązań. I jeżeli promocji takich idei ma służyć Dzień Kobiet, to lepiej, aby go nie było.
Ale może jednak nie temu wcale służy; i może nawet stać się okazją, aby promować jakieś inne, konstruktywne rozwiązanie, wolne od przesad i nadużyć tak przeszłych jak i teraźniejszych.
Taką mam właśnie nadzieję. A wszystkim Czytelniczkom, jeżeli jakieś się tutaj pojawiają, składam najserdeczniejsze życzenia.
Jako kobietom, a nie pseudo-mężczyznom.
Maciej Sobiech
"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks
"People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo