Maciej Sobiech Maciej Sobiech
219
BLOG

Gdzie kończą się i zaczynają teorie spiskowe?

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Społeczeństwo Obserwuj notkę 18

Ostatnio zająłem się nieco kwestią "płynności" pojęcia oszołomstwa. Dzisiaj chciałbym poświęcić chwilkę kolejnemu z modnych terminów naszego czasu i przyjrzeć się teorii spiskowej, z którą sprawa przedstawia się bardzo podobnie.

Co to jest teoria spiskowa? Oficjalna strona "narządów" UE definiuje ją jako wiarę w to, że niepowiązane ze sobą wydarzenia stanowią efekt niejawnych działań jakiegoś złowrogiego podmiotu (https://commission.europa.eu/strategy-and-policy/coronavirus-response/fighting-disinformation/identifying-conspiracy-theories_pl). Czyli na przykład: mniej więcej w tym samym czasie w Europie wybuchają strajki chłopskie, w Afryce trwa zamach stanu, w Wolsce powstaje nowa partia polityczna, a w jakimś medium pojawiają się przeczące mainstreamowej "narracji" artykuły. Rozsądek podpowiada, że tak bywa, zdarza się -- świat jest duży. Teoria spiskowa natomiast, doszukuje się między tymi wszystkimi wydarzeniami związków i ostatecznie stwierdza, że to wszystko tak naprawdę znakomicie skoordynowana akcja jakiejś jednej organizacji.

Póki co wszystko się zgadza. Ale czy na pewno?

Jak się można domyślić -- nie. Bo tutaj właśnie zaczynają się schody. Bo tak jak w zależności od tego, kto podaje jakąś informację, może ona okazać się godna oszołoma i zupełnie w porządku, tak i nie wszystkie tego typu operacje intelektualne okazują się, w grząskim rzeczy gruncie, teoriami spiskowymi. Bo jeśli za ów złowrogi i zagrażający światu podmiot wybierzemy sobie jedna z owych znanych wszystkim organizacji zrzeszających euro-atlantyckich bogaczy (np. Grupę Bilderberg, Światowe Forum Ekonomiczne, czy choćby taką lożę Wielkiego Wschodu) to wtedy tak, to jest teoria spiskowa. Ale jeśli podłożymy tam co innego, np. taką Rosję -- to wtedy nie, wtedy to jest rzetelne dziennikarstwo, a teorię spiskową stanowi właśnie NEGOWANIE podawanych przez dzielnych śledczych owych niepodlegających debacie faktów.

Nie wierzysz, drogi Czytelniku-Czytelniku? To sobie zajrzyj do gazet, portali informacyjnych, programów w telewizji. Kto inspiruje obecne strajki chłopskie w Europie? Rosja. Kto inspirował ruch "Żółtych kamizelek"? Rosja. Kto inspirował zamach stanu w Sudanie, Nigrze i (obecny) w Czadzie? Rosja. Kto stał za tendencjami separatystycznymi w Katalonii i Szkocji? Rosja. Kto wysadził Nord Stream 2? Rosja. Kto odpowiada za informacje o tym, że front na Ukrainie się załamał? Rosja. Kto chce dyskusji o rzezi wołyńskiej? Rosja. Kto wspiera blogi takie jak ten? Rosja. Ba, w wolskiej debacie publicznej Rosja, jeżeli brać na poważnie to, co mówią politycy, steruje wszystkimi wzajemnie zwalczającymi się partiami politycznymi, od marginalnych po mainstreamowe. Rosja, Rosja, Rosja, gdzie nie spojrzeć, tam Rosja; jak w tym starym dowcipie o Leninie -- strach konserwę otworzyć.

No, to jak to jest z tymi teoriami spiskowymi?

I najśmieszniejsze jest to, ze większość ludzi KOMPLETNIE tego nie widzi. Mocna poczuciem, że jest właśnie większością, brnie w te absurdy i stroi się w piórka oświeconej części społeczeństwa. A gdy przestawią znów wajchę medialną, zapomni o tym, że kiedykolwiek coś takiego mówiła, tak jak to miało miejsce już wiele razy wcześniej -- w sprawie "naszego człowieka w Moskwie", gdy Putin był jeszcze "dobry", lockdownów, scypionek na COVID, i tak dalej, i tak dalej...

Czemu to jest ważne? No, wydaje mi się, że w kontekście niedawnego szczytu w Paryżu, odpowiedź na to pytanie powinna być oczywista.

Konkludując: dobrze jest czasem ruszyć głową. Bo to naprawdę nie jest tak, że ktokolwiek tam "na górze" chce naszego dobra.

I żeby było jasne: ja nie jestem prorosyjski. Nie lubię Rosji tak jak wszystkich innych państw, a nawet bardziej, bo Rosja jest duża, scentralizowana, zarządzana despotycznie i do tego trochę mafijnie (bo jednak w państwach zachodnich raczej wysadzanie samolotów z opozycjonistami się nie zdarza). Tym niemniej, po prostu każdy, kto ma oczy do patrzenia, widzi (a najnowsze publikacje medialne tę konkluzję wspierają), że Rosja nie jest również na arenie międzynarodowej bardziej agresywna czy mniej racjonalna (czy, tym bardziej, silniejsza) niż inne mocarstwa światowe (z których, w sensie ludzkim, wszystkie są bandyckie -- o polityce międzynarodowej będzie notka następna), a na pewno nie niż jedno, i ryzyko, że po "zwycięstwie" na Ukrainie, zaatakuje kraje NATO i UE, jest po prostu minimalne. I nie należy podejmować działań panicznych, przeprowadzać mobilizacji i rozkręcać na nowo wyścigu zbrojeń -- tylko dążyć do negocjacji, bo w świecie współczesnym, od zakończenia II wojny światowej, z oczywistych przyczyn ostatecznie i tak WSZYSTKO decyduje się przy stole negocjacyjnym. I to jest właśnie prawdziwy humanitaryzm i prawdziwa dbałość o cierpiące społeczeństwo ukraińskie, bo im prędzej uda się wypracować jakiś kompromis, tym prędzej ludzie wrócą do względnie normalnego życia i przestaną masowo ginąć na froncie -- i, jak sądzę będzie im wszystko jedno, czy ich "ojczyzna" należy do NATO, czy nie.

Niestety, na REALNE rokowania szybki się nie zanosi, bo zachód taką możliwość wyklucza, a i sama Ukraina, podjudzona swego czasu przez USA i Wielką Brytanię, tego nie chce -- ale, jak zwykle w takiej chwili, każdy może zrobić przynajmniej tyle, ile może, nawet jeżeli oznacza to tylko nawoływanie do oporu wobec rządowej propagandy i całej owej klasy ludzi, której, jak się nie dawno dowiedzieliśmy, "nie wolno uczestniczyć w działaniach wojennych".

Maciej Sobiech

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj18 Obserwuj notkę

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks "People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo