No proszę, proszę, stało się; jak to zwykle w Wolsce – zupełnie na odwrót, nie po porażce, ale po sukcesie wyborczym, acz nie takim, o jakim się marzyło, Janusz Korwin-Mikke, nestor polskiego „ruchu konserwatywnego” został praktycznie wywalony z własnej partii.
Takie rzeczy to zawsze pretekst do wspominek i podsumowań, no a że ja również wywodzę się intelektualnie z kręgów prawicowych, to trochę Januszowi Korwin-Mikkemu zawdzięczam i tym chciałbym się dziś podzielić.
Co mu zawdzięczam? A, no na przykład takie rzeczy:
– przekonanie mnie, że świat, a zwłaszcza polityka, jest czarno-biały, że stanowi on pole wiekuistej bitwy dobra (kapitalizmu) ze złem (socjalizmem) i nie ma miejsca na niuanse, kompromisy i rozwiązania mieszane
– że wszystkie koncepcje na lewo od radykalnego manchesteryzmu w dziewiętnastowiecznym stylu są „komunizmem” i logicznie prowadzą do budowy łagrów
– że wszyscy się mylą, a rację ma tylko maleńki krąg zwolenników radykalnej prawicy i personalnie Janusza Korwin-Mikkego
– że wszystkie świadectwa historyczne wykazujące klęskę modelu radykalnie wolnorynkowego (szczególnie w Wielkiej Brytanii oraz USA) to komunistyczne kłamstwa, zrodzone z faktu, że ludziom się w… głowach z dobrobytu poprzewracało
– że ustrój parlamentarny jest złem największym, a lepsza jest od niego każda militarna dyktatura
– no i że w ogóle w życiu należy kierować się nie doświadczeniem, a abstrakcjami, a jak się fakty nie zgadzają z abstrakcjami, tym gorzej dla faktów
I tak dalej, i tak dalej. Jeszcze tych kilka wielkich zasług by się znalazło.
No, bo przecież o to właśnie chodzi w myśleniu politycznym, prawda? O sekciarstwo, aprioryzm, doktrynerstwo, wartościowanie wszystkiego w kategoriach 0-1 i niezdolność do kompromisu. Twarda głowa – oto jest cnota obywatelska, najwyższa owa...
No, nie jest tak? Nie jest tak?
Szkoda o tym gadać, naprawdę.
A, dodajmy, ja akurat nigdy nie byłem „twardym” korwinistą, bo nigdy nie straciłem z oczu rzeczy takich, jak na przykład prawa człowieka, których Mikke, jako utylitarysta, również nie uznaje. W moim przypadku zatem, skala zniszczeń była dużo mniejsza, niż chyba w większości.
Dlatego też – szerokości. Nie będziemy tęsknić.
Aczkolwiek…
Aczkolwiek, trzeba też powiedzieć, że taki znów kompletnie fatalny to ten Mikke nie jest. Bo oprócz doktrynerstwa, fanatyzmu i wszelkiego badziewia, zaszczepił mi także, na poziomie takim „technicznym” (powiedzmy) przekonanie, że świat MOŻE być zupełnie inny, niż jest obecnie; że można go zmienić, jeżeli się ma wolę; i że to nie jest wstyd, myśleć kompletnie inaczej niż większość i tzw. autorytety. I ta energia, to moralne przeświadczenie, towarzyszy mi do dzisiaj, choć poglądowo znalazłem się (przypadkowo) na przeciwległym biegunie. Niewielu dzisiaj ją ma, a jeszcze mniej robi z niej użytek, a ja przynajmniej uważam, że to jest duża wartość, którą należy się chlubić, no i która może służyć za motor do wielu pozytywnych inicjatyw. Czyli -- może jednak usprawiedliwiona jest głupota od dzieci swoich?...
No, nie; jednak nie. Zdecydowanie raczej nie.
No cóż, Adieu!
Na koniec, pocelebrujmy sobie chwilę minutą ciszy – nie powrót, a odwrót Krula.
Maciej Sobiech
"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks
"People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka