No, bo nie rozumieją. Po prostu. Sam doświadczam tego niemal na każdym kroku.
Napisze sobie człowiek niewinnie: "politycznie uważam się za anarchistę" -- zaraz znajdzie się jakiś nawiedzeniec, wrzeszczący: "a, bo Federacja Anarchistyczna zrobiła to czy tamto!; a, bo anarchisci rzucali bombami w niewinnych ludzi!". Albo rzucę: "szanuję buddyzm". Natychmiast odpowiedź: "A, ale w buddyjskiej sanghdze są skandale seksualne, afery, bo Dalajlama taki a owaki!" I znów: czytam Steinera. "A, no ale bo Towarzystwo Antropozoficzne robiło przekręty, bo coś-tam, bo spadek po Steinerze!" I cóż, wszystko to (zazwyczaj) przynajmniej częściowo prawda, tylko że nieustająco męczy mnie w takim ping-pongu pytanie...
A co, do jasnej cholery, ja miałbym mieć do tego?
Czy napisałem (bądź powiedziałem), że jestem członkiem FA? Nie. Czy, że formalnie należę do sanghi? Nie. Czy że może zapisałem się do TA? Też nie. Więc, na miłość Boską, co mnie obchodzą problemy tych organizacji?
Jest różnica między ideą, a przynależnością do grupy (nominalnie) zajmującej się promowaniem tej idei. Co więcej, z reguły jedno z drugim nie ma żadnego (zgoła) koniecznego związku. Można uznawać jakiś pogląd i nie należeć do żadnej organizacji, która go formalnie głosi. Można należeć do takiej organizacji -- i wcale nie wierzyć w jej program. Przecież to się dzieje ciągle. NIEKIEDY bywają od tej reguły wyjątki: wtedy, gdy uznawanie jakiejś doktryny z konieczności implikuje przynależność instytucjonalną, jak w wypadku ortodoksyjnego chrześcijaństwa (nie da się być katolikiem bezwyznaniowym), natomiast generalnie tak nie jest -- i nie bardzo rozumiem, jak można automatycznie wyciągać tutaj jakieś daleko idącego wnioski.
Ciekawe, że na pewnym poziomie ta kwestia nie budzi wątpliwości. Gdy deklaruję się jako personalista, nikt nie dedukuje z tego, że muszę należeć do jakiegoś Klubu Personalistów, figurować w jakimś rejestrze, płacić składki i uznawać zwierzchnictwo jakiegoś starszego pana, który ma mnie za nic, bo mu trochę bliżej do grobu. Kiedy mówię, że uznaję filozofię Bergsona, nikomu do głowy nie przyjdzie, że na pewno jestem członkiem jakiegoś Bergsonowskiego stowarzyszenia. Jeśli powiem, że moim ulubionym poetą jest Blake, nie ma szans, aby ktokolwiek ZAŁOŻYŁ od razu, że zapisałem się do The International Blake Society. A jednak, w pewnych wypadkach niektórym rozum odejmuje i te dedukcje, kompletnie nielogiczne, robi się od razu, bez zastanowienia. A i nie tylko robi, tylko analizuje, ocenia i prowadzi się "debatę" na temat wniosków, jakie można z tego wszystkiego wyciągnąć.
I co? No i właściwie tyle. Kolejna krótka notka z serii "Co mnie wkurza?" (i tak, wiem, kto taką serię robił wcześniej, zbieżność jest przypadkowa). Natomiast wydaje mi się jednak, że mimo wszystko mamy tutaj do czynienia z objawem tendencji znacznie bardziej poważnej, nad którą warto się trochę pochylić. Zwróćmy bowiem uwagę, że przynależność ideowa stanowi rzeczywistość fundamentalnie indywidualną. W ostatecznym rozrachunku, tylko jednostka, w swoim własnym rozumie, może jakąś ideę przemyśleć i uznać za swoją. Jest to akt o charakterze wybitnie osobistym, dlatego też chroni go nawet nowoczesne prawodawstwo. Przynależność grupowa natomiast, to ma do siebie, że jest... grupowa -- no i nie sądzę, aby trzeba się było nad tym wiele rozwodzić.
Pytanie: o czym świadczy fakt, że wielu nie potrafi obecnie odróżnić jednego od drugiego?
Jung, w późniejszym okresie swojej działalności, jak mantrę powtarzał, że cywilizacja współczesna albo będzie cywilizacją jednostki, albo nie będzie jej wcale. Wydaje mi się, że za mało bierzemy sobie te słowa do serca.
Oczywiście, człowiek współczesny ma to do siebie, że nie lubi dramatyzowania i prycha z lekceważeniem na każde uwagi, mogące sugerować, że nasz poczucie bezpieczeństwa to czysta ułuda. No, ale cóż -- historia lat ostatnich powinna wystarczyć, aby przekonać nas, że nie jest to najmądrzejsza postawa życiowa.
Maciej Sobiech
"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks
"People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo