Ponieważ musi być coś o pandemii, to i teraz będzie. Choć o literaturze też, bo też być musi.
Jak każdy kryzys, tak i obecny stwarza pewne szanse. Większości z nich nie wykorzystaliśmy. Tą jednak, którą wciąż możemy wykorzystać, jest ta na destrukcję współczesnego mitu "Nauki".
Oczywiście, "Nauka" ma to do siebie, że nie istnieje. To pewna intelektualna fantazja o rodowodzie -- na ile się orientuję -- kartezjańskim, bo to właśnie autor rozprawy o metodzie pierwszy sformułował wizję JEDNEJ nauki wyjaśniającej świat na drodze matematycznej. Fizyka kartezjańska szybko przegrała walkę z newtonowską, a metafizyka z materializmem, ale fantazja została i wciąż wywiera skutki kulturowe, stosownie do wrodzonej nielogiczności dziejów. I właściwie nie byłoby w tym niczego aż tak niekorzystnego, gdyby nie fakt, że jednym z tych skutków jest najgorszy bodaj, jaki może tylko zaistnieć w ludzkiej rzeczywistości: przekonanie, iż "Nauka" jest nieomylna.
Ciekawym zajęciem byłoby napisać historię świata pod kątem "nieomylnych" autorytetów różnych epok. Wpierw, nieomylność przypisywano wyroczniom i przepowiedniom inicjowanych. Potem stała się ona prerogatywą Kościoła. No a dziś "nieomylna" jest właśnie "Nauka", której wyroki są pewne, trwałe, niezmienne i nie podlegają dyskusji.
Można mniemać, że różnorakie wydarzenia związane z czasem obecnym (bo to pierwszy chyba raz od długiego czasu, kiedy o badaniach naukowych dyskutuje się tak szeroko) powinny uświadomić nam przynajmniej tyle, że tak nie jest. Że "Nauka" to w istocie nie jedno Ciało Mistyczne, wiedzione do pełni zbawienia, ale zbiór różnych nauk, dysponujących różnymi metodami i punktami widzenia, i że nawet w ramach jednej dyscypliny nie ma właściwie nigdy pełnej zgody i wszystkie koncepcje pozostają mniej-więcej płynne. Że naukowcy nie są nowymi kapłanami, mającymi wgląd w dziedzinę tajemną, ale również ledwie ludźmi, którzy popełniają błędy, bywają stronniczy, a czasem pospolicie dają się przekupić. I że, ostatecznie, badania naukowe również opierają się na pewnych przedzałożeniach, użytecznych z pragmatycznego punktu widzenia, ale jednak nie bardziej racjonalnych, niż jakiekolwiek inne (jak to ładnie ujął w "Przełomie cywilizacji" Carl Jung: jedyną różnicą między "prymitywem" a "człowiekiem cywilizowanym" są przedzałożenia). Krótko mówiąc: że jest, tak jak cała kultura, czymś wyłącznie ludzkim. I, jako rzeczywistość ludzka, uwikłanym w ludzką niedoskonałość.
Uświadomienie sobie tego faktu, byłoby nareszcie krokiem na drodze do prawdziwego przełomu kulturowego, jakiego potrzebujemy, a jaki nie polega bynajmniej na zastępowaniu jednego autorytetu drugim i jednej klasy kapłańskiej kolejną, ale na uświadomieniu sobie, że wszelkie autorytety są kwestionowalne i wszyscy kapłani pochodzą z ludu. A zatem -- krok ku oparciu naszej struktury społecznej na dojrzałości umysłu.
Mimochodem można zastanowić się na własny rachunek -- jakie skutki, także polityczne i gospodarcze, przyniósłby podobny przełom mentalnościowy? Mnie się te perspektywy w każdym razie bardzo podobają. I, aby nie przedłużać, powiem tylko tyle, że bez niego i bez właściwego zrozumienia ludzkiej kondycji, o które tutaj chodzi, demokracja jest i na zawsze pozostanie czczą bujdą na resorach. Ale to ledwie dygresja.
Niestety, obserwując współczesną debatę publiczną trudno mieć nadzieję, że kiedykolwiek zostanie ona skierowana w kierunku, o który nam chodzi. Nieomylny i ostateczny autorytet, do którego można się odwołać, jest większości ludzi potrzebny, jak powietrze, nie wspominając, że na utrzymywaniu wiary w jego istnienie można sporo zarobić. Tym niemniej, zawsze można sobie przynajmniej wyobrażać co by było, gdyby go nie było i gdyby nasza percepcja świata faktycznie odpowiadała naturze nieba i ziemi, na których jest więcej rzeczy, niż się przyśniło naszym filozofom. A wyobrażając to sobie, zawsze można umilić sobie również czas lekturą, w tym -- oczywiście -- poetów romantycznych, zwłaszcza mojego ulubionego Blake'a, bo to właśnie w tej epoce -- i zwłaszcza u tego twórcy -- można zobaczyć pierwszy jak gdyby zarys tego nowego myślenia, którego tak niezbędnie potrzebujemy, i które z tego właśnie względu najprawdopodobniej nigdy się nie narodzi.
Maciej Sobiech
"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks
"People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura