IO w Rio de Janeiro dobiegają końca, więc coraz więcej podsumowań, a co za tym idzie: biadolenia i potępieńczych swarów. No cóż, widać już, że nie będzie ani dobrze, aniźle, czyli mniej- więcej tak jak w trzech ostatnich występach naszej olimpijskiej ekipy: jakieś 10 medali w tym zapewne 3 złote (liczę że 1 jeszcze jakoś wpadnie, zazwyczaj wpada), a jeśli 1 więcej czy mniej- nic to tak naprawdę nie zmieni. Słaba norma wyrobiona.
Jednak jedna istotna rzecz wyłazi coraz bardziej i już się jej dłużej ukrywać nie da.
Jak na razie, z 8 zdobytych medali 6 zdobyły panie a 2 panowie.
A jak to drzewiej bywało?
Londyn 2012
10 medali, w tym 5 dla panów, w tym 1 za tzw. sporty walki
Pekin 2008
10 medali, w tym 7 dla panów, w tym 0 za tzw. sporty walki
Ateny 2004
10 medali, w tym 3 dla panów, w tym 0 za tzw. sporty walki
Sydney 2000
14 medali, w tym 9 dla panów, w tym 0 za tzw. sporty walki
Atlanta 1996
17 medali, w tym 13 dla panów, w tym6 za tzw. sporty walki, w tym 4 złote
Jak widać, musimy się cofnąć o 20 lat -całe pokolenie- by zobaczyć na olimpiadzie mężczyzn zdobywających liczne medale dla Polski, w tym także za tzw. "sporty walki". Wcześniej, "za komuny", na prawie wszyskich olimpiadach, to właśnie "sporty walki" były kopalnią medali dla polskiej ekipy i zdbywali je oczywiście mężczyzni. To pokolenie o którym napisałem wyżej to – nie ukrywajmy tego- pokolenie wychowane po 1989r. W dwudziestopięcioleciu niepodległości wychowaliśmy pokolenie nieśmiałych, zagubionych emocjonalnie chłopców- taka jest konkluzja powyższego wywodu. Dodajmy, chłopców nieraz i po pięćdziesiątce. Nie dziwota, że w tej sytuacji kobiety zaczynają przejmować cechy męskie, bo natura nie znosi próżni.
Popatrzmy na naszych dzielnych olimpijczyków (szczypiornistów wyjmuję z opisu- ci Goście zostawiają wybite oczy na parkiecie i grają dalej)- jacyś tacy nieśmiali, zatrwożeni, "zasromani"- chciało by się napisać, chłopcy z "głęboką psychiką" i z problemami. Skupieni na sobie i swoich przeżyciach, swojej dyspozycji czy też niedyspozycji... Zawsze myślałem że niedyspozycje to miewają kobiety, a mężczyzna to ktoś kto wchodzi, przyp...la, bierze co jego i wychodzi, nie myśląc przy tym zbytnio, a już na pewno nie o swoich przeżyciach. Nie chodzi mi o to że przegrywają, ale o to jak i dlaczego przegrywają i co potem mówią. "Nie wiem co się za mną stało" – jak to słyszę po raz dziesiąty to mnie krew zalewa, człowieku, a kto ma wiedzieć? Przegrałeś- no trudno, zdarza się, to jest sport, ale takie słowa w ustach FACETA oznaczają, że ktoś ci coś dosypał do kawy i ty to wiesz, wiesz też kto i tego tak nie zostawisz. Inaczej się tego zrozumieć nie da.
To już jest jakiś dramat i wcale nie chodzi mi o wyniki naszej ekipy. W pewnym sensie nawet dobrze że tak to wygląda, bo może dzięki temu ten czy ów się wreszcie obudzi i zrozumie, że kraj w którym zamiast facetów z jajami pojawiło się pokolenie nieśmiałych chłopczyków zwyczajnie nie ma przyszłości. Panie, nawet najdzielniejsze, tej pustki nie wypełnią. W Polsce potrzeba silnych, odpowiedzialnych mężczyzn, a być mężczyzną oznacza wiedzieć do czego się dąży i brać odpowiedzialność za siebie i za innych. Każdy facet wie jakie to trudne, nikt w tym nie może pomóc, trzeba dawać oparcie często nie mając wystarczającej wiary w siebie i samemu go potrzebując. Mężczyzną w zasadzie się nie JEST, można się nim co najwyżej stawać i najczęściej trwa to przez całe życie. Takich mężczyzn jest w Polsce coraz mniej i wygląda to już na jakiś pomór.
Dlaczego tak się dzieje? Ba! Dużo by o tym pisać, ale jedno jest pewne: przyczyny sięgają wczesnego dzieciństwa, a główną z nich jest model wychowawczy rozpowszechniony w "naszym nieszczęśliwym kraju" (jak mawia znany publicysta).
W skrócie: za dużo w Polsce jedynaków, za dużo chłopców wychowywanych przez babcie, za mało ojców w domu (prawdziwych ojców a nie pętaków!), co wszystko razem przekłada się na model wychowawczy, w którym Polska to kraj "przegrzanych bachorów", z którymi mamusia (tatuśczęsto też) pędzi na pogotowie gdy mają stan podgorączkowy albo czkawkę.
A na koniec (by nie pominąć okazji do dokopania), proszę zwrócić uwagę na to jaki jest w Polsce "model faceta", skoro na przywódcę opozycji (OPOZYCJI!!! - od słowa "opierać się, stawiać opór) kreuje się bezrobotnego, zgarbionego "yntelygencika" w okularach z kucykiem i brodą, nie płacącego alimentów na dzieci z poprzedniego małżeństwa i będącego OFICJALNIE (i tego się nie ukrywa!) NA UTRZYMANIU ŻONY
Jeszcze raz: NA UTRZYMANIU ŻONY !
Proszę zrozumieć, jesli takie coś funkcjonuje tu oficjalnie, to znaczy że to nikomu nie przeszkadza, że jest dopuszczalne iże tacy faceci są w Polsce trendy!
No to jak mają te chłopaczki wydzierać medale mężczyznom z innych krajów?
I już zupełnie na koniec. Po pięknym i ekscytującym debiucie olimpijskim Marii Andrejczyk, zwanej w mediach oczywiście "Marysią", pojawiało się w internecie mnóstwo mniej lub bardziej wybrednych komentarzy, pełnych różnie wyrażanego (i uzasadnionego) zachwytu nad naszą piękną oszczepniczką. Do większości komentatorów (tych mniej wybrednych) skierował bym następującą radę: chłopcze, chłopczyku, chłopaczku, nim znów coś głupiego napiszesz, pomyśl, że gdyby zdarzył ci się cud i ta "Marysia" ciebie szczerze do serduszka przytuliła, to byś ani zipnął! Jeno by ci wosk z uszu trysnął i był by "kuniec pieśni" jak mawiała moja ś.p. babcia.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport