Dużo się pisze o wczorajszej pogawędce Beaty Tadli z Andrzejem Dudą. Zdania i oceny są jak zwykle podzielone, ale mnie zdumiewa to jak niewiele osób zwróciło uwagę na kluczowe minuty tego „pojedynku”. Oczywiście mam na myśli cały fragment poświęcony demokracji bezpośredniej i instytucji referendum. Nie śledziłem uważnie programu, więc nie wiem czy Tadla (lub raczej jej zwierzchnicy) jest tak głupia, że ten temat wrzuciła, czy Duda taki sprytny, ale bez względu na przebieg dyskusji, samo jej pojawienie się oznacza „szach” (jeśli nie „mat”- to zobaczymy po drugiej turze) dla urzędującego prezydenta. Zwłaszcza biorąc pod uwagę poziom zacietrzewienia i demagogii dyskusji towarzyszący.
Dlaczego?
Oczywiście dlatego, że o ostatecznym wyniku wyborów zadecyduje elektorat Pawła Kukiza, a demokracja bezpośrednia to obok JOW-ów konik lidera „zmielonych”. Wczorajszą obroną instytucji referendum, Duda ustawił się obok Kukiza przeciwko Komorowskiemu, a to, bez względu na wszelkie okoliczności, może mieć decydujące znaczenie.
Jakoś tak to ostatnio bywa , że propagandyści rządowych mediów, chcąc pomóc Komorowskiemu (z czym już się specjalnie nie kryją) potrafią mu mocno zaszkodzić. Cóż: „gdy Pan Bóg chce kogoś ukarać, to najpierw mu rozum odbiera”.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka