Kot z Cheshire Kot z Cheshire
373
BLOG

Ostatnie wybory

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 6

 

Nim ogłoszą wyniki swojej ciężkiej pracy- czas na małe podsumowanie. Po wyborach prezydenckich prorokowałem, że były to ostatnie wybory które, abstrahując od ich uczciwości, można było jeszcze jakoś wygrać i od których rzeczywiści coś zależało. Nigdy nie ukrywałem, że wybory w IIIRP były moim zdaniem manipulowane, a od poprzednich wyborów samorządowych (16% PSL) fałszowane na wielu poziomach, w tym też „na chama”, które to określenie nabiera obecnie nowego blasku. Niestety, wszystko wskazuje na to, że miałem rację.

Najprostsza metoda radzenia sobie z przegraną to kopnięcie stolika. Właśnie z tym mamy do czynienia. Fakty są następujące:

1.     Po „specjalnie” przygotowanym przetargu zostaje zamówiony „za psi grosz” nowy system komputerowy. To coś nie może dobrze działać i testy wykazują że nie działa, mimo to PKW decyduje o jego uruchomieniu. Wbrew pozoru to nie są idioci, w każdym razie nie aż tacy

2.     Sondaże wykazują wygraną Pis-u i system się planowo wysypuje. PKW, zamiast zarządzić ręczne liczenie głosów, podgrzewa atmosferę: przeciąga czas, publikuje kłamliwe obietnice i puszcza jątrzące komunikaty cząstkowe, wskazujące na wygraną… PSL

3.     Zaczynają się prowokacje: CBOS publikuje sondaż w którym PO „miażdży” PiS, Giertych lamentuje nad kolejną kompromitacją… exit polls, prezio i politycy partii rządzących śpiewają „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!” Z pieczary pod URM wypuszczają Niesiołowskiego

4.     Zaczynają się protesty, demonstranci „wdzierają się” do siedziby PKW (nikt im na serio nie przeszkadza), liczenie głosów zostaje przerwane, winny jest…  PiS

5.     „Rzeczpospolita” publikuje przeciek z kontroli NIK-u, w PKW, z którego zdaje się wynikać, że nie będzie możliwości przeprowadzenia wyborów w roku 2015, zarówno parlamentarnych jak i prezydenckich

Kto nie widzi ten już nie zobaczy.

W latach 80-tych naigrywaliśmy się z głupoty „komuchów” rządzących PRL-em. W swym pamiętnym monologu, Jan Pietrzak wołał: „który ciężki idiota zbudował obłąkaną hutę do której zawsze trzeba będzie dopłacać? Który skończony debil to , który kretyn tamto… itd.” Następnie oświadczał spokojnie, że on właściwie przemawia w obronie tych osób, no bo „jeśli nie debile i kretyni, to sabotażyści i dywersanci, innej możliwości nie ma”. Tu następowała zawsze salwa śmiechu publiczności…  Dziś te pytania też można by postawić, ale nikt się raczej nie zaśmieje. Dlaczego? Dlatego, że wtedy śmieliśmy się z głupoty, lub raczej z bezradności ludzi uwikłanych w absurdy systemu, w które sami się wpakowali i z którymi nie mogli sobie poradzić i to było śmieszne. Dziś, tak naprawdę nie ma pewności czy to są „debile i kretyni” czy „sabotażyści i dywersanci” i to już ani trochę śmieszne nie jest. Jeśli przyjrzeć się działaniom rządu od roku 2008, to widać wyraźnie zatrważającą premedytację: rozbrojenie polskiej armii, zamknięcie polskich stoczni (na rękę niemieckim stoczniom w Rostocku), wykończenie LOT-u „dreamlinerami” (na rękę m.in. Niemcom), identyczna zagrywka z PKP („pendolino”), działania na niekorzyść Poczty Polskiej (przesyłki przejmuje głównie niemiecka DHL), dywersja w dziedzinie rozwoju geotermii w Toruniu,  zatrzymanie budowy gazoportu (na rękę Rosji a na dłuższą metę Niemcom), dywersja w dziedzinie gazu łupkowego- rozproszenie koncesji (na rękę Rosji a na dłuższą metę Niemcom), w końcu świeżo podpisane przez Kopacz zarżnięcie polskiej energetyki (na rękę Niemcom).

Wiem że połowy nie wymieniłem, ale jak dla mnie to jest i tak zdecydowanie za dużo i w każdym w miarę normalnym kraju wywołało by to odwołanie rządu. Oczywiście Polska krajem normalnym (w pojęciach europejskich) nie jest, chociażby ze względu na rolę pełnioną przez media, które zamiast kontrolować władzę, zajmują się głównie zwalczaniem opozycji i rządową propagandą sukcesu. Mimo to, świadomość skutków dywersyjnej działalności rządu narasta w narodzie i musi być widoczne w sondażach- tych prawdziwych, dostępnych władzy.  Oni wiedzą co tak naprawdę się działo przez te 8 lat i co im grozi w razie postawienia przed trybunałem stanu -oczywiście w zmienionym składzie. A ponieważ skład TS powołuje sejm, więc sejmu oddać nie mogą i nie oddadzą. Będą rządzić aż do końca, do którego muszą doprowadzić jak najszybciej, nim dojdzie do wybuchu społecznego. Wbrew nadziejom pana Dudy, to były ostatnie wybory w Polsce.

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka