Analogia z likwidacją przez Gomułką tygodnika "Po Postu" narzucają się nieodparcie. Tak jak wtedy, taki dziś widać u „wierzących” objawy szoku. Oczywiście wtedy szok był głębszy i szerszy: myślę, że w październiku 1957r znacznie więcej ludzi wierzyło w Gomułkę niż dziś wierzy jeszcze w Tuska. I tu własnie leży gwóźdź pogrzebany...
Podpis „stokrotki” pod listem protestacyjnym dziennikarzy jest faktem, którego nie da się nie skomentować. Można oczywiście bąknąć na odczepnego, że po prostu chce się uwiarygodnić. No tak, ale kiedy i jakim kosztem! Uwiarygodnienie jest potrzebne przed zakrętem dziejowym- właśnie na tej zasadzie zaistniała w drugiej połowie lat 80-tych na falach radiowej „trójki”, gdzie wykuwały się „wiarygodne” kadry dziennikarskie, tak bardzo przydatne po 1989r. Czyżbyśmy więc byli „na zakręcie” („a ja jestem, proszę pana na zakręcie, pańskie prawo to jest moje lewo...”)?
Jednak te koszty... Dotychczasowa niezatapialność rządu PO i Tuska osobiście (tak zdumiewająca dla wszystkich „naiwnych”) opierała się na jednym tylko czynniku: pełnym i jednomyślnym poparciu mediów, a kto się wyłamie jest „dziennikarzem pisowskim” i szlus.
Właśnie ta jednomyślność umożliwiała większości elektoratu PO skuteczne wyłączenie jednej lub obu półkul mózgowych, no bo skoro WSZYSCY mówią o „nadużyciach władzy za rządów PIS”, to widocznie były takowe, a skoro o czymś nie mówią, to widocznie nie ma o czym! Brak jednomyślności byłby turujnujący, bo zmuszał by do jakiegoś jednak wyboru, zajęcia stanowiska, a więc i włączenia mózgu, a wtedy... ho ho! kto wie co się tam może stać!
I właśnie teraz taki numer: „Uważamy, że doszło do niebezpiecznego precedensu. Po raz pierwszy od 1989 roku tak otwarcie władza użyła tajnych służb przeciwko mediom. Nie możemy wobec tego pozostać obojętni...”, a pod tym podpis „stokrotki”! „Po raz pierwszy”, a więc nie było tego za nienawistnego Kaczora, a jest za Tuska! No i co ma teraz napisać Renata (zresztą, nie- dla Renaty to bez znaczenia, napisze to co zawsze), co ma napisać stary bloger, który tyle co stwierdził, że żąda się odwołania Sienkiewicza i Belki za używanie brzydkich słów... Przecież dla „niezależnego” blogera stać bliżej rządu niż TVN24, to jednak jest jakiś „obciach”?. Może ona nie wiedziała co podpisuje... chyba jednak wiedziała...
Widać więc już jedno, a prawda wyłazi na wierzch jak ch... zza firanki (jak to mówią teraz w elitach rządowych i intelektualnych). Ten rząd jest już odwołany, „stokrotka” już o tym wie (co nie zaskakuje), a Tusk może jeszcze o tym nie wiedzieć (w czym też nie ma chyba niczego dziwnego, bo jest „mundial” i premier nie zawsze odbiera telefony, nawet te zza granicy). Skoro tak, to jest już nowy premier („zgadnij koteczku” kto - jak to Kazik wieszczył:„Wrocław poddaje się ostatni”?) i nowa większość sejmowa. A być może, że są już postanowione nowe wybory parlamentarne, ale tylko pod jednym warunkiem. Takim, że głosy też są już policzone...
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka