Metoda zrobienia Putina „w bambuko” jest trywialnie prosta. Wymaga jednak pewnej znajomości historii, bo bez tego trudno się zorientować w co mianowicie Putin gra. A gra on (zresztą zupełnie jawnie) w to samo co Katarzyna II Repninem w czasach niesławnej pamięci „konfederacji radomskiej”: w „dysydentów” (czyli w tłumaczeniu na dzisiejszą polszczyznę: w mniejszości). Po co proch wymyślać, kiedy dawno już wymyślony! Czy Putinowi potrzebny jest Krym? Ma na nim przecież bazę w Sewastopolu i mieć będzie, a Ukraina ma inne porty poza Krymem i w zupełności jej wystarczą.
Putinowi jest potrzebna wsia Ukraina!
Oczywiście nie w sensie „zaboru”, „okupacji” czy innego „przyłączenia”! Co to, to nie, nie lzia, to jest zbyt kosztowne, dziś się takie rzeczy inaczej robi. Najlepiej i najczęściej przez obstalowanie w obcym kraju własnego rządu (i koniecznie najpierw mediów- bez tego nie będzie przecież trwałego rządu). Znamy przecież świetnie przynajmniej jeden niemały kraj europejski przyłączony w ten sposób do swojego potężnego sąsiada! Putin taki rząd na Ukrainie miał obstalowany i wszystko było jak trza, do momentu gdy mu ten rząd obalili. Wtedy się zaczęło! Trzeba to teraz odkręcić, a by kręcić trzeba mieć pretekst do PERMANENTNEGO mieszania się w sprawy Ukrainy. Takim pretekstem jest mniejszość rosyjska na Krymie oczywiście! Dlatego Putin Krymu raczej nie przyłączy, no chyba że z Zagłębiem Donieckim, sam Krym mu na nic.
No a jak mu to ukręcić? Prosto: oddać mu Krym! Przecież łatwo się oddaje coś czego się już nie ma, wystarczy tylko uznać referendum i zwinąć chorągiewkę. Ot, taka „ucieczka do przodu”. Oczywiście nie wolno stwarzać precedensu, więc cała cesja powinna przebiec w atmosferze przypomnienia roku 1954 i uznania przez obecne władze Ukrainy ówczesnej decyzji Chruszczowa za niefortunną i bezzasadną (zresztą zgodnie z prawdą i racją historyczną!). No i koniecznie trzeba się jakoś zabezpieczyć przed kontynuacją zabawy przez Rosjan, bo im właśnie o to chodzi. Najlepsza by była wymiana mniejszości, ale to już nie te czasy… Z braku innej możliwości muszą wystarczyć traktaty międzynarodowe, z tym że jak nie od dziś wiadomo w Rosji panuje inna kultura dotrzymywania umów. Najlepiej by było: Krym za gwarancje (już jedne były) połączone tym razem z jakąś amerykańską obecnością na Ukrainie. Oczywiście wszystko to po strasznym napięciu, „krawędzi wojny” i innych mecyjach. No ale Rusek nie taki głupi… A może właśnie… głupi? Myślę, że głupi, z tym, że niestety, do tego by trzeba jakiegoś Reagana czy chociażby Trumana, a tam… Szkoda gadać
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka