Dziś na czołówce onetu:
„Bójka na plaży w Gdyni. W meksykańskiej prasie zawrzało
Meksykańscy marynarze zostali zaatakowani przez pseudokibiców – tak bójkę na plaży w Gdyni komentuje większość meksykańskich dzienników. Z kolei meksykańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potępiło w wydanym komunikacie niedzielny "atak na 57 meksykańskich marynarzy", apelując do polskich władz o ustalenie, kto stoi za incydentem oraz o ukaranie winnych”.
Trochę już wiadomo o wydarzeniach w Gdyni. Abstrahując od rozważań postaw i racji uczestników zadymy, warto porównać postawę polskich oraz meksykańskich mediów, a także władz w obu krajach (polecam zwłaszcza wczorajsze wystąpienie Sienkiewicza- gdybym nie wiedział że to prowokacja pomyślał bym, że głupota). Ponieważ różnica jest aż nadto widoczna, więc nie będę jej komentował, ograniczę się jedynie do przypomnienia genialnej sceny z „Lokatora” Polańskiego, która sama w sobie jest metaforą postawy niektórych naszych współobywateli. Chodzi mi o ten moment, gdy tytułowy bohater: ubogi, zahukany emigrant zamieszkujący lokal w paryskiej kamienicy odkrywa rano g…no na wycieraczce swojego sąsiada. Po krótkim namyśle zamienia wycieraczki: swoją układa pod drzwiami sąsiada a jego pod swoimi.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka