Przeczytałem uważnie wypowiedź pana Zaremby i komentarze do niej „chóru wujów”. No oczywiście że mamy do czynienia z durnotą, która nie zdziwiła by mnie ani trochę (zwłaszcza w ustach Wołka, który zapewne dobrze wie że bredzi jak Piekarski na mękach- „cóz ponie kiej tzeba”), a jednak zdumiewa, gdyż idiotyzmy wygaduje równocześnie wielu skądinąd inteligentnych ludzi. Mamy więc do czynienia ze zsynchronizowaną akcją, typową dla pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, kiedy to środowisko GW zarzutem „antysemityzmu” posługiwało się niczym zomowiec pałką, wykorzystując swoją dominującą pozycję na rynku prasowym i niebywały konformizm ówczesnego „środowiska dziennikarskiego”. Szczuto tak kiedyś Łysiaka, Michalkiewicza, Wałęsę i wielu, wielu innych, których już dziś nie pomnę. Tym razem jednak akcja zadziwia podwójnie, gdyż jest po pierwsze zupełnie bezpodstawna, a po drugie wydawało się, że trochę już im przeszło- tego typu „nagonek” dawno już w Polsce nie bywało!
Zarzut „antysemityzmu” jest prawie zawsze zagraniem nieczystym, gdyż odwołuje się do potwornych zbrodni przeciwko Żydom, jakie miały miejsce w czasie drugiej wojny światowej. Pewne środowiska (niekoniecznie żydowskie) wypracowały i utwierdziły tezę, że każdemu „antysemicie” marzą się „pogromy” i w głębi duszy zamierza on prędzej czy później Żydów mordować, rabować i eksterminować. Tezę taką głosi się nieraz zupełnie otwarcie. O jej fałszywości świadczą najlepiej znane przykłady zaangażowania polskich przedwojennych „antysemitów” w ratowanie Żydów podczas wojny. Równocześnie posadzonym o antysemityzm można być za najmniejsze uchybienie temu co ci ludzie uważają za dopuszczalne, o czym przykład pana Zaremby świadczy najlepiej! Swego czasu doszedłem do przekonania, że niektórym ludziom wystarczy, by ktoś powiedział cokolwiek o Żydach nie będąc samemu Żydem (no chyba że mówi na klęczkach), lub nawet użył samego słowa „Żyd”, aby natychmiast uznali go za „antysemitę”. Znam takich, którzy twierdzą zupełnie poważnie, że słowo „Żyd” ma w języku polskim wydźwięk pejoratywny, gdyż brzmi „za twardo” i wyliczanie im „dobrze się kojarzących” słów o podobnym brzmieniu („Rzym”- by nie szukać daleko) jest doprawdy stratą czasu.
Biorąc powyższe pod uwagę, należało by sądzić, że ogromna waga zarzutów o „antysemityzm” powinna skłaniać do wyjątkowej ostrożności w ich ferowaniu. Tymczasem jest odwrotnie, a bezsensowność i głupota zarzutów przeciwko panu Zarembie, nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że cała akcja została zsynchronizowana i zmierza do zastraszenia i „zdyscyplinowania” nonkonformistycznych publicystów przed zbliżającymi się wyborami. Oczywiście poniesie fiasko- czasy już nie te i „gazeta” też już nie ta (zbliża się nieuchronnie ku granicy 300tys. sprzedanych egzemplarzy- gdzie te czasy gdy bywało ponad 500 tys!). Cała hucpa jest więc kolejnym dowodem obserwowanej ostatnio niebywałej nerwowości i dziwnej rozpaczliwości poczynań „towarzystwa”.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka