Może Komorowski- mogę i ja. Oczywiście nie zamierzam się wypowiadać o kształcie przyszłego pomnika poległych w Smoleńsku. Jestem co prawda architektem i nawet ze dwa podobne obiekty mam już na sumieniu, ale może właśnie dlatego wiem, że rzucanie takich idei ad hoc, bez głębszego przemyślenia i bez uzyskania do tego prawa w trybie zwycięstwa konkursowego jest tylko ośmieszaniem się i niczym więcej. Tym bardziej jest nim, rzucanie amatorskich, żenujących pomysłów w rodzaju „wykorzystanie fragmentów wraku” itp. Doprawdy, brak elementarnego obycia u tego pana wciąż nie przestaje mnie zdumiewać- aż nie mogę nie zacytować Józefa Bocheńskiego i jego „Stu Zabobonów”: „Trzecim szczególnie szkodliwym zabobonem jest tutaj pomieszanie autorytetu deontycznego (szefa) z autorytetem epistemicznym (znawcy). Wielu ludzi mniema, że kto ma władzę, a więc jest autorytetem deontycznym, jest tym samym autorytetem epistemicznym i może pouczać podwładnych, np. o astronomii. Piszący te słowa był kiedyś świadkiem “wykładu” wygłoszonego przez wyższego oficera i ignoranta w tejże astronomii, a to wobec oddziału, w którym był strzelec, docent astronomii.”
Natomiast czas najwyższy rozpocząć dyskusję o lokalizacji przyszłego monumentu, bo (jeśli Państwo tego jeszcze nie wiecie, to informuję Was niniejszym) nikt tego za nas nie zrobi. W każdym razie dopóty, dopóki nie zmieni się władza i to od góry do dołu. Sprowokowało mnie niegdysiejsze oświadczenie warszawskiego konserwatora zabytków, że na Krakowskim Przedmieściu nie ma miejsca na taki pomnik, bo oczywiście nie ulega wątpliwości, że Krakowskie Przedmieście jest jedynym dla niego miejscem.
Dawno nie byłem w Warszawie i śledząc miejsce na „google earth” zdumiałem się ilością pomników których jeszcze nie widziałem. Od razu stwierdziłem, że lokalizacja przed Pałacem Namiestnikowskim była by niezwykle ryzykowna. Miejsce to jest ściśle zdefiniowane przestrzennie i to architekturą klasycyzującą, która czyni to bezkompromisowo. Wprowadzanie nowych elementów przestrzennych w takim miejscu, przypomina dylemat piramidy na dziedzińcu Luwru, rozwiązany szczęśliwie przez Ming Pei. Boję się, że owego „szczęścia” (i talentu) mogło by w Warszawie zabraknąć…
Natomiast rzuciła mi się w oczy lokalizacja wprost wymarzona: nieopodal, za hotelem Bristol, na zamknięciu dawnej „osi saskiej”! Powstała by w ten sposób sekwencja pomników: Nieznanego Żołnierza, Józefa Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego, a sama oś przestała by biec od pałacu Branickich w… nicość. Proponowana lokalizacja ma też szereg innych walorów: jest dużo miejsca, dobra ekspozycja z obu stron Krakowskiego Przedmieścia, dobre relacje z innym jeszcze pomnikiem wielkiego Polaka: księdza prymasa Stefana Wyszyńskiego. Wadą jest natomiast bliskość pomnika Bolesława Prusa: być może nasz wielki pisarz zechciał by się trochę posunąć? A może nie było by takiej potrzeby… Uważam że pomysł wart jest rozważenia i może stanowić początek „narodowej dyskusji”. Być może już za rok trzeba będzie przejść od słów do czynów.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka