Wydarzenia w Libii jakoś nie wzbudzają większego zainteresowania naszych przywódców. Także większość komentatorów zdaje się nie dostrzegać ich związku z sytuacją Polski. Gdzie my, a gdzie Libia! Sikorski z Tuskiem zadbali o to, by stanowisko Polski w tej sprawie nie miało żadnego znaczenia i zostało odczytane jako współbrzmiące z Rosją, Niemcami i … Chinami, które wstrzymały się od głosu w sprawie rezolucji ONZ o zakazie lotów nad Libią.
Tymczasem właśnie stanowisko Rosji Niemiec i Chin w tej sprawie daje do myślenia. W zasadzie należało się spodziewać weta, które jednak… nie nastapiło. Państwa poważne, nie robią, jak wiadomo niczego za darmo, a więc należy podejrzewać, że „koalicja chcących” coś tam Rosji naobiecywała za życzliwe milczenie w tej sprawie. Głos Niemiec zabrzmiał z rosyjskim w dźwięcznym akordzie (jak wiadomo Niemcy i Rosjanie to główni twórcy europejskiej muzyki), więc czy aby nie chodzi tu o jakiś wspólny interes Rosji i Niemiec? Chmm... może jednak powinniśmy się tym bardziej zainteresować?
Jakoś tak mam, że lubię różne sprawy wiązać ze sobą, nawet gdy żadnego związku, w sposób oczywisty, nie ma. Wstrzemięźliwość Chin także będę w to próbował wplątać i to na chama. No bo pomyślmy tylko: skoro Rosja zabiera się za porządkowanie swoich interesów do spółki z Niemcami, to chyba należy podejrzewać że interesy te są ulokowane w Europie, najprawdopodobniej gdzieś pomiędzy tymi poważnymi państwami. Rosja jest jak wiadomo „niczym sosna rozdarta” pomiędzy ideami panslawizmu i okcydentalizmu a… panazjatyzmu, Chiny zaś chętnie Rosji nieba przychylą, aby tylko zajęła się na możliwie długi okres czasu uprawianiem polityki europejskiej i spuściła równocześnie z oczu swoje dalekowschodnie posiadłości, intensywnie kolonizowane przez Państwo Środka. To by jakoś tłumaczyło wstrzemięźliwość Chin w sprawie Libii: a nich sobie używają do woli- Francuziki nad Morzem Śródziemnym, ruskie z Niemcami gdzieś w Europie, a my tu po cichu będziemy się mnożyć na Syberii.
W tym kontekście zastanawia dwugłos w przywództwie rosyjskim. Jak wiadomo, rosyjski (bizantyjski) dwugłowy orzeł patrzy równocześnie na wschód i zachód. Coś mi się wydaje, że jedna z tych głów- ta po prawej, jest łysa, a ta po lewej gęsto zarośnięta czarną szczeciną. W Rosji, jak wiadomo łysina jest sprawą polityczną i decyduje o następstwie tronu: po carze łysym następuje owłosiony i na odwrót. Ta święta niczym sama Ruś zasada nie zna wyjątków i trwa już od niepamiętnych czasów, kiedy to wyszły z mody peruki. Obecny car, jak już pisałem, jest porośnięty, następny będzie więc łysy. Coś mi mówi, że to nastąpi wkrótce i będzie to ten sam co już był, tylko włosów będzie miał jeszcze mniej na swym kałmuckim ciemieniu.
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka